Afera mailowa. Premier naradzał się z Przyłębską? "Mówimy o izbie, która stwierdza ważność wyborów"

Po raz kolejny opublikowana została korespondencja mająca pochodzić ze skrzynki e-mailowej Michała Dworczyka. Z wiadomości wynika, że premier Mateusz Morawiecki naradzał się z szefową Trybunału Konstytucyjnego Julią Przyłębską w sprawie wyboru prezesa jednej z izb Sądu Najwyższego. - Maski opadają i pokazują, o co tak naprawdę chodziło. Nie o żadną reformę sądownictwa, tylko o dalsze dążenie do stworzenia w Polsce systemu autorytarnego - komentuje prof. Bodnar.

Z kolejnych wiadomościach e-mail opublikowanych w sieci, które miały być wysyłane przez przedstawicieli rządu, wynika, że Mateusz Morawiecki naradzał się z szefową Trybunału Konstytucyjnego Julią Przyłębską w sprawie wyboru prezesa jednej z izb Sądu Najwyższego.

Korespondencja pochodzi z 10 października 2018. W mailu minister Michał Dworczyk miał informować m.in. o przebiegu spotkania z ministrem w Kancelarii Prezydenta Pawłem Muchą oraz telefonicznej rozmowie z prezes Trybunału Konstytucyjnego Julią Przyłębską. W swojej wiadomości nalega na jak najszybsze otrzymanie listy nazwisk "negatywnie zaopiniowanych przez premiera".

Z wiadomości dowiadujemy się, że premier negatywnie ocenił kandydata prezydenta do objęcia stanowiska prezesa "nowej izby SN". Przypomnijmy, że nowa izba Sądu Najwyższego była pomysłem prezydenta, który zawarł w ustawie o SN, jaką złożył Sejmowi we wrześniu 2017 r., a przepisy weszły w życie w kwietniu 2018 r.

Zobacz wideo RPO: Na sali TK byłem chyba jedyną osobą, która broniła Konstytucji i wartości demokratycznych

"Mateusz, odwiedziłem rano ministra Muchę w pałacu i odbyliśmy rozmowę, w której grzecznie z należytą atencją, ale stanowczo przedstawiłem sytuację odnośnie L. Boska. Początkowo przyjął to słabo, ale po upewnieniu go o tym, że nikt nie chce politycznie tego wykorzystywać, trochę się uspokoił. Po rozmowie z Prezydentem Andrzejem Dudą zadzwonił i przedstawił propozycję. Prosił o przygotowanie (o ile to możliwe pilne) listy osób, które krytycznie oceniasz i nie widzisz możliwości kontrasygnowania na stanowisko szefa nowej izby SN. Z pozostałych tzn. tych, którzy są do zaakceptowania przez Ciebie, PAD wybierze szefa. To rozwiązanie da wam obu możliwość wpływu na obsadę tego stanowiska. Rozmawiałem krótko telefonicznie wieczorem z prezes Julią i streściłem tę rozmowę. Odniosła się pozytywnie do pomysłu i poprosiła, abyś do niej zadzwonił - chciałaby porozmawiać z Tobą na ten temat" - czytamy w opublikowanej wiadomości Dworczyka.

E-mail może stanowić dowód tego, że Mateusz Morawiecki zyskał wpływ na nieformalne opiniowanie kandydatów na prezesa izby Sądu Najwyższego. W lutym 2019 r. nie został nim (wspomniany w treści wiadomości) Leszek Bosek, ale Joanna Lemańska, znajoma Andrzeja Dudy z pracy na Uniwersytecie Jagiellońskim.

Premier Morawiecki wpływał na decyzje personalne w Sądzie Najwyższym? Stanowcze komentarze opozycji

Wiadomość pociągnęła za sobą szereg politycznych komentarzy.

- Jeżeli medialne informacje o sprawie obsady w SN są prawdziwe, możemy mieć do czynienia z bardzo poważnymi wątpliwościami co do bezstronności i niezawisłości  sędziów. Sprawdzamy – napisał w mediach społecznościowych Dariusz Joński, publikując zdjęcie pisma, które wraz z posłem Michałem Szczerbą złożył do Kancelarii Prezydenta. Pytają w nim szefową Kancelarii Grażynę Ignaczak-Bandych, czy w październiku 2018 roku doszło do opisanych w korespondencji mailowej wydarzeń. Na odpowiedź przewidzieli 24 godziny.

- O obsadzie sędziów Sądy Najwyższego, gdyby się potwierdziły te informacje medialne, decydowaliby politycy PiS. Mówimy o izbie, która stwierdza ważność wyborów – powiedział poseł Joński w rozmowie z "Faktami" TVN.

- Maski opadają i pokazują, o co tak naprawdę chodziło. Nie o żadną reformę sądownictwa, tylko o dalsze dążenie do stworzenia w Polsce systemu niedemokratycznego, systemu autorytarnego, poprzez podporządkowanie sądownictwa politykom - powiedział były Rzecznik Praw Obywatelskich prof. Adam Bodnar w rozmowie z Katarzyną Kolendą-Zaleską.

- Dzisiaj trzeba krzyczeć, bo jeśli nie będzie się krzyczeć, to ta władza będzie robiła kolejne kroki. Ale w przyszłości to jest Trybunał Stanu – ocenił natomiast Krzysztof Gawkowski z Nowej Lewicy.

- Każdą dostępną drogą zweryfikujemy i wyjaśnimy wskazane w mailach okoliczności powołania prezesa jednej z izb SN. Od premiera domagamy się odpowiedzi czy jesienią 2018 wpływał na obsadę stanowiska. Min. Dworczyka pytamy, czy naradzał się w tej sprawie z Przyłębską – zadeklarowała natomiast Kamila Gasiuk-Pihowicz.

- To sformułowanie Jarosława Kaczyńskiego o odkryciu towarzyskim [tak prezes PiS w jednym z wywiadów opisał Julię Przyłębską - red.] do czegoś zobowiązuje. Do lojalności, do wiernopoddańczości i do takiego knucia politycznego, które jest niezwykle potrzebne prezesowi Kaczyńskiemu - ocenił Krzysztof Paszyk z PSL.

O to, czy maile są autentyczne, w czwartek w Sejmie pytany był Paweł Mucha, który miał brać udział w spotkaniu z Michałem Dworczykiem. Nie chciał jednak odpowiedzieć na zadawane przez dziennikarzy pytania.

Więcej o: