Fundacja Godek składa projekt ustawy "Stop LGBT". Chce zakazać marszów równości. Co zapisano w ustawie?

Wiktoria Beczek
Fundacja Kai Godek kolejny raz składa w Sejmie podpisy pod projektem ustawy "Stop LGBT". Fundamentalistka chce wpisać do prawa o zgromadzeniach m.in. "zakaz propagowania orientacji seksualnych innych niż heteroseksualizm" i w ten sposób całkowicie zakazać organizacji marszów równości. Sprawdzamy, co dokładnie zapisano w homofobicznym projekcie.

Fundacja Życie i Rodzina poinformowała, że w poniedziałek złoży w Sejmie projekt ustawy "Stop LGBT". Organizacja Kai Godek przekonuje, że zmiany, których się domagają "hamują propagandę homoseksualną w przestrzeni publicznej". 

"Doświadczenie wielu państw pokazuje, że homolobby najpierw prowadzi radykalną kampanię społeczną, a następnie przechodzi do realizacji swoich żądań w sferze prawa. Także w Polsce w trakcie parad tzw. 'równości' aktywiści LGBT otwarcie przyznają, że chodzi im o to, by wkrótce zalegalizować śluby par jednopłciowych i homoadopcje. W tych miejscach na świecie, gdzie takie regulacje weszły już w życie, okazuje się, że niektóre dzieci bywają adoptowane wyłącznie po to, aby być obiektem zaspokojenia seksualnego dla homoseksualistów. Lobby LGBT bywa powiązane wprost z lobby pedofilskim. Jednocześnie dochodzi do sytuacji, w których otoczenie nie reaguje na krzywdę dzieci, by nie być posądzone o tzw. 'homofobię'" - piszą fundamentaliści w informacji rozesłanej do mediów.

Zobacz wideo Śmiszek: Prowadzicie systemową politykę dyskryminacji i pogardy wobec osób LGBT

To kolejne podejście fundacji Godek do przeforsowania swoich radykalnych pomysłów, by całkowicie odebrać społeczności LGBT+ prawo do zgromadzeń. Poprzednio Godek złożyła podpisy w listopadzie 2020 roku. Ówczesna wicemarszałkini Sejmu Elżbieta Witek zdecydowała, że posłowie nie zajmą się propozycją, powołując się na błędy proceduralne. Fundacja złożyła do Sądu Najwyższego skargę na decyzję Witek, jednak SN orzekł, że skarga wpłynęła po terminie. Godek stwierdziła wówczas, że władza stoi po stronie "lobby LGBT", co biorąc pod uwagę nieustanną, wieloletnią nagonkę PiS na osoby nieheteroseksualne, jest dosyć oryginalną tezą.

"Zakaz propagowania orientacji seksualnych innych niż heteroseksualizm"

Co zapisano w projekcie? Fundacja Kai Godek chce zmienić prawo o zgromadzeniach tak, by demonstracje nie mogły dotyczyć:

  1. kwestionowania małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny;
  2. propagowania rozszerzenia instytucji małżeństwa na osoby tej samej płci;
  3. propagowania związków osób tej samej płci lub związków składających się z więcej niż dwóch osób;
  4. propagowania traktowania związków osób tej samej płci lub związków składających się z więcej niż dwóch osób w sposób uprzywilejowany;
  5. propagowania rozwiązań prawnych mających na celu uprzywilejowanie związków osób tej samej płci;
  6. propagowania możliwości przysposabiania dzieci przez osoby tej samej płci;
  7. propagowania orientacji seksualnych innych niż heteroseksualizm;
  8. propagowania płci jako bytu niezależnego od uwarunkowań biologicznych;
  9. propagowania aktywności seksualnych dzieci i młodzieży przed ukończeniem 18. roku życia.

"Przez propagowanie rozumie się wszelkie formy upowszechniania, rozpowszechniania, agitowania, lobbowania, twierdzenia, oczekiwania, żądania, zalecania, rekomendowania bądź promowania" - czytamy.

Przy okazji fundacja chce również zakazać wykorzystywania podczas zgromadzeń "symboli religijnych oraz przedmiotów związanych z praktykowaniem obrzędów religijnych w sposób mogący obrazić uczucia religijne innych osób, w tym poprzez ich artystyczne przetworzenie" oraz "przedmiotów o erotycznym lub seksualnym charakterze, w szczególności przedmiotów imitujących narządy rozrodcze".

W uzasadnieniu do ustawy możemy przeczytać, że "środowiska zrzeszające aktywnych homoseksualistów" "kreują wizję rodziny jako przeżytku", a narzędziem do "wywierania społecznego nacisku" są regularne manifestacje. W dokumencie podano również przykłady świadczące o "intensywnej aktywności środowisk LGBT", takich jak rosnąca z roku na rok liczba marszów równości w polskich miastach, organizacja wystaw artystycznych "skierowanych do homoseksualistów", organizacja innych wydarzeń, "których cechą wspólną jest nakierunkowanie na homoseksualistów np. pokazów mody", dystrybucja materiałów, ukazujących osoby LGBT+ w pozytywnym świetle "oraz wskazujących na poparcie tej ideologii przez znanych artystów", wprowadzanie miejsc przyjaznych dla osób LGBT+, czy zmiana logotypów międzynarodowych korporacji na tęczowe w czasie Pride Month.

Dalej fundacja stwierdza, że marsze równości "spotykają się z brakiem aprobaty innych obywateli", ubiór uczestników "odbiega od kanonu społecznego", okazywanie sobie uczuć przez pary jednopłciowe "krępuje osoby postronne", osoby spotykane na trasie marszów "nie uważają takowej formuły manifestacji za odpowiednią w demokratycznym państwie prawnym".

Fundacji Godek pisze dalej, że "taktyka środowisk LGBT sprowadza się zatem do wywarcia takiej presji na społeczeństwie i jego przedstawicielach w parlamencie, która spowoduje przeforsowanie korzystnych dla nich zmian w prawie. Dążą zatem do posłużenia się prawem jako narzędziem zmian norm społecznych bez względu na przekonania większości społeczeństwa i oczywistą niezgodność z wartościami przyjętymi powszechnie w europejskim kręgu kulturowym". Jednocześnie należy zauważyć, że to, co robi organizacja przez składanie tego projektu, jest niczym innym, jak wywieraniem presji na parlamentarzystach, by spowodować przeforsowanie korzystnych dla niej zmian w prawie. Jeśli zaś chodzi o wartości przyjęte powszechnie w europejskim kręgu kulturowym, to należy zaznaczyć, że 21 z 27 krajów Unii Europejskiej pozwala na formalizację związków jednopłciowych, a kilkanaście z nich - na małżeństwa.

Kłamstwa na temat związku homoseksualności z pedofilią

W uzasadnieniu powołano się m.in. na materiał TVP, którego pracowniczka "przeniknęła" w szeregi Kampanii Przeciw Homofobii, by ujawnić rzekomo szokujące fakty. Więcej o tej sprawie pisaliśmy tutaj:

Powołano się też na pozycję "Homoseksualizm. Przegląd światowych analiz i badań. Przyczyny, objawy, terapia, aspekty społeczne" wydawnictwa Fronda, która - wbrew naukowej wiedzy - wiąże homoseksualność z pedofilią. Głos w tej sprawie wielokrotnie zabierało Polskie Towarzystwo Seksuologiczne. Zarząd Główny PTS pisał:

"Przypisywanie osobom homoseksualnym szczególnej – w porównaniu do heteroseksualnych - skłonności do seksualnego wykorzystania dzieci stanowi nieuprawnione nadużycie, a rozpowszechnianie skojarzenia między homoseksualnością a pedofilią jest domeną ludzi nieświadomych i niekompetentnych bądź też uprzedzonych do ludzi homoseksualnych i sprzeciwiających się prawom obywatelskim tych osób. Podtrzymywanie społecznego przekonania o szczególnej skłonności osób homoseksualnych do seksualnego wykorzystywania dzieci jest krzywdzące dla homoseksualnej części społeczeństwa, przyczynia się do niezwykłej trwałości uprzedzeń wobec tych osób i utrudnia pełne funkcjonowanie psychologiczne homoseksualnych obywatelek i obywateli".

Można też przywołać statystyki z raportu Państwowej Komisji ds. Pedofilii. Kwerenda akt sądowych z lat 2017-2020 wykazała, że 98 proc. sprawców stanowili mężczyźni, a 93 proc. ofiar stanowiły dziewczynki.

Zakaz marszów równości jak nakaz zapinania pasów

Autorzy w podsumowaniu stwierdzają, że osoby LGBT+ nie doznają żadnej dyskryminacji, marszom równości "towarzyszą zachowania godzące w moralność publiczną tj. paradowanie nago bądź w przebraniach erotycznych", są źródłem "niepokojów społecznych", sprawiają, że dochodzi do "regularnych bitew ulicznych pomiędzy osobami protestującymi przeciw paradom równości a policją ochraniającą pochody homoaktywistów". Z kolei po drugiej stronie tego sporu fundacja widzi "heteroseksualną większość społeczeństwa", która "nie zgadza się na sposób, w jaki środowiska LGBT dążą do przeforsowania swoich postulatów".

"Moralność publiczna sprowadza się zatem do ustalenia powszechnie akceptowanych w społeczeństwie norm etycznych. Skoro, jak zostało wskazane powyżej, ponad 90 proc. Polaków jest orientacji heteroseksualnej oraz wyznaje religię chrześcijańską, która precyzyjnie odnosi się do kwestii homoseksualizmu jako do grzechu, logiczne jest uznanie, że właśnie wartości wyznawane przez zdecydowaną część społeczeństwa są podstawą ustalenia, czym jest moralność publiczna" - czytamy.

Fundacja przekonuje również, że ograniczenie praw lub wolności człowieka w demokratycznym państwie prawnym "nie są niczym nadzwyczajnym" i porównuje zakaz zgromadzeń społeczności LGBT+ do nakazu zapinania pasów czy ograniczenia prędkości w ruchu drogowym.

Podpisy pod projektem zbierano w kościołach

Podpisy pod projektem były zbierane w wielu parafiach w Polsce. Kierownictwo polskiego Episkopatu wysłało do biskupów diecezjalnych list z zachętą do zbierania podpisów na terenach kościelnych. "Mając na względzie, iż o umożliwieniu wiernym podpisania takiego projektu na terenie kościelnym decyduje biskup miejsca, pragnę prosić Waszą Eminencję/Ekscelencję o rozważenie - według swobodnej swojej decyzji - ewentualności przychylnego podejścia do tej sprawy" - brzmiała treść listu, do którego dotarli dziennikarze "Wyborczej Wrocław". Oficjalnie przekazano, że nie jest to oficjalne stanowisko Episkopatu, a jedynie "przekazanie informacji o inicjatywie ustawodawczej".

Archidiecezja warszawska twierdziła wówczas, że inicjatywa "ze względu na swój charakter nie powinna być promowana w kościołach i pomieszczeniach kościelnych", ale już arcybiskup szczecińsko-kamieński Andrzej Dzięga apelował do odczytania wiernym ogłoszenia o szczegółach projektu ustawy oraz możliwości złożenia pod nim podpisu.

"W przyszłą niedzielę/Dziś po Mszach Świętych będzie możliwość składania podpisów pod obywatelskim projektem ustawy 'StopLGBT', którego celem jest ochrona przed propagandą LGBT na ulicach naszych miast. Polscy biskupi wielokrotnie zwracali uwagę na zagrożenia wynikające z ideologii gender oraz praktyk przeciwnych naturze i godności człowieka. Komunikat z ostatniej Konferencji Episkopatu Polski w tej sprawie mówi, że ludzki szacunek dla osób identyfikujących się jako LGBT nie może oznaczać bezkrytycznej akceptacji ich postulatów" - mieli odczytać duchowni w diecezjach.

Więcej o: