- Europejski Trybunał Praw Człowieka, czyli instytucja Rady Europy, to nie jest instytucja Unii Europejskiej. Jest bardzo specyficzną instytucją, z którą oczywiście liczymy się, współpracujemy, ale wskazujemy za każdym razem, w przypadku różnego rodzaju orzeczeń, na bezwzględną wyższość, priorytet stosowania zasad wynikających z polskiej konstytucji - powiedział na konferencji prasowej Mateusz Morawiecki.
Jak podkreślił, "konstytucja jest najwyższym aktem prawnym". - To z niej wynikają ustawy i w konkretnych przypadkach te ustawy - jeśli są realizowane i niewykonane w jakimś stopniu albo wykonane w jakimś stopniu niezgodnie z przepisami - to różne podmioty, osoby, rzeczywiście skarżą się na daną decyzję do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Bardzo szanujemy Trybunał, ale realizujemy nasze programy, w tym reformy wymiaru sprawiedliwości zgodnie z naszymi priorytetami i z naszym harmonogramem - powiedział.
Szef rządu odniósł się do wtorkowego wyroku ETPC, który uznał, że Polska naruszyła art. 6 Europejskiej konwencji praw człowieka. Chodzi o sprawę sędziów Aliny Bojary i Mariusza Brody, którzy w 2017 roku zostali odwołani przez ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę ze stanowisk wiceprezesów Sądu Okręgowego w Kielcach. Próbowali wówczas uzyskać uzasadnienie decyzji - odpowiedź okazała się jednak - ich zdaniem - niewystarczająca. Co więcej, nowe przepisy wprowadzone w ramach nowelizacji ustawy o ustroju sądów powszechnych nie dawały im możliwości zaskarżenia decyzji Zbigniewa Ziobry. Sędziowie skierowali w tej sprawie skargi do ETPC. Trybunał orzekł, że Polska powinna zapłacić sędziom po 20 tys. euro za straty materialne i niematerialne.
Komunikat do orzeczenia wydało też Ministerstwo Sprawiedliwości. Resort stwierdził, że "wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który kwestionuje podjętą w styczniu 2018 r. zgodnie z polskim prawem decyzję o odwołaniu ówczesnych wiceprezesów Sądu Okręgowego w Kielcach, nie ma żadnych podstaw merytorycznych. "Nie jest oparty na prawie i konwencjach międzynarodowych, lecz stanowi wyraz niedopuszczalnego upolitycznienia Trybunału" - czytamy. "Trybunał absurdalnie uznał, że pełnienie przez sędziego administracyjnej funkcji wiceprezesa sądu, związanej z dodatkiem do wynagrodzenia, jest prawem człowieka gwarantowanym Konwencją" - podkreśla MS.
Resort przekonuje, że Bojara i Broda utracili stanowiska wiceprezesów i nie zostali pozbawieni funkcji orzeczniczych, a do podobnych zmian dochodziło wcześniej, także za poprzednich rządów. "Gdyby więc przyjąć stanowisko prezentowane w wyroku Trybunału, setki prezesów i wiceprezesów sądów, odwoływanych na przestrzeni dziesięcioleci przed ukończeniem kadencji, miałyby tytuł do dochodzenia roszczeń i mogłyby czuć się pokrzywdzone" - twierdzi resort. Według MS "wyrok ETPCz stanowi niebezpieczny precedens, gdyż może zapoczątkować taką linię orzeczniczą, która nonsensownie zmodyfikuje zagwarantowane w Konwencji wolności poprzez objęcie zakresem praw człowieka również prawa do zachowania konkretnej funkcji w organach władzy publicznej".
"Ministerstwo Sprawiedliwości z ubolewaniem przyjmuje, że Trybunał podjął wobec Polski decyzję nacechowaną politycznie. To, niestety, kolejny przykład, że instytucja ta zamiast prawem i konwencjami coraz częściej kieruje się polityką i ideologią, czego dowodem są wyroki wskazujące na szerokie dopuszczenie aborcji, możliwość małżeństw osób tej samej płci oraz adopcji przez nie dzieci" - czytamy na końcu.