Prokurator Ewa Wrzosek z Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów (delegowana na początku roku do Śremu) w kwietniu ubiegłego roku wszczęła śledztwo ws. "sprowadzenia niebezpieczeństwa zagrażającego życiu i zdrowiu wielu osób poprzez przedsięwzięcie działań mających na celu przeprowadzenie wyborów Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej w 2020 r. w okresie ogłoszonego (...) stanu epidemii"
Zawiadomienie w tej sprawie wpłynęło do prokuratury 3 kwietnia. Decyzja o wszczęciu śledztwa zapadła po blisko 3 tygodniach. Ewa Wrzosek stwierdziła w uzasadnieniu swojej decyzji, że "przeprowadzone w sprawie postępowanie sprawdzające dostarczyło podstaw do uznania, iż w niniejszej sprawie mogło dojść do popełnienia przestępstwa".
Tego samego dnia (prok. Wrzosek twierdziła w publicznych wypowiedziach, że po ok. 3 godzinach) śledztwo zostało umorzone decyzją Edyty Dudzińskiej, zastępczyni prokuratora rejonowego i jednocześnie przełożonej Ewy Wrzosek. Kilka dni później Prokuratura Krajowa poinformowała także o wszczęciu postępowania dyscyplinarnego wobec prokurator.
Prokuratura Rejonowa Warszawa-Mokotów przez szereg miesięcy odmawiała udostępnienia pisemnej decyzji o umorzeniu, uzasadniając to "złożeniem szeregu środków zaskarżenia". I rzeczywiście, zażalenia złożyło kilkadziesiąt osób, ostatecznie jednak w maju Sąd Okręgowy w Warszawie stwierdził, że osoby te nie są pokrzywdzonymi i ich zażaleń uznać nie można. Decyzja prokuratury o umorzeniu ostatecznie uprawomocniła się.
Z wypowiedzi Ewy Wrzosek wynikało, że ona sama nie zna stanowiska prokuratury w tej sprawie. - Jestem ciekawa, jak na podstawie zgromadzonego przeze mnie materiału pani prokurator Edyta Dudzińska uzasadniła decyzję o umorzeniu. W ramach postępowania sprawdzającego zgromadziłam np. dokumenty PKW, opinie Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Zakaźnych. I w świetle wszystkich tych dowodów nie było podstaw do umorzenia - mówiła prokurator przed kilkoma tygodniami w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Portal Gazeta.pl dotarł do uzasadnienia decyzji prok. Edyty Dudzińskiej. Jak napisała prokurator w piśmie z 23 kwietnia 2020 r., osoba składająca zawiadomienie wskazywała m.in., że "ustalony na 10 maja 2020 r. termin wyborów przypada na prognozowany przez epidemiologów wzrost natężenia zachorowań".
Zawiadamiający, jak podaje prokuratura, powoływał się na "bliżej nieokreślonych ekspertów", którzy twierdzili, iż "prace komisji wyborczych oraz pozostałych osób zaangażowanych w przeprowadzenie wyborów mogą spowodować zwiększenie liczby zarażeń i ewentualnych ofiar śmiertelnych pandemii". Zawiadamiający proponował przełożenie wyborów na później.
Do zawiadomienia dołączono m.in. opinię Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych oraz opinię Rzecznika Praw Obywatelskich. W treści zawiadamiający powołał się także na wypowiedź jednego z polityków PiS odnośnie organizacji wyborów właśnie w maju.
Prok. Edyta Dudzińska stwierdziła, że postępowanie sprawdzające "winno być przeprowadzone szczególnie wnikliwie m.in. z uwagi na oparcie zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa tylko na jednej publikacji w środkach masowego przekazu i prywatnej opinii zawiadamiającego". Prokurator dodała także, że zawiadamiający składa do prokuratury "liczne zawiadomienia dotyczące funkcjonowania różnego rodzaju instytucji publicznych oraz życia publicznego w ogólności, w których jako sprawców przestępstw często wskazuje osoby pełniące funkcje publiczne lub kierownicze".
W uzasadnieniu czytamy także, że w dniu wydania decyzji o wszczęciu śledztwa "proces legislacyjny dotyczący uchwalonej przez Sejm RP dnia 6 kwietnia 2020r. i przesłanej do Senatu RP ustawy o szczególnych zasadach przeprowadzania wyborów powszechnych na Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej zarządzonych w 2020r. (druk senacki nr 99) nie został jeszcze zakończony".
"Nie sposób zatem formułować jakichkolwiek kategorycznych wniosków co do kształtu w/w aktu prawnego i związku przyczynowego pomiędzy jego zapisami, a stanem niebezpieczeństwa (...), co już samo w sobie świadczy o braku uzasadnionego podejrzenia popełnienia przestępstwa warunkującego każdorazowo wszczęcie śledztwa, a tym samym o niezasadności sporządzenia postanowienia o wszczęciu śledztwa" - stwierdziła prok. Dudzińska.
Jak dodała, "lakoniczne uzasadnienie postanowienia z dnia 23 kwietnia 2020r. o wszczęciu śledztwa nie zawiera żadnych argumentów pozwalających na zakwestionowane tego poglądu, podobnie jak i treść zawiadomienia z dnia 3 kwietnia 2020r. o podejrzeniu popełnienia przestępstwa".
Prokurator uznała także, że zarzuty "zmierzają w istocie do zaprezentowania prywatnego poglądu zawiadamiającego", który "interpretuje postępowanie wskazanych w zawiadomieniu osób w sposób subiektywny, zgodny ze swoimi prywatnymi przekonaniami i zapatrywaniami". W uzasadnieniu czytamy także, że "całkowitym nieporozumieniem" jest wskazywanie jako sprawcy polityka, którego "kwestionowane zachowanie ogranicza się do udzielenia wywiadu i przekazania opinii publicznej stanowiska, co mieści się w jego zakresie obowiązków".
Wybory prezydenckie w ubiegłym roku miały pierwotnie odbyć się 10 maja. Część polityków opozycji apelowała o przesunięcie tej daty w związku z zagrożeniem epidemicznym. W kwietniu do Sejmu wpłynął projekt ustawy ws. przeprowadzenia wyborów w trybie korespondencyjnym. Wiele środowisk wskazywało na to, że wybory te nie będą równe i powszechne. Na początku maja prezes PiS Jarosław Kaczyński i prezes Porozumienia Jarosław Gowin ustalili, że wybory nie odbędą się jednak w terminie majowym. Ostatecznie 7 maja PKW poinformowała, że głosowanie 10 maja nie odbędzie się. 3 czerwca Elżbieta Witek zarządziła wybory na 28 czerwca. W drugiej turze zwyciężył Andrzej Duda.