Anatol Kotow do sierpnia 2020 r. zajmował wysokie stanowisko w urzędzie prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenki. Odszedł po tym, gdy władze rozpoczęły represje wobec protestujących przeciw sfałszowaniu wyników wyborów prezydenckich. Obecnie jest bliskim współpracownikiem jednego z liderów opozycji - Pawła Łatuszki.
Kotow powiedział w rozmowie z Onetem, że według jego informacji reżim Aleksandra Łukaszenki szykuje daleko idącą prowokację na granicy polsko-białoruskiej.
Reżim planuje przede wszystkim przerzut większej ilości migrantów, których - przypomnę - sam ściągnął na Białoruś tylko po to, by użyć ich przeciwko Polsce i Litwie, bo to te dwie granice są najbardziej zagrożone. Władze w Mińsku chcą, by na granicy doszło do zamieszek, a optymalnie, żeby udało się sprowokować polską Straż Graniczną do otwarcia ognia. Celem Łukaszenki jest doprowadzenie do konfliktu granicznego z Polską
- powiedział Kotow.
Dodał, że są to informacje, które białoruska opozycja uzyskała od swoich kontaktów we władzach w Mińsku. Informatorzy opozycji sądzą, że sytuacja na granicy może "całkowicie wymknąć się spod kontroli".
Łukaszenko marzy o strzelaninie na granicy z Polską, ale to jeszcze nie znaczy, że wszyscy w jego otoczeniu tego pragną
- podkreślił.
O możliwej prowokacji na granicy polsko-białoruskiej mówił również w Polsat News Piotr Zgorzelski, wicemarszałek Sejmu z PSL. - Zadzwonił do mnie ambasador Paweł Łatuszka, który powiedział, że posiada pewną wiedzę, że Łukaszenka podjął decyzję o użyciu broni w sytuacji, kiedy na granicy białoruskiej mogłyby nastąpić sprawy zbyt mocno eskalowane - powiedział. Dodał, że "Łukaszenka i jego siłownicy modlą się o to, żeby polska straż graniczna przepuściła, nie daj Boże, jakiegoś człowieka, o dobrych intencjach, który by się zapędził".
Od 23 dni na granicy polsko-białoruskiej w okolicy miejscowości Usnarz Górny koczuje grupa uchodźców, którzy chcą dostać się do Polski. Według Straży Granicznej grupa liczy 28 osób z Bliskiego Wschodu. Z kolei fundacja Ocalenie informuje, że grupa składa się z 32 osób pochodzących z Afganistanu, wśród których znajduje się bardzo chora 52-latka.
Polskie władze podkreślają, że obecność migrantów na granicy to zorganizowana akcja ze strony reżimu Aleksandra Łukaszenki, o czym świadczy zwiększona liczba cudzoziemców próbujących dostać się na teren Polski. Od początku sierpnia odnotowano ponad 2 tysiące prób nielegalnego przekroczenia polskiej granicy z terytorium Białorusi.
W ubiegłym tygodniu Usnarz Górny odwiedzili przedstawiciele działającego przy Rzeczniku Praw Obywatelskich Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur. - Każda z osób tam przebywających wniosła o ochronę międzynarodową. W związku z tym strona polska powinna uruchomić odpowiednie procedury. Tym samym osoby te winny zostać wpuszczone na terytorium Polski - zaznaczył Marcin Kusy z KMPT.