Od ponad dwóch miesięcy trwa protest ratowników medycznych. W wielu miastach Polski składają oni wypowiedzenia czy przechodzą na zwolnienia lekarskie. Jak kalkulował minister zdrowia, z powodu protestu w ubiegłym tygodniu nawet 25 proc. karetek nie miało pełnej obsady.
Jednym z podstawowych postulatów strajkujących jest ścisła regulacja minimalnego wynagrodzenia pracowników systemu ochrony zdrowia. Ogólnopolski Komitet Protestacyjno-Strajkowy Pracowników Ochrony Zdrowia domaga się także: natychmiastowej zmiany ustawy o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia, realnego wzrostu wyceny świadczeń, ryczałtów i tzw. dobokaretki. Protestujący domagają się spotkania z premierem Mateuszem Morawieckim.
Jak ustaliła Polska Agencja Prasowa, szef rządu na razie nie spotka się z medykami. - Czekamy na sprecyzowanie postulatów, gdyż w tej chwili opiewają one na ponad 100 mld zł. Biorąc pod uwagę, że tegoroczny budżet na służbę zdrowia wynosił ok. 120 mld zł, nikt rozsądny nie powie, że oczekiwania protestujących medyków są możliwe. To raczej próba nacisku politycznego - powiedziało PAP źródło z otoczenia rządu.
Na konferencji prasowej ustalenia te potwierdził szef resortu zdrowia Adam Niedzielski. Ponownie zaprosił ich na spotkanie w resorcie zdrowia - z kolei protestujący konsekwentnie wskazują, że przyjdą na rozmowy jedynie wówczas, gdy obecny na nich będzie premier.
- Na razie w spotkaniach z protestującymi premier Morawiecki nie będzie obecny - powiedział dziennikarzom.
Ja absolutnie uważam, że pieniądze na służbę zdrowia będą rosły i tak samo uważa pan premier Morawiecki. I zapraszam jeszcze raz stronę społeczną strajku na jutro na godz. 13, ale też zapraszam na spotkanie zespołu trójstronnego, które będzie w tym tygodniu
- podkreślił.
W sobotę w Warszawie odbył się wielki protest pracowników ochrony zdrowia. Powstało "Białe Miasteczko 2.0", w którym protestujący zapowiadają pozostać, aż do spełnienia ich postulatów. Medycy żądają m.in. poprawy warunków pracy czy lepszego finansowania systemu ochrony zdrowia. Sprzeciwiają się też znacznemu zmniejszeniu ich pensji w wyniku ostatniej nowelizacji przepisów. Zmiana pozbawiła ich prawa do otrzymywania tzw. dodatków covidowych, co w praktyce oznacza pensje niższe nawet o kilkaset złotych.
W ostatnich dniach odbywały się spotkania medyków z kierownictwem Ministerstwa Zdrowia. Rozmowy nie przyniosły jednak rezultatów. Ministerstwo zarzuca pracownikom służby zdrowia brak konkretnych postulatów, a także zbyt wygórowane żądania.
- Postulaty mówiły np. o natychmiastowym zrównaniu wynagrodzeń medyków do średniej w UE. Poprosiłem o doprecyzowanie tych haseł. Minimalne wynagrodzenie wyniosłoby 18 tys zł. - mówił w Radiu Zet Adam Niedzielski.
Minister zdrowia podkreślił, że komitet protestacyjny nie reprezentuje całego środowiska medycznego. - To polityka szantażu. Postulaty są nierealne - dodatkowe 100 mld na służbę zdrowia. To przeskalowanie wychodzące poza ramy rozsądku - stwierdził.