Ile był warty "efekt Tuska"? Dokładnie 7 pkt proc. [WYKRES DNIA]

Łukasz Rogojsz
Po półtora miesiąca od powrotu Donalda Tuska do polskiej polityki można stwierdzić, że tzw. efekt Tuska dał Koalicji Obywatelskiej średnio dodatkowe siedem punktów procentowych w sondażach. Ponieważ Polska 2050 odrabia już straty spowodowane powrotem byłego premiera, opozycja na całej operacji wyraźnie zyskała. I to w badaniach z ostatnich tygodni również widać.

Kiedy 3 lipca Tusk oficjalnie wrócił do polskiej polityki, oczekiwania wobec niego w szeregach Koalicji Obywatelskiej były ogromne. KO dołowała w sondażach, a jej słabość "pompowała" konkurencyjną Polskę 2050 Szymona Hołowni. To dlatego przekazanie władzy Tuskowi odbyło się aksamitnie, bez jednego wystrzału. W największej formacji opozycyjnej doskonale wiedzieli, że Tusk to nie tylko największa, ale i ostatnia atutowa karta w ich talii. Ostatnia szansa na odbicie się w sondażach, odzyskanie przywództwa na opozycji i zawalczenie o przejęcie władzy w 2023 roku.

Pierwsze sondaże od razu wywołały euforię w Platformie, ale żeby móc stwierdzić istnienie "efektu Tuska" i zwłaszcza oszacować jego skalę, potrzeba było kilku tygodni i kolejnych badań opinii publicznej. To wszystko mamy już za sobą. I tak, "efekt Tuska" jest niezaprzeczalnym faktem. Od momentu powrotu byłego premiera widać zauważalny skok poparcia dla Koalicji Obywatelskiej. Z poziomu kilkunastu do dwudziestu paru procent.

Zobacz wideo Były premier cieszy się z "efektu Tuska"

"Efekt Tuska" na siódemkę

Sam polityk został o „efekt Tuska" zapytany w wywiadzie dla tygodnika "Polityka".

"Efekt Tuska", w porządku, każdy lubi uznanie, ale przecież nikt nikomu nie zabrania, abyśmy zobaczyli rezultaty poczynań innych - niech będzie efekt Czarzastego, efekt Hołowni, efekt Kosiniaka. Na pewno za Szymona Hołownię i za PSL będę trzymał kciuki

- przekonywał były premier. Pytany o wspólną listę opozycji w najbliższych wyborach dodał, że rozmowy z liderami innych ugrupowań opozycyjnych cały czas się toczą i nic nie jest przesądzone, a Platforma wybierze optymalny wariant w stosownym czasie.

embed

O ile "efektu Czarzastego", "efektu Hołowni" czy "efektu Kosiniaka" na razie nie ma, o tyle wiadomo już, ile był warty "efekt Tuska". Dokładnie 7,12 pkt proc. Przed powrotem Tuska sondażowa średnia Koalicji Obywatelskiej z czerwca wynosiła 16,29 proc. Po jego powrocie sytuacja diametralnie się zmieniła. Sondaże przeprowadzone od początku lipca do teraz dają Koalicji Obywatelskiej średnio 23,41 proc.

W tym czasie pojawiły się 24 nowe badania opinii publicznej. Koalicja Obywatelska uzyskuje najlepszy wynik po stronie opozycji w aż 22 z nich. Tylko w dwóch górą jest Polska 2050. Co więcej, w dwóch, które zostały przeprowadzone w dniach 2-5 lipca, czyli zbyt wcześnie, aby ich wyniki przypisać - a już na pewno przypisać w całości - powrotowi Tuska.

Hołownia wychodzi na prostą

Przejęcie władzy w Platformie przez jednego z jej założycieli i byłego przewodniczącego wywołało spore wstrząsy po opozycyjnej stronie barykady. Odczuła je przede wszystkim Polska 2050, która w pierwszych dniach po powrocie Tuska szybko traciła sondażowe poparcie.

"Efekt Tuska" doprowadził do tego, że jakaś część wyborców Platformy, którzy nie mogli już patrzeć na beznadzieję tej formacji w ostatnich miesiącach i w związku z tym postawili na nas, teraz wróciła do Platformy, dając jej drugą szansę. My zostaliśmy ze swoim bazowym, naprawdę fantastycznym, elektoratem

- tłumaczył w wywiadzie dla Gazeta.pl pod koniec lipca sam Hołownia.

Były kandydat na prezydenta zapewniał wówczas, że jego ruch i partia nie chcą "odbudowywać się kosztem wyborców Platformy", natomiast zamierzają "kontynuować organiczny wzrost, który pozwoli nam pozyskać 5-10 pkt proc. głosów z puli 30 proc. wyborców nie odnajdujących się w klinczu pomiędzy PiS-em i PO i chcących zupełnie innego modelu uprawiania polityki".

Badania jednoznacznie pokazują, że ci ludzie chcą wrócić do polityki, bo dzisiaj są nią ogromnie rozczarowani. Chcemy im to umożliwić

- podkreślił Hołownia.

Polityk przyznał wówczas, że z wewnętrznych badań Polski 2050 wynika, że jej bazowy elektorat wynosi 15-17 proc.

Zbudowany organicznie przez półtora roku ciężkiej pracy, bez żadnych politycznych sterydów

- objaśniał Hołownia. Było to w czasie, gdy Polska 2050 nierzadko spadała poniżej poziomu wspomnianych 15-17 proc. Po półtora miesiąca od powrotu Tuska Polska 2050 wyszła jednak na prostą. Chociaż w badaniach jest drugą siłą opozycji, to ma stabilne poparcie właśnie w przedziale 15-17 proc. Średnie sondażowe poparcie Polski 2050 od początku lipca do chwili oddania tego artykułu do publikacji wynosi 16,75 proc.

Wiatr w żagle opozycji

Powrót Tuska i jego wpływ na układ sił na polskiej scenie politycznej pokazał jeszcze trzy ciekawe rzeczy. Po pierwsze, nawet jego powrót i związana z nim euforia w obozie Koalicji Obywatelskiej nie pozwoliły wskoczyć KO na poziom poparcia wyższy niż ten, uzyskany w wyborach w 2019 roku. Tylko w dwóch z 24 sondaży Koalicja zbliżyła się od osiągniętego wówczas wyniku (27,4 proc.) - w jednym uzyskała rezultat nieznacznie wyższy (27,6), a w drugim nieznacznie niższy (27,3).

Oznacza to ni mniej, ni więcej, jak tyle, że Koalicja Obywatelska ma obecnie nad sobą "szklany sufit" i wynosi on właśnie około 28 proc. Jeśli taka sytuacja utrzyma się do czasu wyborów w 2023 roku i jeśli opozycja uzyska w nich wyniki zbliżone do tego, co pokazują obecne sondaże, będzie to oznaczać, że samodzielne rządzenie KO jest wykluczone, a formacja kierowana przez Tuska jest skazana na koalicję z Polską 2050 Hołowni, a być może także szersze porozumienie z Lewicą i PSL.

Drugi wniosek z omawianych sondaży jest taki, że powrót Tuska do kraju nie odwrócił negatywnego trendu sondażowego, w którym od jesieni zeszłego roku znajduje się Zjednoczona Prawica. Rządzący wygrywają co prawda w 23 z 24 badań przeprowadzonych od początku lipca, ale tylko w czterech z nich przekraczają pułap 35 proc., przy czym jest to przekroczenie bardzo nieznaczne, bo maksimum o jeden punkt procentowy. Również w czterech sondażach "dobra zmiana" nie dobija nawet do poziomu 30 proc.

embed

W końcowym rozrachunku średnia sondażowa z omawianego okresu wynosi 32,68 proc. To o niemal 11 pkt proc. mniej niż Zjednoczona Prawica uzyskała w wyborach parlamentarnych dwa lata temu (43,59 proc.). Potwierdza to, że obóz władzy nie tyle kontynuuje spadkowy trend poparcia, który zaczął się w październiku ubiegłego roku, co osiada w nowej rzeczywistości sondażowo-politycznej. Takiej, w której poparcie z pierwszej kadencji rządów jest po prostu nieosiągalne.

Co ważne, powrót Tuska do polskiej polityki nie wywołał przewidywanej przez część komentatorów i analityków mobilizacji elektoratu Zjednoczonej Prawicy. Mimo nachalnej antytuskowej propagandy, sączonej codziennie z mediach publicznych i prorządowych, na czele z "Wiadomościami" TVP. To dla Nowogrodzkiej bardzo niepokojąca informacja, bo właśnie mobilizacyjny (dla elektoratu prawicowego) aspekt powrotu Tuska miał zrównoważyć rządzącym zyski, które z tytułu tego powrotu odczuje opozycja.

To wiąże się z trzecią istotną obserwacją, dotyczącą wpływu powrotu Tuska na układ polskiej sceny politycznej. Mianowicie chodzi o to, że opozycja jako blok (bez Konfederacji) ma dzisiaj zdecydowanie wyższe średnie poparcie niż Zjednoczona Prawica. To stosunek 51,1 do 32,7 proc. (okres od lipca do połowy sierpnia). Nawet po założeniu, że Zjednoczona Prawica zawiązałaby koalicję z Konfederacją (7,23 proc.), przewaga opozycji jest dwucyfrowa. Oczywiście nie oznacza to od razu odebrania władzy "dobrej zmianie" - metoda d'Hondta premiuje duże bloki i duże komitety - ale dobitnie pokazuje, z której strony i w którą stronę wieje dzisiaj wiatr (politycznych) zmian.

Więcej o: