Na początku lipca prof. Marcin Wiącek został wybrany na Rzecznika Praw Obywatelskich. Wcześniej już raz ubiegał się o ten urząd z poparciem opozycji oraz części posłów Porozumienia. PiS jednak odrzucił jego kandydaturę, próbując bezskutecznie przeforsować swoich kandydatów. Po odrzuceniu ich przez Senat partia rządząca postanowiła poprzeć prof. Wiącka.
Marcin Wiącek uzyskał poparcie 380 posłów, 3 opowiedziało się przeciw, a 43 wstrzymało się od głosu. Po wyborze na stanowisko RPO przez Sejm wydawało się, że zatwierdzenie jego kandydatury przez Senat, w którym większość ma opozycja, jest tylko formalnością. Marszałek Senatu Tomasz Grodzki wskazał w programie "Tłit" w WP na nieoczekiwane problemy.
- W tej materii jest zdumiewające zjawisko. Sejm przekazuje dokumenty do Senatu. Z ostatniego posiedzenia wszystkie dokumenty dotarły, tylko nie profesora Wiącka, choć regulamin mówi, że Sejm powinien je przekazać niezwłocznie - powiedział.
Marszałek Grodzki stwierdził, że głosowanie nad kandydaturą prof. Wiącka na najbliższym posiedzeniu Senatu (21 lipca) zaplanował jako punkt pierwszy, ale "jak dokumenty nie dotrą, to ten punkt zostanie usunięty".
Pytany o wstrzymywanie dokumentów prof. Wiącka, Grodzki odpowiedział, że może to być związane z wyborem nowego szefa Instytutu Pamięci Narodowej. - Mam wrażenie, że to kwestia jakiegoś dealu między wyborem prof. Wiącka a pana Nawrockiego na prezesa IPN, gdzie też zaplanowałem głosowanie w tej sprawie na najbliższym posiedzeniu. […] Być może to jest jakaś układanka, która odbywa się całkowicie poza Senatem. To jest dziecinne - ocenił.
- Jesteśmy w blokach startowych. Czekamy na dokumenty. Jak będą, to kandydatura prof. Wiącka będzie głosowana - dodał.
Pierwsze doniesienia o ewentualnej transakcji "prezes IPN za RPO" pojawiły się jeszcze w maju. Według medialnych spekulacji porozumienie miało zostać zawarte pomiędzy Prawem i Sprawiedliwością a politykami Polskiego Stronnictwa Ludowego. Posłowie PiS-u mieli poprzeć prof. Marcina Wiącka w Sejmie w zamian za poparcie senatorów PSL dla dr. Karola Nawrockiego, który ubiega się o przejęcie sterów w IPN.
Szef Ludowców Władysław Kosiniak-Kamysz podkreślił jednak w niedawnym wywiadzie dla RMF FM, że w tej sprawie nie ma "żadnego dealu". - Nie ma zależności, jest chęć doprowadzenia do porozumienia w sprawie wyboru organu konstytucyjnego. A ja jestem zwolennikiem, żeby i sprawę RPO, ale też inne tematy, jak IPN rozstrzygnąć jak najszybciej, bo to już jest naprawdę niewątpliwie ciążące dla wszystkich - powiedział.
Przypomnijmy, że Rzecznik Praw Obywatelskich jest powoływany przez Sejm za zgodą Senatu. Trwający wiele miesięcy impas w sprawie wyboru nowego RPO spowodował, że Adam Bodnar pełni swoje obowiązki również po formalnym zakończeniu kadencji. W kwietniu Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej orzekł, że przepis, który pozwala na to Bodnarowi, jest niekonstytucyjny. Orzeczenie wejdzie w życie w czwartek 15 lipca i do tego czasu obie izby parlamentu powinny dojść do porozumienia w sprawie wyboru nowego Rzecznika. Terminarz prac Sejmu i Senatu jest jednak ułożony w ten sposób, że najbliższe posiedzenie Senatu odbędzie się 21 lipca - oznacza to, że w przypadku zatwierdzenia wyboru prof. Marcina Wiącka na stanowisku RPO będzie tygodniowy wakat.