Rusza proces Przemysława Czarneckiego. Posłowi PiS grozi do 5 lat więzienia. "Prawda się obroni"

- Jestem przekonany, że prawda się obroni i na sali sądowej będę mógł udowodnić swą niewinność, a sąd w przeciwieństwie do prokuratury wysłucha moich argumentów - powiedział polityk. Chodzi o sprawę zranienia nożem przyjaciela rodziny. Poseł PiS nie przyznaje się do winy.
Zobacz wideo Czarnecki: Banaś stał się sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem

W sylwestrową noc z roku 2018 na 2019 w domu posła Prawa i Sprawiedliwości Przemysława Czarneckiego, prywatnie syna Ryszarda Czarneckiego, miało dość do awantury. W jej wyniku ranny został Krzysztof K. - przyjaciel rodziny i ojciec chrzestny dziecka polityka. Jak pisaliśmy, rano na telefon alarmowy zadzwoniła żona posła, która miała twierdzić, że to jej mąż ranił nożem gościa. Sam Czarnecki twierdził natomiast, że to on wezwał policję, a samego zajścia nawet nie widział. Jak informuje Wirtualna Polska, w poniedziałek 13 września w Sądzie Rejonowym Warszawa-Mokotów rozpocznie się proces karny posła.

Awantura w domu Przemysława Czarneckiego. Polityk oskarżony o zranienie znajomego nożem

Jak pisaliśmy, do awantury miało dojść w domu Przemysława Czarneckiego na warszawskim Wilanowie. Przez niemal dwa lata śledczy badali sprawę. W listopadzie ubiegłego roku do Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa trafił akt oskarżenia wobec polityka. Został on oskarżony o przestępstwo z artykułu 157 kodeksu karnego, paragraf 1: "kto powoduje naruszenie czynności narządu ciała lub rozstrój zdrowia inny niż określony w artykule 156, paragraf 1, podlega karze pozbawienia wolności od trzech miesięcy do pięciu lat".

Zdaniem dziennikarzy portalu WP powodem kłótni Czarneckiego z Krzysztofem K. miała być żona polityka. "Według śledczych polityk kazał się im w obraźliwych słowach wynosić, cofnął się do kuchni i wrócił z dwoma nożami w dłoniach. Oboje zaprzeczali, by między nimi była jakkolwiek dwuznaczna relacja" - czytamy.

Poseł PiS stanie przed sądem. "Jestem przekonany, że prawda się obroni"

Krzysztof K. miał mieć we krwi 2,3 promila alkoholu, żona posła 0,8 promila, natomiast sam polityk był trzeźwy. Od ataku na znajomego się jednak odżegnywał. Według jego słów Krzysztof K. sam miał zranić się w rękę stłuczoną szklanką. Portal poprosił polityka o komentarz. Ten przekazał, że nie ma w tej sprawie nic do dodania.

- Jestem przekonany, że prawda się obroni i na sali sądowej będę mógł udowodnić swą niewinność, a sąd w przeciwieństwie do prokuratury wysłucha moich argumentów. Co do spraw osobistych, to ze względu na dobro mojej córeczki nie mam zamiaru ich komentować i serdecznie proszę o pozostawienie mojej rodziny w spokoju - powiedział.

Więcej o: