Powodem blokady ze strony Polski miał być brak zgody Słowenii, kierującej teraz pracami Unii, na wpisanie do oświadczenia fragmentu mówiącego o zagrożeniach hybrydowych oraz instrumentalizacji migracji w odniesieniu do Białorusi.
Ambasadorowie unijnych krajów spotkali się w poniedziałek, by przygotować wtorkową, nadzwyczajną naradę w Brukseli i uzgodnić wspólne oświadczenie, ale z powodu sprzeciwu Polski będą je we wtorek negocjować ministrowie spraw wewnętrznych 27 krajów.
Polski ambasador zabiegał o wpisanie zagrożeń hybrydowych, wykorzystywania migracji w tym celu i konieczność wzmocnienia odporności Unii Europejskiej w związku z działania reżimu w Mińsku.
Z ustaleń brukselskiej korespondentki Polskiego Radia Beaty Płomeckiej wynika, że Polskę w jej zabiegach poparły kraje bałtyckie i państwa Wyszehradu.
Jak podaje agencja Reuters, w projekcie oświadczenia zapisano m.in., że UE i państwa członkowskie opowiadają się za "zapobieżeniem ponownemu nawrotowi niekontrolowanych ruchów nielegalnej migracji na dużą skalę" za pomocą "skoordynowanych i uporządkowanych" działań.
Wtorkowa nadzwyczajna narada unijnych ministrów spraw wewnętrznych w Brukseli ma być przede wszystkim poświęcona sytuacji w Afganistanie i problemowi migracji. Ma się także pojawić temat podsycania przez białoruski reżim kryzysu migracyjnego na granicy z Polską, Litwą, oraz Łotwą.
- Sytuacja na granicy z Białorusią to agresja na Polskę - stwierdził w poniedziałek rzecznik Komisji Europejskiej. Adalbert Jahnz powtórzył negatywne stanowisko Brukseli dotyczące podsycania przez Białoruś kryzysu migracyjnego. - To próba instrumentalnego wykorzystania ludzi przez kraj trzeci dla celów politycznych, co stanowczo odrzucamy i określamy to mianem agresji - dodał rzecznik. Poinformował też, że Komisja jest w tej sprawie w kontakcie z polskimi władzami.
Od prawie dwóch miesięcy Bruksela niezmiennie krytykuje władze w Mińsku. Unijna komisarz do spraw wewnętrznych Ylva Johansson mówiła w lipcu w Parlamencie Europejskim, że Białoruś pomaga w organizowaniu przylotów nielegalnych migrantów, a potem ułatwia im przekraczanie granicy z Polską, Litwą oraz Łotwą.
W ubiegłym tygodniu komisarz podkreśliła, że sytuacja na granicy zewnętrznej Unii Europejskiej z Białorusią to nie kwestia migracji, ale element agresji Łukaszenki wobec tych trzech krajów z zamiarem destabilizacji sytuacji we Wspólnocie.
Brukselska korespondentka Polskiego Radia Beata Płomecka informowała w ubiegłym tygodniu, że rozpoczęły się prace w Unii nad sankcjami. Na czarną listę mają być wpisani pracownicy służb granicznych Białorusi odpowiedzialni za próby wywołania kryzysu migracyjnego.