We wtorek na stronie internetowej Porozumienia Jarosław Gowin zamieścił list do członków ugrupowania. W swoim piśmie stwierdził, że PiS zerwało koalicję i zakończyło projekt Zjednoczonej Prawicy. Jego zdaniem partia Jarosława Kaczyńskiego "obraca się plecami do wartości i programu", z którymi wspólnie szli do wyborów.
"Tak jak w 2013 podkreślałem, że rządy Platformy Obywatelskiej nie były jednym wielkim pasmem porażek, tak i teraz patrząc na ostatnie sześć lat, mówię: zrobiliśmy wiele dobrego. Jeśli czegoś nauczyły mnie te dwa polityczne doświadczenia, to jednego – żadne środowisko polityczne nie jest odporne na pokusy władzy. Dlatego władza musi być pod nieustanną kontrolą – ze strony organizacji społecznych, wolnych mediów i zaangażowanych obywateli – by pamiętała, do czego się wobec Polaków zobowiązała" - stwierdził.
Gowin zaznaczył, że choć drugi raz w swojej karierze politycznej "opuścił obóz władzy w momencie, kiedy kontroluje on praktycznie wszystko", to "po raz drugi nie dlatego, że zmienił poglądy czy postulaty".
"Jeśli ktoś pyta mnie dziś, kim jest Jarosław Gowin; jeśli zastanawia się, po co jestem w polityce i po co istnieje Porozumienie – to odpowiedź jest oczywista. Jestem dokładnie tam, gdzie byłem zawsze. Porozumienie jest dokładnie tam, gdzie było od swego początku. Tym, co definiuje mnie i całe nasze środowisko, jest wierność naszym politycznym przekonaniom oraz gotowość do poświęcenia stanowisk i przywilejów dla ich obrony" - napisał.
"Wiem, że bezwzględna kampania nienawiści wobec naszego środowiska politycznego, wobec mnie i wobec wielu z was budzi złe emocje – strach, złość, gniew. Jednak nasze środowisko nie jest budowane na tych emocjach. My budowaliśmy i nadal będziemy budować nasze ugrupowanie na programie pozytywnym. Na przekonaniu, że inna polityka i inna Polska jest możliwa" - podkreślił.
Lider Porozumienia stwierdził, że życie publiczne w Polsce zamieniło się w "nieustanną wojnę wszystkich ze wszystkimi". - Argumenty zostały zastąpione demagogią i nienawiścią. Dlatego też części Polaków zrozumienie naszych wyborów i ich akceptacja nie przyjdą łatwo. Wymaga to bowiem przezwyciężenia złych emocji, jakie od 2005 roku wyzwala wojna polsko-polska - dodał.
Następnie Jarosław Gowin przywołał moment odejścia z rządu w ramach sprzeciwu dla pomysłu wyborów korespondencyjnych. Przyznał, że udowodnił wówczas swoim wyborcom, że jego partię wyróżnia "zdolność do kompromisu i zrozumienie dla innych punktów widzenia".
"Zamiast jednak wyciągnąć z tego właściwe wnioski i wrócić do korzeni Zjednoczonej Prawicy, liderzy PiS wybrali drogę zniszczenia naszego środowiska. Tego celu nie osiągnęli i nie osiągną. Brutalna i ślepa siła nigdy nie zwycięży Wolności. Może ją stłumić i zranić, ale nie unicestwić" – kontynuował.
"Nie mogliśmy tego wszystkiego dłużej tolerować. Ruszamy własną drogą. Od kilku dni buduję szeroki obóz centroprawicy, która nie akceptuje wojny polsko-polskiej ani świadomego i cynicznego pogłębiania podziałów. Między PiS a PO istnieje szeroka przestrzeń dla racjonalnego centrum". - zakończył Gowin.
Jarosław Gowin o swojej dymisji dowiedział się z mediów. W sobotę 14 sierpnia prezydent Andrzej Duda wręczył liderowi Porozumienia Jarosławowi Gowinowi akt odwołania z funkcji wicepremiera i ministra rozwoju, pracy i technologii. - Mam nadzieję, że nie będzie pan częścią totalnej opozycji, tylko będzie pan realizował to, co rzeczywiście jest dla Polski dobre - powiedział wówczas Andrzej Duda do Jarosława Gowina.
- Odchodzę wraz z moimi przyjaciółmi z Porozumienia z podniesionym czołem z tego ministerstwa, z podniesionym czołem odchodzimy z rządu. Zdziałaliśmy przez te sześć lat jako Porozumienie bardzo dużo, jestem dumny z tego, że mogłem służyć najjaśniejszej Rzeczpospolitej. Od jutra Porozumienie rozpoczyna działalność, która w jak najlepszy sposób realizować będzie interesy Polski i służyć będzie dobru Polaków - mówił Jarosław Gowin. Wraz z nim z rządu odejść miało kilku polityków - m.in. Ociepa i Piechowiak.