Sejm zbierze się w sprawie stanu wyjątkowego. Wicemarszałek Ryszard Terlecki podaje dwie możliwe daty

Wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki zapowiedział, że konieczne będzie zwołanie dodatkowego posiedzenia Sejmu. Dodał, że będzie to miało miejsce prawdopodobnie w najbliższy piątek lub w poniedziałek 6 września.

Szef klubu Prawa i Sprawiedliwości poseł Ryszard Terlecki powiedział w rozmowie z PAP, że zwołanie posiedzenia uzależnione jest od podpisania przez prezydenta rozporządzenia w sprawie stanu wyjątkowego. - Nie wiemy, kiedy prezydent podpisze ten dokument. Jak podpisze, to ma 48 godzin na przekazanie go do Sejmu, a Sejm niezwłocznie nad tym się zbierze i może to być w piątek lub w poniedziałek - wyjaśnił wicemarszałek izby.

Zobacz wideo Stan wyjątkowy na Podlasiu i Lubelszczyźnie. Mariusz Kamiński zapowiada zmiany w pasie przygranicznym

Sejm zbierze się w sprawie stanu wyjątkowego. Powodem sytuacja na granicy z Białorusią

Polityk zaznaczył, że żadna ostateczna decyzja w sprawie daty posiedzenia Sejmu nie została podjęta. Zaproponowane terminy - 3 września lub 6 września, mają wynikać ze "zobowiązań prezydenta do przekazania decyzji Sejmowi". Ryszard Terlecki zaznaczył, że dodatkowe posiedzenie dotyczyłoby wyłącznie kwestii wprowadzenia stanu wyjątkowego.

Wniosek w sprawie zwołania pilnego, nadzwyczajnego posiedzenia Sejmu złożyła już także Lewica. Przedstawiciele klubu chcą cofnąć ewentualne postanowienie prezydenta i dodają, że "rząd PiS wezwał prezydenta do haniebnej decyzji". Według Lewicy wniosek rządu oznacza, że ten nie radzi sobie z sytuacją na granicy i nie ma żadnego pomysłu na rozwiązanie sprawy uchodźców.

We wtorek 31 sierpnia premier Mateusz Morawiecki poinformował, że rząd wystąpił do prezydenta o wprowadzenie stanu wyjątkowego na obszarze części województw podlaskiego i lubelskiego. Decyzja taka związana jest z sytuacją na granicy z Białorusią. Stan wyjątkowy ma obowiązywać przez 30 dni w 115 miejscowościach na Podlasiu i 68 na Lubelszczyźnie.

Posłowie o wprowadzeniu stanu wyjątkowego. "Rząd nie radzi sobie z kryzysem uchodźczym; chce ukrywać prawdę na granicy"

- Administracja rządowa ma znacznie większy dostęp do informacji poufnych i tajnych, do których ja nie mam dostępu, więc rozumiem, że to wszystko było analizowane. Argumentacja jest taka, że mamy do czynienia z diametralnie rosnącą presją migracyjną, liczba nielegalnych prób przekroczenia granicy faktycznie statystycznie wyjątkowo wzrosła w ostatnich tygodniach i niewątpliwie administracji rządowej wprowadzenie tej formuły prawnej na tych terenach ułatwi kontrole nad przepływem informacji oraz administracją i służbami odpowiadającymi za bezpieczeństwo państwa - komentował senator PiS Jan Maria Jackowski.

"Rząd chce wprowadzenia stanu wyjątkowego w związku z sytuacją kryzysową na granicy. Pandemia nie była dla nich sytuacją kryzysową. Stan wyjątkowy nie był potrzebny" - napisała natomiast na Twitterze wicemarszałkini Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska.

"Państwo PiS zdecydowało dziś o odebraniu praw mieszkańcom dwóch województw bez wyczerpania zwykłych środków, bez wytłumaczenia ludziom, co to dla nich faktycznie oznacza" - pisze Szymon Hołownia z Polski 2050.

- Brak jest chęci pomocy ludziom koczującym na granicy, a przede wszystkim jest chęć eskalacji tego, żeby ludzie, którzy nie mają żadnego wsparcia, byli traktowani nadal w sposób niehumanitarny. Rząd chce wprowadzenia stanu wyjątkowego na obszarze kilku województw, dlatego, że nie radzi sobie z kryzysem uchodźczym, a przede wszystkim chce ukrywać prawdę na granicy - powiedział na konferencji w Sejmie Krzysztof Gawkowski z Lewicy.

- Mieszkam 60 kilometrów od granicy i żadnego zagrożenia nie widziałem. Jest to jednak w strategii i mentalności PiS, by dawać taki komunikat: mamy wielką wojnę, wielkie zagrożenie, tylko my was ochronimy przed atakiem strasznego Łukaszenki i jego hybrydowej wojny. To ma skupić Polaków wokół jednej sprawy i odwrócić uwagę od poważnych kłopotów rządu - powiedział Marek Sawicki z Koalicji Polskiej.

Więcej o: