Od początku czerwca na jednym z kanałów w komunikatorze Telegram pojawiają się screeny mailowych korespondencji, które rzekomo wyciekły ze skrzynki szefa KPRM Michała Dworczyka. Prawdziwość maili nie została potwierdzona, ale służby specjalne przyznają, że doszło do cyberataku, za którym miała stać rosyjska grupa UNC1151.
"Gazeta Wyborcza" publikuje zapis korespondencji, do jakiej miało dojść w marcu br. pomiędzy Michałem Dworczykiem i Waldemarem Budą, sekretarzem stanu w Ministerstwie Funduszy i Polityki Regionalnej. Do wymiany maili pomiędzy politykami miało dojść na przestrzeni dwóch dni.
"Zobacz, co ona rozesłała... K...wa zrobiła z nas debili a ja mam kolejną jazdę na DŚ (Dolnym Śląsku - red.)" - miał napisać Dworczyk. Do wiadomości dołączona jest odpowiedź Małgorzaty Jarosińskiej-Jedynak, sekretarz stanu w MFiPR, na apel Sejmiku Województwa Dolnośląskiego w sprawie unijnego budżetu dla tego regionu. Jarosińska-Jedynak miała odpowiedzieć, że region nie może otrzymać więcej unijnych środków w ramach Regionalnego Planu Odbudowy.
Waldemar Buda odpowiedział Dworczykowi, że zobowiązuje się zrobić coś w tej sprawie i poprosi, aby wszystko "w tym temacie" szło do niego. Dodał, że należy unikać stwierdzania, że rządowi brakuje pieniędzy, ponieważ nie wygląda to dobrze wizerunkowo. "Poza tym pisanie na wprost, że środków jest mniej tak jakby to z negocjacji wynikało jest też polem do ataku PMM (premiera Mateusza Morawieckiego - red.)".
Do wymiany maili pomiędzy Dworczykiem i Budą doszło w czasie, kiedy na Dolnym Śląsku doszło do kryzysu politycznego. Prawo i Sprawiedliwość mogło utracić większość w Sejmiku Województwa Dolnośląskiego, którą tworzyło wraz z Bezpartyjnymi Samorządowcami. Michał Dworczyk, jako szef lokalnych struktur PiS, pod koniec marca udał się na miejsce, aby nie dopuścić do rozłamu koalicji. Dzięki interwencji Dworczyka udało się utrzymać większość w Sejmiku.
Szef KPRM Michał Dworczyk poinformował na początku czerwca, że służby specjalne wyjaśniają sprawę włamania na jego konto mailowe, konto jego żony, a także ich konta w mediach społecznościowych. Rzecznik rządu Piotr Müller podkreślił, że skala ataków jest jednak szersza i dotyczy nie tylko Dworczyka. W tej sprawie tajne posiedzenie Sejmu.
Stanisław Żaryn, rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych, poinformował, że na liście celów cyberataku znajdowało się co najmniej 4350 adresów e-mail należących do polskich obywateli lub funkcjonujących w polskich serwisach mailowych. Zaatakowanych miało zostać ponad 100 kont, z których korzystają osoby pełniące funkcje publiczne - członkowie byłego i obecnego rządu, posłowie, senatorowie, samorządowcy.
Według ABW (Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego) i SKW (Służba Kontrwywiadu Wojskowego) za atakami mogą stać rosyjskie służby specjalne, co już wcześniej publicznie oświadczył Jarosław Kaczyński. Prezes PiS i jednocześnie wicepremier ds. bezpieczeństwa podkreślił, że analizy polskich służb specjalnych pozwalają na jednoznaczne stwierdzenie, że atak cybernetyczny został przeprowadzony z terenu Federacji Rosyjskiej. Polskie władze przekazały już informację o cyberatakach do NATO, Komisji Europejskiej, innych państw członkowskich UE oraz do gabinetu szefa Rady Europejskiej.