Jak pisaliśmy, w lipcu Donald Tusk poinformował, że rezygnuje z przywództwa w Europejskiej Partii Ludowej (EPP). - To kwestia kilku miesięcy, poinformowałem moich partnerów z EPP o decyzji włączenia się w krajową politykę. Jesienią mamy zjazd EPP, moja kadencja się wtedy kończy i rozpocznę konsultacje ws. mojej zastępczyni lub zastępcy w Europie - informował wówczas. Jak jednak donosi "Rzeczpospolita", ostatecznie Tusk pozostanie na czele ugrupowania nieco dłużej.
Donald Tusk przewodniczy EPP od 2019 roku. Mimo że polityk mógłby połączyć szefowanie partią w Polsce i w Europie, statut ugrupowania tego bowiem nie zabrania, zapowiedział, że z funkcji szefa EPP zrezygnuje. Jak powiedział, chce się w pełni poświęcić polityce krajowej, a kadencję w EPP zakończy jesienią. Okazuje się jednak, że władze partii ogłosiły nową datę kongresu wyborczego - odbędzie się on w kwietniu przyszłego roku.
"Rzeczpospolita" podaje, że pierwotnie Tusk miał zamiar pozostać na czele partii do końca kadencji, czyli do grudnia 2022 roku, jednak dano mu do zrozumienia, że lepiej zakończyć to wcześniej. Według dziennika pierwszym kandydatem na przejęcie szefostwa jest bawarski chadek Manfred Weber, który od 2014 roku jest szefem frakcji EPP w Parlamencie Europejskim. Zdaniem Niemca na stanowisku szefa frakcji i szefa partii powinna stać ta sama osoba.
- Byłoby wielkim zaszczytem i przywilejem zastąpienie Donalda Tuska na stanowisku przewodniczącego [...], aby nadal budować bardziej zjednoczoną i odnoszącą sukcesy partię przed kolejnymi wyborami europejskimi w 2024 r. - powiedział Weber, cytowany przez "Rzeczpospolitą".