Andrzej Duda był pytany m.in. o to, czy wahał się z podpisaniem rozporządzenia o stanie wyjątkowym na granicy Polski i Białorusi, czy może jednak nie miał wątpliwości i wiedział, że należy to zrobić. Prezydent odpowiedział, że - po pierwsze - odbył długie konsultacje z premierem oraz z ministrem spraw wewnętrznych, z wojskiem, z przedstawicielami służb, z szefem Straży Granicznej. Po drugie - jak przekazał prezydent - czekał, aż zostanie mu przesłany projekt rozporządzenia Rady Ministrów, które miało zostać wydane po decyzji Dudy o wprowadzeniu stanu wyjątkowego.
Bardzo mocno zwracałem uwagę premierowi, że chciałbym, żeby propozycje były tak skonstruowane, żeby ludzie, którzy mieszkają na tym terenie, nie odczuwali tego, co się dzieje i żeby to rzeczywiście dotyczyło wyłącznie tego, by nie było możliwości prowadzenia na obszarze objętym stanem wyjątkowym działalności dywersyjnej
- zaznaczył prezydent.
Dziennik "Polska Times" zapytał Dudę, czy rząd planował wprowadzenie stanu wyjątkowego na czas dłuższy niż 30 dni. - Początkowo była propozycja, aby wprowadzić stan wyjątkowy na trzy miesiące. Powiedziałem wtedy, abyśmy go wprowadzili na krótszy czas - odparł prezydent RP.
Andrzeja Dudę zapytano także o to, co sądzi o stanowisku części posłów opozycji, którzy jeździli na granicę polsko-białoruską i głosowali w Sejmie za uchyleniem stanu wyjątkowego. Zgodnie z ich opinią, wprowadzenie tego nadzwyczajnego stanu ma służyć jedynie ukróceniu możliwości relacjonowania mediom zdarzeń na granicy. - Po prostu niektórzy politycy chcą sobie pobiegać po granicy pod okiem kamer. Są - jak widać - w Sejmie tacy, którzy gotowi są wszystkie wartości poświęcić tylko po to, żeby zaistnieć i mamy po raz kolejny z tym do czynienia - stwierdził prezydent.