Osoba z rodzin, tak jak i wszystkie cytowane w tekście, bliska Prawu i Sprawiedliwości, pytana przez nas o ustalenia Macierewicza ws. katastrofy smoleńskiej: - Nie chcę już tego słuchać, szkoda moich nerwów.
Inna z osób opisuje nam jednak przebieg spotkania: - Nie został pokazany żaden raport. Skończyło się na gadaniu Macierewicza. Dobrze, że nie pojechałem.
A co jest w raporcie końcowym podkomisji smoleńskiej? Wedle słów Macierewicza "prawdziwą przyczyną dramatu smoleńskiego była najpierw eksplozja w skrzydle, a następnie eksplozja w lewej części centropłatu".
Beata Gosiewska: - Poprosiłam o wysłanie mi raportu końcowego w wersji pisemnej, abym mogła go przeczytać. Do tej pory go nie otrzymałam. Dostałam jedynie SMS-a o dacie i miejscu spotkania.
Data: 13 września, ul. Kolska w stolicy. To ponad miesiąc po przyjęciu przez podkomisję smoleńską - w tajemnicy także przed rodzinami - raportu końcowego. Byli członkowie podkomisji już podważają raport Macierewicza.
10 sierpnia podkomisja smoleńska przyjęła swój raport, choć nie brak wątpliwości, że mogło się to odbyć z wadami prawnymi. Nie poinformowano o tym rodzin smoleńskich. Po paru tygodniach Macierewicz prezentował ten raport na Przystanku Niepodległość w Polanicy-Zdroju. Rodziny - jak pisaliśmy - miały być na końcu. Macierewicz zaprosił je z raptem parodniowym wyprzedzeniem na 13 września do Warszawy.
Wedle informacji Gazeta.pl na spotkanie stawiły się dwie osoby z rodzin. Nie podajemy ich nazwisk. Inne rodziny - bliskie Prawu i Sprawiedliwości - zignorowały zaproszenie.
- Jechać i spotkać się z Antonim, by wysłuchać jego kolejnych czarujących skądinąd gawęd, to jednak mija się z celem - mówi nam Beata Gosiewska, była posłanka PiS do Parlamentu Europejskiego.
Inne rodziny bliskie PiS też nie traktują już Macierewicza poważnie. - Był pan? - Nie. - Dlaczego? - Miałem ważne sprawy.
Inny rozmówca z rodzin: - Nie byłem. Sprawy osobiste.
Kolejna: - Nikt, z kim mam kontakt, się nie wybierał.
Dla rodzin smoleńskich, z którymi rozmawialiśmy, kluczowe są dwie rzeczy. Po pierwsze: nie ufają już Macierewiczowi. Po drugie: na spotkaniu i tak nie mieli dostać raportu, więc nie było sensu jechać. A ci, co nie byli obecni, w większości nawet nie byli zainteresowani tym, jak przebiegało to spotkanie.
Kolejny rozmówca z tych rodzin: - Kluczowe było to, że nie dostaniemy raportu. Już na Przystanku Niepodległość była prezentacja Macierewicza o raporcie, więc niczego nowego nie można było się spodziewać. Słuchanie drugi raz tego samego byłoby tylko stratą czasu, a ludzie są już tym zmęczeni.
W rozmowie z nami była europosłanka PiS Beata Gosiewska, która w Smoleńsku straciła męża - wicepremiera Przemysława Gosiewskiego - otwarcie mówi o klęsce Macierewicza i jego intencjach.
- Mieliśmy wielką nadzieję, że pan minister Antoni Macierewicz wyjaśni katastrofę smoleńską, ale skończyło się rozczarowaniem. Okazało się, że dzięki katastrofie smoleńskiej pan Macierewicz jedynie rozwinął swoją karierę polityczną. To, co robi, jest zaprzeczeniem wyjaśniania czegokolwiek. Rodziny już poznały się na Macierewiczu. Jest nam bardzo przykro, że jest on kolejną osobą, która nas zawiodła. Dziś jest on dużym problemem rodzin, ale także obozu rządzącego, bo ośmieszył wyjaśnianie katastrofy smoleńskiej - mówi Beata Gosiewska.
Macierewicz nie wskazał, kiedy raport będzie upubliczniony. Miał obowiązek przekazać ministrowi obrony narodowej Mariuszowi Błaszczakowi i Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego. Ani MON, ani KBWLLP nie potwierdzają, by go otrzymały.