W zeszły czwartek Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej uznał, że system odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów w Polsce nie jest zgodny z unijnym prawem, ponieważ Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego nie daje "pełnej rękojmi niezawisłości i bezstronności" i nie jest chroniona przed wpływami władzy ustawodawczej i wykonawczej. Unijny trybunał wskazał, że w związku z tym spoczywa na Polsce obowiązek "przyjęcia środków niezbędnych do tego, by uchybienie to ustało".
We wtorek Komisja Europejska nakazała wykonanie orzeczenia TSUE dotyczącego Izby Dyscyplinarnej do 16 sierpnia. Jeśli Polska tego nie zrobi, KE będzie wnioskować o karę finansową.
Pierwsza prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska opublikowała oświadczenie, w którym stwierdziła, że jest przekonana, iż "Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego jest w pełni niezależna w sprawowaniu ustawowo jej przypisanej jurysdykcji, a sędziowie tej Izby są w pełni niezawiśli w orzekaniu". Jednak, jak podaje "Rzeczpospolitą", działanie Izby może zostać ponownie zawieszone poprzez uchylenie poprzedniego zarządzenia pierwszej prezes SN. Taką informację w rozmowie z dziennikiem przekazała Manowska.
- Rozważam taki krok, żeby umożliwić rządowi i parlamentowi spokojne przeprowadzenie ewentualnych prac legislacyjnych - powiedziała pierwsza prezes Sądu Najwyższego. - W wyroku stwierdzono naruszenie prawa UE. Nie ma za to, i nie mogło być, żadnych wytycznych, ani dla rządu, ani dla pierwszego prezesa SN. Ja zaś muszę się kierować literą prawa i to prawa polskiego, bo tylko ono może określać ramy funkcjonowania sądów - dodała.