W czwartkowym tekście "Gazeta Wyborcza" opisała zdarzenia z 30 lipca, do których doszło we Wrocławiu. 25-latek miał być podduszany i bity przez funkcjonariuszy policji. Mężczyzna zmarł. Śledztwo w sprawie jego śmierci prowadzi prokuratura.
"Śmierć Ukraińca podczas interwencji policji. Pół godziny katorgi w izbie wytrzeźwień ["WYBORCZA" UJAWNIA]" - pełną treść artykułu przeczytasz w "Gazecie Wyborczej" pod TYM linkiem.
Komenda Miejska Policji we Wrocławiu w czwartkowym oświadczeniu podkreśliła, że "nie ma w Policji miejsca dla funkcjonariuszy działających niezgodne z prawem". Zawieszono czterech funkcjonariuszy, wobec dwóch z nich ma zostać wszczęta procedura wydalenia ze służby.
- Wyszło na jaw, że 25-letni Ukrainiec, który od kilku lat spokojnie mieszkał w Polsce, pracował, planował przyszłość z partnerką, zmarł w okolicznościach, które muszą szokować. 30 lipca został zatrzymany, a potem przewieziony do wrocławskiego ośrodka dla osób nietrzeźwych. Tam po kilku godzinach stracił życie - mówił w czwartek w Sejmie poseł Lewicy Krzysztof Śmiszek.
- Jak wynika z doniesień prasowych i informatorów dziennikarzy, mężczyzna był torturowany - dodał.
Jak stwierdził parlamentarzysta, "to wszystko pokazuje, że mamy potężny problem w polskiej policji". - To wszystko pokazuje, że po raz kolejny niestety Dolny Śląsk i Wrocław stał się areną wydarzeń, w których biorą udział funkcjonariusze policji i ktoś znowu traci życie - ocenił.
Śmiszek wraz z posłanką Agnieszką Dziemianowicz-Bąk zdecydowali się złożyć wniosek do Komendy Głównej Policji o "pilną kontrolę tego, co działo się z udziałem policjantów z Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu".
- Nie chcemy powtórki z sytuacji po zabójstwie Igora Stachowiaka. Nie chcemy, żeby ta sprawa była zamiatana pod dywan, nie chcemy, żeby tą sprawą musiały się interesować wyłącznie niezależne media - zaznaczyła Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.