W marcu ubiegłego roku stwierdzono pierwszy przypadek koronawirusa w Polsce. Szpitale nie były na to gotowe - brakowało m.in. środków ochrony osobistej dla personelu oraz sprzętu medycznego. Resort zdrowia podjął wówczas wiele kontrowersyjnych decyzji, w tym tę o zakupie maseczek za ponad pięć milionów złotych od instruktora narciarstwa, które, jak się później okazało, nie spełniały określonych standardów medycznych. Szerokim echem odbił się też zakup respiratorów za około 200 milionów złotych od osoby zamieszanej w handel bronią, z których tylko część dotarła do Polski.
Z raport Centralnego Biura Antykorupcyjnego za zeszły rok wynika, iż skala nadużyć i nieprawidłowości mogła być znacznie większa. Tzw. ustawa covidowa i ogromne środki, którymi dysponował resort zdrowia, przyciągnęły wiele nieuczciwych i podejrzanych firm. CBA, do którego wpłynęła informacja o 152 ofertach, prowadziło ich weryfikację.
Najwięcej zgłoszeń odnotowano w okresie marzec-maj, w kolejnych miesiącach dynamika ta wyraźnie spadła. W ponad połowie przypadków wydano opinię negatywną lub wskazano na zastrzeżenia dotyczące bądź samego podmiotu, bądź złożonej oferty
- podkreślono w raporcie.
CBA skontrolowało również oferty, które otrzymała Agencja Rezerw Materiałowych. Z 45 firm cztery zaopiniowano negatywnie, a wobec 10 sformułowano zastrzeżenia.
Przypomnijmy, że tzw. ustawa covidowa zagwarantowała bezkarność urzędnikom - zapisano w niej, że "przestępstwa nie popełnia ten, kto kupuje m.in. sprzęt do walki z koronawirusem i działa w interesie społecznym, a bez dopuszczenia się naruszeń nie byłoby to możliwe". - Ten przepis, podobnie jak sama ustawa, działa do dziś. Kupiono dzięki niej bez przetargu w grudniu 2020 roku komputery dla Ministerstwa Zdrowia.
- Stan epidemii sprowadzono do absurdu - stwierdził w rozmowie z "Rzeczpospolitą" poseł Koalicji Obywatelskiej Michał Szczerba, komentując tę sytuację.