Incydent miał miejsce we wtorek 13 lipca, tuż po rozprawie w Trybunale Konstytucyjnym ws. konstytucyjności prawa unijnego. Dwaj posłowie Prawa i Sprawiedliwości, Arkadiusz Mularczyk i Marek Ast, nie chcieli odpowiadać na pytania dziennikarzy, związane z tą sprawą. Politycy minęli reporterów i ruszyli w stronę przejścia dla pieszych na al. Szucha. Rzecz w tym, że przeszli przez nie, gdy na sygnalizatorze widniało czerwone światło. Na wykroczenie nie zareagowali stojący w pobliżu policjanci, którzy tego dnia chronili budynek Trybunału. Całą sytuację zarejestrowała kamera stacji TVN24.
Nagranie trafiło do sieci. Zwróciło uwagę m.in. posła Platformy Obywatelskiej, Michała Szczerby. We wpisie na Twitterze polityk oznaczył profil warszawskiej policji i zasugerował zabezpieczenie nagrań z monitoringu. "Proszę to potraktować jako oficjalne zgłoszenie wykroczenia" - dodał.
Michał Szczerba skomentował incydent również w rozmowie z "Gazetą Wyborczą". - Powinni być spisani przez policję, nałożone na nich mandaty karne. W przypadku braku przyjęcia mandatu policja powinna wysłać wniosek do marszałek Sejmu o uchylenie immunitetu posłów w celu umożliwienia ukarania. Obydwaj zasiadają w neo-KRS, tym bardziej powinny obowiązywać ich wysokie standardy. To był obrzydliwy pokaz buty i bezkarności - powiedział.
- Zapytam w Komendzie Stołecznej Policji, jakie działania podjęła policja w celu ukarania oczywistego wykroczenia. I dlaczego obecni tam funkcjonariusze nie interweniowali, obserwując na miejscu to zdarzenie - zapowiedział Szczerba.
Dziennikarze "GW" próbowali uzyskać od policji informację, czy politycy PiS odpowiedzą za przejście na czerwonym świetle. Rzecznik KSP, nadkom. Sylwester Marczak, odpowiedział, że "materiał został przekazany do wydziału ruchu drogowego KSP celem przeprowadzenia czynności". Nie wytłumaczył jednak, dlaczego obecni na miejscu policjanci nie podjęli żadnych działań.