Media obiegł fragment nagrania z posiedzenia nowej Krajowej Rady Sądownictwa, które odbyło się w miniony piątek (10 września). W momencie, gdy przewodniczący Paweł Styrna zarządza głosowanie (w trybie zdalnym), można usłyszeć kobiecy głos, który pyta, czy ma głosować na "tak", czy na "nie".
Na te słowa zareagował przewodniczący neo-KRS. - Proszę państwa, proszę o wyłączenie mikrofonów, bo słyszymy rozmowy z telefonów - mówił Styrna. Kobieta zdawała się nie słyszeć jego słów i dalej dopytywała o to, jak powinna zagłosować.
- Proszę o wyłączenie mikrofonów, bo jesteście państwo na głośnomówiącym, na forum - powtórzył szef rady.
Głos nadal dobiegał z konta Zbigniewa Łupiny. Sprawę ujawnił przewodniczący Forum Współpracy Sędziów Bartłomiej Starosta.
"Skandal w neoKRS! W głosowaniu w trybie zdalnym wzięła udział osoba do tego nieuprawniona. Z profilu Zbigniewa Łupiny słychać damski głos: "Nad czym mam głosować? Tak czy nie?". Mogło zatem dojść do fałszerstwa, a także podżegania do przestępstwa" - napisała wiceprzewodnicząca sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka Kamila Gasiuk-Pihowicz.
Jak zapowiedział szef KRS Paweł Styrna, sprawa zostanie wyjaśniona na najbliższym Prezydium KRS - 20 września.
Przewodniczący rady zażądał także od Zbigniewa Łupiny złożenia pilnych pisemnych wyjaśnień. "O poczynionych ustaleniach oraz decyzjach związanych z zaistniałą sytuacją Rada oraz opinia publiczna zostaną niezwłocznie poinformowane" - zapewnił Styrna.
- Nie weryfikowałem, czy ktoś głosował za członka Rady lub w jego imieniu. Byłem skoncentrowany na tym, żeby podczas posiedzenia nie pojawiały się inne głosy niż członków Rady. Nie zwracałem na to uwagi, bo nie wszystkie informacje się filtruje, ale po tych pytaniach szczegółowo to przeanalizuję - zadeklarował w rozmowie z WP szef KRS.
Wirtualna Polska poprosiła sędziego Łupinę o komentarz w tej sprawie. Ten początkowo nie chciał rozmawiać, bo twierdził, że przebywa w szpitalu. Zmienił jednak zdanie po pytaniu przez dziennikarzy, czy w trakcie ostatniego posiedzenia KRS głosowała za niego żona.
"Co ciekawe, kobieta również podczas rozmowy z nami podpowiadała mężowi, co ma mówić" - pisze WP.
"Powiedz, że mieliśmy awarię, ja ci pomagałam" - reporter WP kolejny raz usłyszał damski głos w słuchawce.
Łupina zapytany, czy nadal odpowiada za niego żona stwierdził: "Wtedy czułem się tak źle, że ledwo siedziałem przy tym monitorze. Byłem zmuszony skorzystać z pomocy małżonki".
Dopytywany, czy mówił żonie, jak ma głosować, odparł: "Ja już nie pamiętam, jak to było. Wątpię nawet. Mieliśmy jakąś awarię. Wywaliło internet, żona mówi. Ja się nie znam na tym, jak to tam wygląda".
Po chwili zastrzegł jednak: "Natomiast z całą pewnością żona nie głosowała za mnie". Tłumaczył, że pomoc żony miała polegać na "przyniesieniu laptopa do łóżka". Przyznał także, że nie ma sobie nic do zarzucenia.