Łukasz Mejza objął mandat po zmarłej w ubiegłym roku posłance PSL Jolancie Fedak. Po tym, jak 16 marca 2021 r. złożył ślubowanie, nie dołączył jednak do ludowców i został posłem niezrzeszonym. W Sejmie 30-letni polityk najczęściej głosuje ramię w ramię z PiS - tak było choćby w przypadku projektu ustawy "lex TVN", niedawnej, słynnej już reasumpcji głosowania czy Funduszu Odbudowy. Goszcząc w mediach Mejza nie szczędzi też krytyki pod adresem opozycji. Do 2021 r. był radnym Sejmiku Województwa Lubuskiego.
W czwartek portal tvn24.pl poinformował o karze, którą Prezydium Sejmu (marszałek i wicemarszałkowie), nałożyło na posła z Ziemi Lubuskiej. 11 sierpnia Mejza otrzymał naganę w związku z niedopełnieniem obowiązku wynikającego z artykułu 35 ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora.
Zgodnie z nim parlamentarzysta powinien złożyć dwa oświadczenia: pierwsze do dnia złożenia ślubowania i drugie - do 30 kwietnia każdego roku, według stanu na dzień 31 grudnia roku poprzedniego. O ile Mejza wywiązał się z pierwszego z tych punktów i pokazał majątek, który posiadał z dniem objęcia mandatu, to kolejnego oświadczenia już nie złożył.
Szefowa Kancelarii Sejmu Agnieszka Kaczmarska przekazała redakcji tvn24.pl, że poseł został poinformowany o obowiązku złożenia oświadczenia i odmówił jego wykonania.
W praktyce jednak kara nagany będzie miała charakter symboliczny. Mejza nie jest bowiem posłem zawodowym, więc nie grozi mu utrata wynagrodzenia, a taką karę za niezłożenie oświadczenia o stanie majątkowym przewiduje ustawa o wykonywaniu mandatu posła i senatora (za podanie nieprawdy grozi już natomiast odpowiedzialność karna). Sam zainteresowany, choć odebrał telefon, nie odpowiedział na pytania dziennikarzy i poprosił o przesłanie ich mailem.
Z jedynego oświadczenia złożonego przez Mejzę wynika, że poseł prowadzi jednoosobową działalność gospodarczą w branży marketingowej nowych technologii - ta w ubiegłym roku "przyniosła mu nieco ponad milion złotych dochodu". W tym samym czasie miał zgromadził 450 tysięcy złotych oszczędności.
- Gdyby tak postąpił poseł opozycji, to zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa już byłoby w prokuraturze, a agenci Centralnego Biura Antykorupcyjnego pracowaliby w pocie czoła - ocenił w rozmowie z tvn24.pl wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski (PSL).
Z kolei poseł KO Michał Szczerba stwierdził, że niezłożenie oświadczenia majątkowego "to nie tylko działanie nieetyczne, ale i niedopełnienie obowiązków przez funkcjonariusza publicznego".
- (...) Nie wyobrażam sobie, że jako poseł Mejza będzie rozstrzygał o odpowiedzialności karnej innych osób, na przykład w głośnej sprawie immunitetu prezesa NIK. Przecież cała sprawa dotyczy domniemanych nieprawidłowości w jego oświadczeniach majątkowych. Jak widać, w państwie PiS są równi i równiejsi. Można być świętą krową, gdy zapewnia się trwanie tego układu władzy - dodał.
Do sprawy odniósł się również wspomniany przez Szczerbę Marian Banaś. W krótkim wpisie na Twitterze prezes Najwyższej Izby Kontroli stwierdził: "Kto z PISem głosuje do tego przePISów się nie stosuje" [pisownia oryginalna].