Interia podaje, że przewodniczącemu PO Donaldowi Tuskowi nie podoba się niesubordynacja w Senacie, a także nieobecność części posłów na głosowaniu ws. stanu wyjątkowego. Wśród omawianych tematów są także wydarzenia na granicy. W sierpniu w Usnarzu Górnym pojawiło się kilku posłów KO, m.in. Dariusz Joński i Michał Szczerba.
Politycy chcieli przekazać migrantom żywność, wodę i śpiwory. - Na pewno Tusk nie ma zastrzeżeń do mnie i Dariusza Jońskiego. Byliśmy tam pięć minut, przekazaliśmy dary. Zachowanie humanitarne nie budzi żadnych wątpliwości. Nie czuję się przywołany do porządku - powiedział Interii Michał Szczerba. Według portalu taka rozmowa już się odbyła.
- Panowie byli już na rozmowie u Donalda Tuska. Ale będziemy jeszcze rozmawiać o sytuacji na granicy. Bo nie może być tak, że posłowie sami sobie kreują politykę zagraniczną - mówi informator Interii. - Na pewno Franciszek Sterczewski jest największą "gwiazdą" całej tej sytuacji. Kiedy widzi kamery, traci zdrowy rozsądek. Nie zgadzamy się na coś takiego - dodaje.
- Bezpieczeństwo jest priorytetem i nasze zachowania powinny być na najwyższym poziomie odpowiedzialności politycznej. Będziemy pewnie rozmawiać o tym, jakie zachowania powinny nam towarzyszyć w takiej sytuacji. Musimy tworzyć klub, a nie pozwalać sobie na jednostkowe działania - mówi z kolei Waldy Dzikowski, wiceprzewodniczący klubu KO.
Sterczewski potwierdził portalowi, że spotka się z Tuskiem. - Oczekuję rozmowy z przewodniczącym. To naturalne, że czasem dyskusje między pokoleniem starszych a młodszych polityków bywają szorstkie czy trudne - powiedział. - Starsi nie mogą mówić, że młodzi gwiazdorzą, że się wygłupiają, poruszają nieważne tematy. Młodzi mówią o kryzysie klimatycznym, prawach osób LGBT, prawach kobiet, przemocy policji czy służb na granicy - dodał. Cytowany przez Interię Sterczewski, że "nie może się doczekać spotkania" z przewodniczącym PO.
24 sierpnia poseł Koalicji Obywatelskiej Franciszek Sterczewski próbował dostarczyć leki i pożywienie migrantom znajdującym się na granicy polsko-białoruskiej, w pobliżu miejscowości Usnarz Górny. Nie udało mu się jednak dostać do grupy, ponieważ został zatrzymany przez Straż Graniczną. Poseł upadł, biegnąc do granicy, a zdarzenie zostało sfilmowane i umieszczone w internecie. Sytuację wykorzystały rosyjskie i białoruskie media, które krytykują działania polskich władz.
- Mamy obowiązek udzielić podstawowej pomocy tej grupie osób. Tu potrzebny jest zwykły ludzki gest i zrozumienie sytuacji, że jeśli nic się nie wydarzy, jeżeli cały czas nasz rząd będzie się upierał, że to nie nasz problem, to naprawdę ktoś tam umrze. Nie możemy do tego doprowadzić - mówił później w rozmowie z Onetem.