W poniedziałek Sejm odrzucił w poniedziałek wnioski o uchylenie stanu wyjątkowego na granicy polsko-białoruskiej. Przeciw wnioskowi Lewicy i Koalicji Obywatelskiej głosowało 247 posłów, "za" było 168, a 20 osób wstrzymało się od głosu. Tym samym, decyzją prezydenta Andrzeja Dudy, który wcześniej podpisał rozporządzenie w tej sprawie, w 183 przygranicznych miejscowościach w województwach podlaskim i lubelskim wciąż obowiązuje stan wyjątkowy.
W posiedzeniu Sejmu nie wziął udziału Andrzej Duda. Na nieobecność prezydenta na sali obrad zwrócili uwagę m.in. politycy opozycji. "Rozporządzenie prezydenta ws. stanu wyjątkowego, a prezydenta nie ma w Sejmie" - napisał Krzysztof Brejza. "Sytuacja jest na tyle poważna, że Prezydent Andrzej Duda nie znalazł nawet kilku godzin, żeby uzasadnić wniosek, wziąć udział w debacie, cokolwiek"- podkreśliła Marcelina Zawisza.
- Prezydent zajęty był nadmuchiwaniem pomocy do pływania w czasie swojego urlopu, a nie zareagował wtedy, kiedy trzeba było zareagować. A to, że dzisiaj nie było go w Sejmie, to po prostu hańba. To policzek wymierzony RP - powiedział na antenie TVN24 Szymon Hołownia.
"Wiadomo już może jakie nadzwyczajne wydarzenie uniemożliwiło Panu Andrzejowi Dudzie obecność w Sejmie, w trakcie debaty nad jego prezydenckim rozporządzeniem, wprowadzającym w Polsce stan wyjątkowy, w związku z zagrożeniem polskich granic?" - zapytał z kolei Krzysztof Luft.
O to, dlaczego na sali posiedzeń zabrakło prezydenta, został zapytany jego doradca Andrzej Zybertowicz na antenie TVN24. - Bo uznał, że nie ma takiej potrzeby - odpowiedział. Jak dodał, stan wyjątkowy jest zdarzeniem nadzwyczajnym. - Jeśli chcemy je zrozumieć, nie możemy ulegać narracji opozycyjnej, która jest dotknięta chorobą anty-PiS. Zamiast racjonalnie oceniać pewne działania, szukamy dźwigni do krytyki - stwierdził
- W momencie, gdy prezydent angażuje się w działania komunikacyjne związane ze stanem wyjątkowym, podnosi rangę zagrożenia. Prezydent zakłada, że jest to rozwiązanie o charakterze technicznym, które ma powstrzymać narastanie negatywnych zjawisk. Natomiast nie jest to sytuacja, która wymagałaby orędzia głowy państwa - podkreślił Zybertowicz.