We wtorek Zbigniew Ziobro podczas konferencji prasowej odniósł się do wniosku Komisji Europejskiej o nałożenie na Polskę kar finansowych. Po wypowiedzi ministra dziennikarze mieli możliwość zadawania pytań, jednak podkreślono, że mają one być w temacie briefingu. Klaudia Nawrocka, dziennikarka "Faktów" TVN, zadała jednak pytanie dotyczące afery mailowej. - Panie ministrze, czy w śledztwie dotyczącym afery mailowej został już przesłuchany premier, a jeśli nie, to kiedy będzie przesłuchany? - zapytała.
- Pani redaktor, pani stacja doskonale zdaje sobie sprawę, że na tematy prokuratorskie zawsze bardzo chętnie odpowiadam na konferencji w budynku prokuratury. Rzeczywiście pełnię dwa różne urzędy, które łączą się z innymi zasadami współpracy z państwem. Jeżeli na bieżąco macie państwo jakieś pytania, to biuro prasowe Prokuratury Krajowej, jak i Ministerstwa Sprawiedliwości, jest zawsze do państwa dyspozycji. W Ministerstwie Sprawiedliwości regułą jest, że odpowiadam na tematy związane ze sferą sądownictwa. Jeżeli chodzi o prokuraturę, z przyjemnością odpowiem na to pytanie, kiedy spotkamy się w prokuraturze - odparł Ziobro.
Wcześniej TVN24 przerwało transmisję konferencji ministra sprawiedliwości, aby sprostować jego słowa. Ziobro mówił wówczas o obowiązywaniu podobnych zasad wyboru członków rady sądownictwa w innych państwach. - Ten mechanizm, który mamy w Polsce jest prostą kopią mechanizmu, który funkcjonuje od lat w Hiszpanii. (...) Model hiszpański nie budzi żadnych wątpliwości Komisji Europejskiej, ani TSUE, choć w ich wyborze uczestniczą politycy, parlament taką samą większością głosów. Aby pokazać hipokryzję Komisji Europejskiego, będą do tego zawsze wracał. Najlepszym przykładem jest model wyłaniania sędziów w największym państwie Unii Europejskiej jakim są Niemcy, gdzie sędziowie Najwyższego Sądu Federalnego są wybierani wyłącznie i bezpośrednio przez polityków. Jest powoływana komisja, która w połowie składa się z przedstawicieli wybranych przez Bundestag, w drugiej przez ministrów sprawiedliwości, a więc polityków krajów landowych. Na czele tej komisji stoi minister sprawiedliwości Niemiec, czyli tak jak ja stałbym na czele tej komisji. On podejmuje decyzje na wniosek tych uczestników, kto będzie sędzią Sądu Najwyższego Niemiec - powiedział Zbigniew Ziobro. Później o podobnych sprawach mówił wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta.
TVN24 przerwało ich konferencję i sprostowało wypowiedzi, przytaczając tekst portalu Konkret24, czyli serwisu weryfikującego fake newsy. - Jeden z argumentów, który został przytoczony na początku odnośnie decyzji Komisji Europejskiej brzmiący, że bardzo podobnie jest na przykład w Niemczech. To konkrety dla naszych widzów: w niemieckim sądownictwie obowiązuje generalna zasada, że o nominacjach sędziowskich decydują ministerstwa sprawiedliwości w krajach związkowych przy udziale parlamentów związkowych i przedstawicieli samorządu sędziowskiego w różnych proporcjach, w zależności od landu. Nie wyłącznie politycy, jak usłyszeliśmy przed chwilą. W specjalnym artykule w tvn24.pl bardzo dokładnie to tłumaczymy. Zresztą nie pierwszy raz padają takie wypowiedzi ze strony przedstawicieli ministerstwa sprawiedliwości. Konkret24 już w listopadzie bardzo dokładnie to tłumaczył w odniesieniu do Hiszpanii i Niemiec. Ten argument pojawia się jednak po raz kolejny. Agresja prawna, podwójne standardy - takie słowa słyszeliśmy przed chwilą podczas konferencji - powiedziała, jak podaje portal Wirtualne Media, prowadząca w TVN24.
Następnie wyemitowano wypowiedź rzecznika Komisji Europejskiej i prof. Roberta Grzeszczaka z Uniwersytetu Warszawskiego oraz blok reklamowy. Transmisję z konferencji wznowiono, kiedy rozpoczęły się pytania od dziennikarzy - informują Wirtualne Media.
Do sprawy odniósł się Sebastian Kaleta. "Dziękuję za potwierdzenie dzisiejszych słów Zbigniewa Ziobry o tym, że kto jest sędzią w Niemczech decydują wyłącznie politycy lub wskazane przez nich osoby. Polecam dokształcenie wydawców w TVN24, bo dochodzą mnie słuchy, że ocenzurowali dziś te fakty" - napisał na Twitterze wiceminister sprawiedliwości. "Dziwi mnie, że doszło do cenzury konferencji, a zaproszona do komentowania pani wygłaszała niskich lotów komentarze czym ośmieszyła się swoją ignorancją na antenie" - dodał.