Marian Banaś może stracić immunitet. Którzy posłowie nie byli karani za błędy w oświadczeniach?

O zgodę na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej prezesa NIK Mariana Banasia wystąpił do Sejmu Prokurator Generalny na wniosek prokuratury w Białymstoku. Powodem miały być nieścisłości w oświadczeniach majątkowych Banasia. Takie błędy zdarzały się politykom często, ale nie zawsze prokuratura podejmowała kroki przeciwko nim. Tak było w sytuacji np. Michała Dworczyka czy Janusza Palikota.

Dla Mariana Banasia błędne oświadczenia mogą oznaczać utratę stanowiska oraz karę nawet pięciu lat pozbawienia wolności. CBA podało, że obecny prezes NIK wpisał w oświadczeniach majątek mniejszy nawet o 550 tysięcy złotych. Politycy opozycji zastanawiają się, dlaczego wcześniej służby nie wykryły nieprawidłowości, które powielane były w kolejnych oświadczeniach. Już w grudniu 2018 roku posłowie PO alarmowali, że w oświadczeniach Banasia nie zgadzają się wartości i powierzchnie posiadanych działek.

Zobacz wideo Jakie będą konsekwencje zawiadomienia NIK wobec premiera i ministrów?

Czym od błędów Banasia różnią się błędy w oświadczeniach majątkowych innych polityków? Wynikają "z filozoficznego wykształcenia i stosunku do wartości materialnych" 

Sylwester Ruszkiewicz z TVN24 stwierdził, że "od czasu, kiedy PiS objęło władzę, a koordynatorem służb specjalnych jest Mariusz Kamiński, mieliśmy kilka spraw, w których służby bardzo łaskawym okiem patrzyły na poszczególnych polityków Prawa i Sprawiedliwości".

Mimo błędów w oświadczeniu majątkowym Marian Banaś w sierpniu 2019 roku został wystawiony przez PiS na stanowisko prezesa Najwyższej Izby Kontroli. Jak zauważa "Rzeczpospolita", podobne problemy z oświadczeniami pojawiały się w przypadku posłów praktycznie każdego ugrupowania. By uniknąć zarzutów, należy złożyć korektę (Banaś tego nie zrobił), ponieważ tylko umyślne podanie nieprawdy jest uznawane za przestępstwo.

Poza Marianem Banasiem, problemy z oświadczeniami majątkowymi miał m.in. Michał Dworczyk. Dziennikarze OKO.press dowiedli, że w 12 oświadczeniach szef KPRM nie wpisał posiadania udziałów w spółce Rodzice dla Szkoły, które były warte 18 tys. zł.

Nieścisłości w dokumentach uszły też na sucho Pawłowi Grasiowi. Były poseł Platformy Obywatelskiej miał zataić, że zasiadał w zarządzie spółki Agemark, gdy sprawował funkcje w rządzie (był sekretarzem stanu w KPRM i rzecznikiem rządu).

Janusz Palikot natomiast nie został ukarany za to, że do oświadczeń "zapomniał" wpisać samolotu Cessna, udziałów w spółkach i pożyczek. W uzasadnieniu prokuratury o braku postępowania przeciwko politykowi napisano, że błędy w dokumentach wynikają "z filozoficznego wykształcenia i stosunku do wartości materialnych" posła Palikota.

Problemy z oświadczeniem majątkowym miał również poseł Prawa i Sprawiedliwości Jacek Sasin. Funkcjonariusze CBA początkowo nie dopatrzyli się nieprawidłowości w dokumentach wystawianych między 2011 a 2015 rokiem, chociaż polityk nie wpisał do oświadczeń polisy na życie, kredytu z banku czy pożyczki z sejmowego funduszu. Po półtora roku śledztwo w tej sprawie zostało umorzone.

Zarzuty w sprawie oświadczeń majątkowych usłyszeli natomiast byli politycy PO-PSL: minister sportu Andrzej B. czy minister Sławomir N., który nie wpisał do pięciu oświadczeń drogiego zegarka. - Pozostaje tylko wzdychać na to, jak działa prokuratura w takich sprawach politycznych. Tu wychodzą te podwójne standardy - ocenił w rozmowie w TVN24 prawnik Patryk Wachowiec.

Więcej o: