Na początku lipca podczas Kongresu PiS przegłosowana została uchwała, która ma zwalczać nepotyzm. Został w niej zapisany jednak pewien wyjątek. W dokumencie stwierdzono bowiem, że zasady nie obejmują osób, "które zostały zatrudnione/pracują w strukturach spółek Skarbu Państwa ze względu na swoje kompetencje, doświadczenie zawodowe, w przypadku których doszło jednocześnie do nadzwyczajnej sytuacji życiowej".
Jak nieoficjalnie ustaliło RMF FM, minister aktywów państwowych Jacek Sasin zlecił wcielenie uchwały w życie wiceszefowi resortu Andrzejowi Śliwce. Radio podało również, że zostanie utworzona "lista członków rodzin działaczy pobierających pensje z państwowych spółek oraz wytyczne, jak i kiedy kompetencje tych osób weryfikować, a w razie braku kompetencji: w jaki sposób i kiedy je zwalniać".
Do tych informacji odniósł się Jacek Sasin. Na antenie Polsat News wicepremier podkreślił, że nie powstanie lista członków rodzin polityków Prawa i Sprawiedliwości zatrudnionych w spółkach Skarbu Państwa. - Nie zamierzam powoływać żadnego biura badań genologicznych. (...) Mamy taki pomysł, że poprosimy naszych parlamentarzystów o złożenie oświadczeń o członkach najbliższej rodziny, którzy pracują w spółkach Skarbu Państwa. Nie chodzi też o to, żeby pracę tracili wszyscy członkowie rodzin - chodzi o eksponowane stanowiska, rady nadzorcze, zarządy, chodzi o stanowiska wysokopłatne i gdzie zachodzi podejrzenie, że mogło dojść do protegowania czy do załatwiania pracy po znajomości - powiedział Sasin.
- Są przypadki osób, które pracują bardzo wiele lat w spółkach Skarbu Państwa, zanim jeszcze PiS rządziło czy w ogóle mogło myśleć o tym, że rządzi i zanim członkowie rodzin zostali politykami - w tym przypadku trudno takie osoby karać za to, że ojciec, syn czy ktoś z najbliższej rodziny jest posłem - dodał polityk. Podkreślił też, że każdego, kto będzie próbował zataić informacje na ten temat, czekają "polityczne konsekwencje". Zaznaczył również, iż kwestia nepotyzmu "szkodzi" PiS-owi.