Mówi osoba bardzo dobrze znająca Girzyńskiego: - Jego cel? Stać się języczkiem u wagi w Sejmie.
Przy formalnie mniejszościowym rządzie (klub PiS liczy 229 na 460 posłów) ten cel jest w zasięgu. Rząd PiS co prawda zawarł porozumienie z Kukiz'15, ale to de facto trzy (bo bez Stanisława Tyszki) chimeryczne głosy. Wśród posłów niezależnych PiS liczy na cztery kolejne - to: Monika Pawłowska z Porozumienia, były poseł PO Zbigniew Ajchler, wyrzucony z PiS Lech Kołakowski, który orbituje w kierunku Partii Republikańskiej Adama Bielana i Łukasz Mejza, który celuje w stworzenie własnego koła w Sejmie.
Rząd teoretycznie ma więc większość. Jest ona jednak wyjątkowo chybotliwa, a przy sprzeciwie Jarosława Gowina (a ma on w Sejmie 11-13 szabel) ją traci. Ambicję bycia języczkiem u wagi - wskazującym kto w Sejmie wygrywa - ma zatem tak Gowin jak i Girzyński.
Autostradą, ale nie do aliansu
Girzyński co prawda był na kongresie Porozumienia Jarosława Gowina w niedzielę, ale nie ma silnej więzi między oboma politykami i ich politycznymi ruchami - Porozumieniem i kołem "Wybór Polska". Jak potwierdziliśmy w Porozumieniu, sam Girzyński błędnie sądził, że konwencja Gowina jest tydzień później, więc pędził autostradą ze swojego Torunia do Warszawy, bo dopiero rano dowiedział się, że to jednak dziś tuż po południu ma tam być i przemawiać.
Na marginesie: Jarosław Kaczyński też się pomylił i na konwencję Partii Republikańskiej Adama Bielana przyjechał o tydzień, ale za wcześnie - żartował wtedy w pustym teatrze Palladium, że jest na kontroli, bo sam za tydzień ma mieć na tej scenie występ.
Obecność Girzyńskiego i jego przemówienie na kongresie Gowina było ich mocnym sygnałem wysłanym do PiS, by liczyć się z nimi, to jednak nie zwiastuje trwałego aliansu wicepremiera i posła.
Zły moment na start koła
Grupa Zbigniewa Girzyńskiego rodziła się tygodniami, ale wyszła z klubu PiS bez jednego i jasnego powodu. To największa słabość koła "Wybór Polska" już na samym jego starcie.
Girzyński kładł nacisk na sprzeciw wobec podwyżek podatków. Arkadiusz Czartoryski na brak dyskusji w klubie, a Małgorzata Janowska broniła węgla. Frontmanem grupy jest Girzyński (bo ma ogólnopolską rozpoznawalność, chętnie jest zapraszany do mediów, jest sprawnym mówcą, a w polityce jest w zasadzie całe dorosłe życie), który od miesięcy był już na wewnętrznej emigracji. Miał ambicję zostać prezesem Instytutu Pamięci Narodowej, ale centrala PiS go zbyła.
- Proszę się wczuć w Girzyńskiego. Siedzi w klubie PiS. Nikt go nie słucha. Jest od niczego. Ma profesurę, a centrala PiS nawet go nie szanuje, podczas gdy ludzie bez szkół zostają ministrami. No to jak ma nie być sfrustrowany? W klubie PiS jest sporo innych sfrustrowanych osób, choć nie tak znanych jak on - mówi poseł PiS. Girzyński wyszedł więc w końcu z klubu PiS - razem z dwiema innymi osobami.
Złośliwe żarty o kole R4S
W obozie Zjednoczonej Prawicy szybko pojawiły się złośliwe żarty, że jego koło powinno się raczej nazywać R4S - od nazwy agencji PR Adam Hofmana, bliskiego współpracownika i przyjaciela Zbigniewa Girzyńskiego. PiS zresztą wiąże - i to oficjalnie, bo ustami rzeczniczki, Anity Czerwińskiej - koło z Hofmanem.
- Adam jest z tyłu tego projektu - mówi jeden z posłów znający kulisy powstawania projektu "Wybór Polska", ale - dodaje - że nie jest prawdą, by to było koło Hofmana.
Dwa filary Girzyńskiego: wolny rynek i wolność
Girzyński jest na tle PiS-u wręcz radykalnym zwolennikiem wolnego rynku, gospodarczym liberałem - tymczasem "Polski Ład" dokłada obciążeń podatkowych małym przedsiębiorcom. Stąd w narracji Girzyńskiego pojawia się przeciw wobec - jak on sam mówi - lewicowej, bliskiej Adrianowi Zandbergowi polityki gospodarczej.
I drugi filar jego narracji: sprzeciw wobec powrotu do obostrzeń i "sanitaryzmu" - to trafia w społeczne nastroje, bo ludzie są już potwornie zmęczeni kolejnymi lockdownami, a zamykanie gospodarki z uwagi na możliwą czwartą falę pandemii na jesienie może wywołać społeczny, otwarty i masowy bunt.
"Wybór Polska" w ostrej kontrze do "Polskiego Ładu"
Wedle naszych informacji "Wybór Polska" będzie w ostrej kontrze do "Polskiego Ładu" - ostrzejszej niż Porozumienie Jarosława Gowina, który mówi o sprzeciwie wobec - to ważne słowo - "radykalnego" zwiększenia podatków.
Dla grupy Girzyńskiego już sam fakt podnoszenia podatków - a nie tylko "radykalny" - ma być powodem do głosowania w Sejmie przeciwko "Polskiemu Ładowi".
Polityk (wciąż) PiS mówi wprost: - Będziemy mieć problem z "Polskim Ładem" w Sejmie. Wtedy będzie można powiedzieć "dziękujemy", ale my też zabieramy się z PiS, bo się z nim nie zgadzamy. Wtedy moment będzie dobry.
"Ludziom w klubie PiS już się ulewa"
W klubie PiS narastają frustracje. Na wielu tłach. Jedni wciąż są pokiereszowani po przymuszaniu ich do głosowania za "piątką dla zwierząt" - wówczas zawieszono w prawach członka partii piętnastu posłów PiS (w tym wspomnianego Zawiślaka), a inni głosowali "za", choć chcieli "przeciw". - Jest też radykalnie konserwatywne skrzydło, ale i grupka posłów, którzy wprost myślą o PSL-u - dodaje poseł PiS. Choć w szeregach PiS krążą domysły, że jeszcze z 10 posłów może rychło opuścić klub, to nawet wśród potencjalnych rozłamowców te szacunki są na ten moment uznawane za przesadne.
Jeden z posłów z partyjną legitymacją PiS i wciąż w klubie nie kryje: - Ludziom w klubie PiS już się ulewa. Człowiek ma głosować w Sejmie i siedzieć cicho. A teraz jeszcze będą zmiany w partyjnej strukturze, co przełoży się na układanie list wyborczych. Ludzie boją się, że jak ktoś nie będzie blisko ucha prezesa, to może zapomnieć o dobrym miejscu na liście. Niektórzy mogą więc szukać swojego miejsca gdzieś indziej.
Wśród pierwszych kandydatów do opuszczenia klubu PiS padają dwa nazwiska: Anna Maria Siarkowska i Sławomir Zawiślak. - Anna Siarkowska od dłuższego czasu gdzieś się wybiera, ale wciąż nie może się zdecydować - mówi jej partyjna koleżanka. Sławomir Zawiślak też jest radykalnie konserwatywny jak Siarkowska, był przeciwnikiem "piątki dla zwierząt". Po wakacjach zakotłuje się w Zjednoczonej Prawicy jeszcze mocniej.