- Chcemy porozmawiać i zastanowić się nad tym, jak wspólnie zaplanować przyszłość - mówił prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, otwierając spotkania w ramach wydarzenia Campus Polska Przyszłości w Olsztynie.
- Nie wystarczy tylko i wyłącznie być przeciw czemuś. To jest ważne, żeby ten nasz sprzeciw wobec złej władzy wybrzmiał. Od 6 lat demonstrujemy przywiązanie do demokracji, do naszych praw (...) Trzeba się wspólnie zastanowić, o co się bijemy, co jest dla nas najważniejsze, jakie priorytety, wyzwania stawia przed nami Polska, Europa, świat - dodał.
- Dziś i zawsze podstawową misją polityka, samorządowca jest nie przeszkadzać tym, którzy dobrze sobie radzą i pomagać tym, którzy tej pomocy potrzebują, słabszym, tym, których ktoś próbuje napiętnować, na których szczuje, dyskryminuje, wszystkich, którzy myślą inaczej, mają inny kolor skóry, wszystkim, którzy mają inne preferencje seksualne - mówił Trzaskowski.
Podkreślił m.in., że nadszedł czas, by "prawa kobiet nie były tylko pustą literą prawa", zaznaczył, że konieczna jest "nowoczesna edukacja, ucząca samodzielnego myślenia", a także reforma służba zdrowia.
Odnosząc się do spotkania z Donaldem Tuskiem, stwierdził, że "to jest dowód na to, że są normalni". - Jesteśmy w jednej partii, rozmawiamy, zastanawiamy się, jak podejść do wyzwań przyszłości. Wyobrażacie sobie taką debatę między Jarosławem Kaczyńskim a Markiem Suskim? Albo Błaszczakiem? To byłby kabaret - ironizował Rafał Trzaskowski.
Donald Tusk po wejściu na scenę stwierdził, że "ma taki zwyczaj, że wali raczej prosto z mostu i mówi, co mu leży na sercu".
- Nie będę ukrywał, że oprócz tego dużego ładunku dobrej energii i serdeczności, mi w głowie i sercu nie jest tak wesoło. W głowie i sercu mam problem i konsekwencje problemu, jaki mamy na wschodniej granicy - stwierdził.
Jak powiedział Donald Tusk, "doszło do przekroczenia granicy". - Nie mówię o tej grupie uchodźców. Mówię o dużo groźniejszym przekroczeniu granicy, jakim jest przekroczenie granicy podłości. Nie ma nic groźniejszego niż to, gdy taką granicę wytyczoną przez elementarną moralność przekracza już nie pojedynczy człowiek czy grupa ludzi, ale gdy przekracza ją władza - stwierdził.
- Nie mam żadnych iluzji, że moje twarde stanowisko, że pierwszym zadaniem państwa jest ochrona granicy i terytorium, za które się odpowiada, że to nie musi odpowiadać wrażliwości każdego z was. Ale są właśnie granice wytyczone dość czytelnie: granice uczciwości i podłości. Tego kryzysu, jaki mamy w Usnarzu Górnym, w ogóle nie musiało być - podkreślił.
- Jeśli stosuje się procedury, a musimy je stosować, bo jesteśmy zewnętrzną granicą UE i jeśli stosowane są skutecznie, konsekwentnie, to liczba uchodźców, szczególnie tych, którzy nielegalnie chcą przekroczyć granicę, maleje radykalnie. Gdybyśmy stosowali konsekwentnie jako polskie władze procedury jakie mamy w kraju, w UE i które wynikają z międzynarodowych standardów, to tego kryzysu, który rani serca, by nie było. Mam w sobie ogromny żal, że rząd PiS-u wystawia nas na moralny hazard - skomentował.
Jak powiedział lider PO, "wywołanie kryzysu na granicy to spotkanie złych intencji złych polityków". - Z jednej strony mamy Łukaszenkę, z drugiej Kaczyńskiego. Jeden i drugi ma swój interes w tym, by takie kryzysy wywoływać. Jeden chce destabilizować Polskę i Unię Europejską, a drugi chce podsycać lęk, strach, poczucie niepewności - mówił Donald Tusk. Dodał, że "stawką jest życie i zdrowie zupełnie niewinnych ludzi".
- Nie można cynicznie użyć jako pionków w swojej grze nieszczęśliwych ludzi, którzy szukają bezpieczeństwa - podkreślił. Dodał, że "ta sytuacja pokazuje, jak jest ważne, by ich [PiS - red.] odsunąć od władzy".
- Po pierwsze, [trzeba - red.] dostarczyć natychmiast pomoc, która jest niezbędna dla tych ludzi. To nie może być zadanie dla posła Franka Sterczewskiego, bo będą go gonić, złapią i uniemożliwią. Rafała Trzaskowskiego, nie mówiąc już o mnie, też nie dopuszczą, a my trochę gorzej biegamy niż poseł Sterczewski. To nie jest oczywiście temat do żartów. Najlepiej byłoby, żeby przedstawiciele władzy, albo jeden z biskupów, poszli i pomogli. Nic się nie zawali, żaden system, jeśli poda się lekarstwo, chleb i wodę -- wyliczał Donald Tusk.
Jak zaznaczył, migrantom z okolic Usnarza trzeba pomóc, a następnie "przewieźć do ośrodka, zarejestrować i rozpatrzyć wnioski azylowe". - Każdego dnia nielegalnie przechodzi pięć razy więcej ludzi przez granicę niż tam jest trzymanych - wskazał.
Od 19 dni na Białorusi przy granicy z Polską w okolicy miejscowości Usnarz Górny koczuje grupa migrantów, którzy deklarują chęć ubiegania się o udzielenie im ochrony międzynarodowej. Według informacji Straży Granicznej grupa liczy obecnie 24 osoby, Fundacja Ocalenie podaje jednak, że są tam 32 osoby, wszystkie zostały przez działaczy zidentyfikowane.
Polskie władze podkreślają, że jest to zorganizowana akcja ze strony reżimu Alaksandra Łukaszenki. Świadczy o tym zwiększona liczba imigrantów próbujących nielegalnie dostać się na teren Polski. Od początku sierpnia odnotowano ponad 2 tysiące prób nielegalnego przekroczenia polskiej granicy z terytorium Białorusi.
W czwartek Europejski Trybunał Praw Człowieka nakazał Polsce zapewnić migrantom koczującym przy granicy żywność, ubrania, opiekę medyczną i jeśli to możliwe, tymczasowe schronienie.