Zdaniem naszych rozmówców znających przebieg rozmów liderów organizacji przedsiębiorców z premierem skutkiem ok. dwugodzinnej wtorkowej telekonferencji może być tylko czysty PR rządu, osiąganie "celu komunikacyjnego, że trwają konsultacje z przedsiębiorcami", a nie realne zmiany w Polskim Ładzie i przychylność biznesu.
Premier na tym spotkaniu - słyszymy - prosił, aby - jeśli pracodawcy mają jakieś propozycje - to najlepiej, aby się one "bilansowały budżetowo". Czyli, aby oczekując wykreślenia z Polskiego Ładu zwiększonych podatków dla osób lepiej zarabiających i mniejszych przedsiębiorców, wskazano, jak w zamian zapewnić z innych źródeł dopływ pieniędzy do budżetu.
Przekaz strony rządowej był jasny, że do końca listopada chce ona zakończyć cały proces legislacyjny, aby zmiany w podatkach weszły w życie od nowego roku.
Strona przedsiębiorców - co już pisaliśmy przed spotkaniem - obawiała się, że zostanie podzielona przez rząd, a część liderów tego środowiska w zamian za korekty poprze Ład. To póki co się nie stało.
Rada Przedsiębiorczości (na spotkaniu z szefem rządu byli też liderzy organizacji spoza niej) wydała stanowisko ws. rezultatów rozmowy. Bardzo ostre. "Kluczowe znaczenie dla warunków prowadzenia i rozwoju działalności gospodarczej ma stabilność i pewność prawa. Polski Ład tę stabilność zaburza". I dalej: "Projekt ustawy podatkowej Polskiego Ładu ujawnia głęboką niespójność wyznaczonych celów oraz instrumentów mających służyć ich realizacji". I oskarżające zdanie: "Zamiast ograniczać szarą strefę, Polski Ład może przyczynić się do jej powiększania".
W Porozumieniu Jarosława Gowina odetchnięto z zadowoleniem. A po lekturze komunikatu Rady Przedsiębiorczości jedna z osób współpracująca blisko z Gowinem mówi: - To była desperacka próba Morawieckiego, by dogadać się z karpiami, jak przyspieszyć wigilię. Nie powiodła się.
Zmiany podatkowe zawarte w Polskim Ładzie są dziś najpoważniejszym polem konfliktu w Zjednoczonej Prawicy. Porozumienie Jarosława Gowina stawia "weto" - jak mówią politycy tej partii - "gwałtownej/radykalnej podwyżce podatków". PiS i Solidarna Polska są za Polskim Ładem w podatkach, ale w obozie rządzącym można usłyszeć, że pojedynczy posłowie PiS póki co się nie wychylają, ale są krytyczni wobec zmian.
Główne elementy podatkowej części Polskiego Ładu to podwyżka kwoty wolnej od podatku do 30 tys. i wzrost do 120 tys. zł progu podatkowego. Zmiany zakładają też wprowadzenie 9-procentowej składki zdrowotnej, której nie będzie można odliczyć od podatku. Ministerstwo Finansów szacuje, że dla 90 proc. podatników zmiany będą korzystne lub neutralne. Po zmianach do budżetu dopłacić musieliby zwłaszcza mniejsi przedsiębiorcy.
Spór o podatki w ZP może trwać aż do dnia głosowań nad ustawami. Jeśli PiS nie znajdzie większości dla zmian, to znajdzie się pod ścianą i będzie zmuszone z powrotem usiąść do negocjacji z Gowinem, który dziś jest w rządzie izolowany. A jeśli PiS znajdzie większość w Sejmie bez Gowina, ale dzięki posłom Partii Razem (to sześć "szabel"), wówczas Gowin może wyjść z koalicji rządzącej. W "Rzeczpospolitej" zapowiadał bowiem, pytany konkretnie o zmiany w podatkach, że "gdyby nasi partnerzy koalicyjni zamierzali rządzić z Lewicą, to byłby to koniec projektu Zjednoczonej Prawicy".
Osoba z otoczenia wicepremiera: - Jeżeli PiS zbuduje większość dla podwyżek podatków, to jesienią będzie przesilenie.
Czyli wyjście Gowina z ZP. Inny polityk z otoczenia Gowina: - Już teraz jesteśmy tylko jedną nogą w Zjednoczonej Prawicy. Możliwy jest taki scenariusz, że jesienią Gowina już nie będzie w rządzie, a PiS będzie szukać nowej większości dla swojego rządu. Jeśli tę większość znajdą, to mogą trwać przez kolejne dwa lata, a jak nie znajdą, to szykujemy się na wybory wiosną 2022 r.
Na wrzesień i październik jako czas konfrontacji z Gowinem szykuje się też Nowogrodzka.
Najbardziej zaciekłymi wrogami Gowina w ZP są jego byli współpracownicy z Adamem Bielanem na czele. Bielan tworzy Partię Republikańską i stara się odbijać z Porozumienia kolejnych posłów. Nad tym, by posłowie zdradzili Gowina, pracuje też PiS, w tym osobiście Jarosław Kaczyński i Mariusza Błaszczak.
Największe nadzieje Nowogrodzka wiąże z wiceministrem obrony narodowej Marcinem Ociepą, wiceprezesem Porozumienia, który ma dobre kontakty z Morawieckim, a rozmawia też z prezesem PiS. Centrala PiS liczy też na to, że gdyby Gowin opuszczał Zjednoczoną Prawicę, to nawet czterech wiceministrów z Porozumienia będących jednocześnie posłami zechce jednak pozostać w rządzie. Ukuto nawet żartobliwą nazwę: "związek zawodowy sekretarzy stanu".
Nowogrodzka w ramach dociskania Gowina i nakłaniania jego posłów do zdrady, ma w zanadrzu zmniejszenie resortu, którym teraz rządzi, by dostosować jego wpływy w rządzie do zmniejszającej się liczby posłów. Jeszcze kilka miesięcy temu mowa była o zabraniu mu dwóch z czterech działów. Teraz można usłyszeć, że PiS zechce mu zabrać kluczowy dział gospodarki, bo Morawiecki i Kaczyński - jak pisaliśmy w Gazeta.pl - są już wściekli na Gowina za torpedowanie Polskiego Ładu. Patrząc jednak chłodno, to trudno się spodziewać, by Gowin przystał na wyrwanie serca - właśnie gospodarki - ze swojego resortu, prędzej odejdzie z rządu.
W PiS są też zakusy, aby Gowinowi odebrać tekę wicepremiera, a gdyby ją jednak obronił, to Partia Republikańska - za zgodą prezesa PiS - zażądać ma teki wicepremiera także dla siebie.