Jak poinformował tvn24.pl, podczas środowych obrad sądu wysłuchano argumentów obrony Sławomira Nowaka, a następnie prokuratora Jana Drelewskiego. Po trzygodzinnej przerwie po godzinie 14 zapadła decyzja, że były minister transportu pozostanie na wolności.
Zgodnie z wcześniejszą decyzją sądu Sławomir Nowak miał ponownie trafić do aresztu, jeśli nie wpłaci miliona złotych poręczenia warunkowego. Jego córce udało się zebrać potrzebną kwotę i ją wpłacić. Prokuratura początkowo nie chciała przyjąć kaucji. Uznała bowiem, że pieniądze pochodziły z zakazanej prawem zbiórki oraz pożyczek od bliskich i znajomych. Przepisy, które tego zabraniają, weszły jednak w życie kilka dni po wpłaceniu pieniędzy.
Obrońcy Nowaka wnieśli zażalenie w sprawie. W środę Sąd Apelacyjny w Warszawie w trzyosobowym składzie uwzględnił je oraz uchylił decyzję o areszcie. Tym samym zdecydowano, że milion złotych wpłaconego poręczenia majątkowego zostanie zwrócone. Wobec środowego postanowienia nie przysługuje zażalenie. Decyzja jest ostateczna.
Batalia w sprawie tego, czy Sławomir Nowak powinien znajdować się na wolności czy w areszcie, trwa od kwietnia. Po tym, jak były minister spędził w areszcie dziewięć miesięcy, Sąd Okręgowy w Warszawie podjął decyzję o jego zwolnieniu.
Sąd argumentował wówczas, że zarzucane Nowakowi przestępstwa są zagrożone wysoką karą, a prokurator posiada dowody mogące świadczyć o ich popełnieniu. Podawał jednocześnie, że istnieją argumenty, według których polityk nie utrudnia śledztwa, w związku z czym może zostać na wolności.
Jak pisaliśmy w Gazeta.pl, w sprawie podejrzenia o zorganizowanie grupy przestępczej, prania brudnych pieniędzy, żądania korzyści majątkowych przez Sławomira Nowaka zarzuty usłyszało już 15 osób. Sprawę byłego ministra transportu prowadzi Delegatura Centralna Biura Antykorupcyjnego w Gdańsku i Prokuratura Okręgowa w Warszawie, wspólnie z prokuratorami Specjalnej Prokuratury Antykorupcyjnej w Kijowie oraz Narodowym Antykorupcyjnym Biurem Ukrainy.
Sam Sławomir Nowak usłyszał 17 zarzutów w sprawie. W czasie, gdy pełnił funkcję szefa Ukrawtodoru w latach 2016-2019, miał m.in. dopuścić się korupcji i przyjmować dobra majątkowe w zamian za wpływanie na przebieg postępowań przetargowych dotyczących remontów i budowy dróg na Ukrainie. Ukrawtodor jest ukraińskim odpowiednikiem Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
Były minister transportu miał najpierw założyć, a następnie kierować grupą przestępczą. "Grupa składała się z sześciu osób. Kierował nią Sławomir N." - informowała prokuratura. "Zabezpieczono majątek o wartości czterech mln zł. Były to m.in. nieruchomości, dzieła sztuki, luksusowy samochód marki Range Rover" - dodano.
- W sprawie pojawił się materiał dowodowy, który doprowadził do zmiany zarzutów postawionych podejrzanemu i uzupełnienia ich o kwotę 1,5 mln zł łapówek (które zostały ujęte wcześniej - red.) - przekazał prokurator okręgowy w Warszawie Mariusz Dubowski cytowany przez Onet. - Akt oskarżenia w tej sprawie zostanie skierowany do sądu niezwłocznie tuż po tym, jak zostaną zebrane w sprawie konieczne dowody, co mam nadzieję, że nastąpi już niebawem - zapewniał.
Nowak nie przyznał się do zarzucanych mu czynów - mówił to zarówno w chwili zatrzymania, jak i podczas późniejszych przesłuchań. Sławomir Nowak w latach 2011-2013 sprawował funkcję ministra transportu, budownictwa i gospodarki morskiej w rządzie Donalda Tuska.