W ub. tygodniu unijna urzędniczka Cinza Masina ostrzegła polskich samorządowców, że dyskryminacja osób LGBT+ będzie brana pod uwagę przy przyznawaniu unijnych funduszy. Co więcej, w połowie lipca Bruksela wszczęła wobec Polski działania prawne w sprawie tzw. stref wolnych od ideologii LGBT.
Deklaracje i działania urzędników UE doprowadziły do tego, że przedstawiciele kolejnych samorządów otwarcie mówią już o możliwości utraty środków z perspektywy budżetowej na lata 2021-2027. Najlepiej świadczy o tym ostatnia wypowiedź Tomasza Urynowicza, wicemarszałka woj. małopolskiego, a także polityka Porozumienia.
Niebezpieczeństwo jest bardzo poważne. Ja już wyraziłem swoje stanowisko w tej sprawie. Jestem zwolennikiem unieważnienia uchwały tzw. deklaracji sejmiku dotyczącej LGBT. Komisja Europejska wyprzedziła nas już formalnie o podjętych krokach. To są trzy bardzo zdecydowane kroki. Przede wszystkim wstrzymanie negocjacji nowej perspektywy unijnej. Dzisiaj wiemy, że te środki to 2 miliardy 560 mln euro. Te środki od edukacji, drogownictwo, po rozwój kolei, po szpitale - wszystko, co do tej pory mogliśmy sobie realizować i wyobrazić. Z drugiej strony wstrzymanie bieżących wydatków
- wyjaśniał Urynowicz w Radiu Kraków.
Do słów wicemarszałka Urynowicza odniósł się w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Ryszard Legutko, europoseł Prawa i Sprawiedliwości.
Niestety tutaj trzeba będzie podjąć decyzje w jedną, albo w drugą stronę. Albo nie będziemy się "kopać z koniem", bo tak jak słusznie pani powiedziała, to jest kompletne bezprawie - nawet nie możemy udać się do sądu, czy rozstrzygać to prawnie, ponieważ to bezprawie jest we wszystkich instytucjach europejskich. Albo mówimy: nie damy się upokorzyć, bo rzeczywiście oni chcą upokorzyć tych, którzy tę uchwałę podjęli. Upokorzenie, że nie można nawet bronić rodziny, ponieważ to jest karalne - rodziny opartej na związku kobiety i mężczyzny
- stwierdził polityk.
Legutko wspomniał też o wyroku w sprawie ks. Dariusza Oko (niemiecki sąd ukarał go za podżeganie do nienawiści w stosunku do osób LGBT), podkreślając, że "obecnie obcujemy z taką rzeczywistością, która chce Polskę i Polaków upokorzyć" i "zabrać duszę".
Musimy zatem podjąć decyzję, co będziemy robić. Konflikt musi być bardzo wyraźnie zarysowany
- powiedział europoseł partii rządzącej.
W opinii prof. Legutki rozszerzanie kompetencji UE może doprowadzić do tego, że "wszelkie decyzje będą podejmowane poza nami, a nasza rola będzie tylko taka, żeby to popierać".
- Grozi nam więc tak naprawdę utrata niepodległości i mówię to całkiem poważnie - wskazał.
Problem z Polską jest taki, że połowa Polaków, może trochę mniej, może trochę więcej, jest za tą utratą niepodległości - to jest stara tradycja, żeby się "oddać pod opiekę" jakiegoś mocnego, silniejszego protektora: króla Prus, imperatorowej, czy Napoleona, i sekundować całkowitej utracie suwerenności. Natomiast jest ta druga Polska, która tej niepodległości broni, a która musi się wzmocnić. Jeżeli w UE przejdzie na przykład system większościowy, wszystkie decyzje w Radzie będą podejmowane przez większość, to praktycznie jest koniec
- mówił Legutko w rozmowie z dziennikarką wPolityce.pl.