W środę 4 sierpnia rząd podjął decyzję o odwołaniu Anny Korneckiej z funkcji podsekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju, Pracy i Technologii. Wiceministerka blisko współpracowała z Jarosławem Gowinem, w kwietniu tego roku dołączyła do Porozumienia. Jej dymisja nie była jednak wcześniej z Gowinem dyskutowana. Polityk zapowiedział, że postanowienie to "nie pozostanie bez reakcji". Na temat sprawy wypowiedział się między innymi senator PiS Jan Maria Jackowski.
W rozmowie z TVN24 Jarosław Gowin podkreślił, że decyzja o zdymisjonowani Korneckiej "narusza postanowienia umowy koalicyjnej". - Nie pozostanie to bez reakcji Porozumienia. Na sobotę zwołałem posiedzenie zarządu partii, będziemy decydować, co dalej - zapowiedział polityk, dodając, że w sobotę odbędzie się także dyskusja na temat tego, czy ugrupowanie pozostanie w koalicji. - Decyzja będzie kolegialna, ja oczywiście zarekomenduję pewne działania - uściślił Gowin. Brak konsultacji przed zdymisjonowaniem Korneckiej dziwi także senatora PiS.
- To nie są typowe zachowania dla rządów koalicyjnych. W normalnym standardzie kwestia dymisji członka rządu jest konsultowana z szefostwem koalicyjnego ugrupowania. Z tego punktu widzenia widać, że mamy koalicję, która istnieje na papierze, natomiast w rzeczywistości to twór hybrydowy, który w zależności od okoliczności albo dysponuje większością, albo nie - skomentował sprawę Jackowski w rozmowie z Onetem.
Zdaniem Jackowskiego Gowin został "postawiony pod ścianą", a zapowiedziane obrady zarządu ugrupowania, będą obfitować w poważne dyskusje dotyczące przyszłości partii.
- Moje zdanie jest następujące. Jeżeli Porozumienie zostałoby wypchnięte z obozu Zjednoczonej Prawicy i powstałaby większość, która popierałaby przynajmniej okazjonalnie rząd w przedsięwzięciach, na których władzy zależy, to mielibyśmy rząd mniejszościowy - powiedział senator Jackowski. Mimo to polityk ocenił, że "niewiele wskazuje", by przyspieszone wybory parlamentarne mogły być rozważanym scenariuszem. - Z punktu widzenia sytuacji w kraju i PiS-u, to przedwczesne wybory byłyby wyjątkowo ryzykowne - skwitował.
Oficjalnym powodem dymisji Anny Korneckiej miało być "zdecydowanie niezadowalające tempo prac nad kluczowymi projektami Polski Ład w zakresie ułatwienia budowy domów 70 mkw. oraz zakupu mieszkań bez wkładu własnego". Tymczasem według byłej już wiceministerki powód jest zgoła inny. 3 sierpnia Kornecka skrytykowała bowiem założenia Polskiego Ładu. - Okazuje się, że w rządzie Zjednoczonej Prawicy nie ma miejsca na jakiekolwiek opinie, wyrażane w stosunku do projektów, które są prezentowane - powiedziała.