Afera mailowa. Nawet politycy PiS wątpią w opowieści rządu. "Popełniamy ten sam błąd, co niegdyś Tusk"

Politycy opozycji, ale i Prawa i Sprawiedliwości mają coraz więcej wątpliwości ws. rządowej narracji o cyberatakach - informuje Onet. Parlamentarzyści powątpiewają, czy ataki rzeczywiście nastąpiły z terenu Rosji i czy ich ofiarą padła tak duża grupa osób, jak twierdzi rząd. Brak zaufania do rządu podsyciły pisma, jakie trafiły niedawno do potencjalnych ofiar cyberataku.

Jak poinformował rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych, na liście celów cyberataku znajdowało się co najmniej 4 350 adresów e-mail należących do polskich obywateli lub funkcjonujących w polskich serwisach mailowych. Zaatakowanych miało zostać ponad 100 kont, z których korzystają osoby pełniące funkcje publiczne - członkowie byłego i obecnego rządu, posłowie, senatorowie, samorządowcy. Według ABW (Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego) i SKW (Służba Kontrwywiadu Wojskowego) za atakami mogą stać rosyjskie służby specjalne, co już wcześniej obwieścił Jarosław Kaczyński. 

Zobacz wideo Siemoniak o atakach hakerskich na rząd: Kompromitacja i ewenement na skalę światową

 Do potencjalnych ofiar ataków trafiły specjalne pisma. "Działania PR-owe"

Onet informuje, że w ostatnim czasie ponad 150 osób otrzymało informację od policji o możliwości przejęcia ich skrzynek pocztowych przez hakerów.

Portal dotarł do treści pism kierowanych do potencjalnych ofiar cyberataku. Znajduje się w nich adres e-mail, na który można zgłaszać problemy ze skrzynką pocztową oraz numer specjalnej infolinii. Po wybraniu numeru rozmówca jest jednak kierowany do pracownika Kancelarii Premiera, który nie posiada informacji na temat tego, czy dana skrzynka pocztowa została przejęta przez hakerów. 

Politycy, którzy otrzymali informację policji o możliwym zagrożeniu, nie kryją zdziwienia całą sytuacją. - Pod tym pismem, bo trudno nazwać go dokumentem, nikt nie jest podpisany. Świadczy to tak naprawdę o tym, jak wygląda dzisiaj poziom bezpieczeństwa państwa. Mamy tutaj do czynienia bardziej z działaniami PR-owymi, by pokazać opinii publicznej, że zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy, niż z realnymi działaniami, mającymi podnieść nasze bezpieczeństwo - powiedziała Onetowi posłanka KO Krystyna Sibińska. 

Wątpliwości mają również posłowie PiS. "Popełniamy ten sam błąd, co niegdyś Tusk"

W oficjalną opowieść rządu o cyberatakach coraz mniej wierzą nie tylko politycy opozycji, ale również Prawa i Sprawiedliwości. - Te pisma, które dostajemy, wyglądają bardzo nieprofesjonalnie i tylko potęgują wrażenie, jakoby ktoś chciał tutaj przykryć rzeczywistą aferę - podkreślił jeden z ważnych polityków obozu władzy. 

Rozmówca Onetu tłumaczy, że gdyby ataki hakerskie nastąpiły rzeczywiście z terenu Rosji, to wszystkie potencjalne ofiary zostałyby wezwane przez ABW w celu ustalenia, co znajdowało się na skrzynce mailowej oraz kto i kiedy mógł mieć do niej dostęp. Według niego w przypadku masowego ataku wyciekałby maile również innych polityków, a nie tylko ministra Dworczyka. Zadaniem polityka PiS Jarosław Kaczyński dał się zmanipulować Dworczykowi i wszedł w narrację o ataku z terenu Rosji. - Popełniamy ten sam błąd, co niegdyś Donald Tusk, gdy po wybuchu afery taśmowej forsował narrację, że to Rosjanie stali za nagrywaniem rozmów wpływowych polityków Platformy - powiedział. 

Afera mailowa. Kaczyński: Ataki przeprowadzono z terenu Rosji

Szef KPRM Michał Dworczyk poinformował na początku czerwca, że służby specjalne wyjaśniają sprawę włamania na jego konto mailowe, konto jego żony, a także ich konta w mediach społecznościowych. Od dwóch tygodni w serwisie Telegram pojawiają się materiały, które rzekomo mają pochodzić ze skrzynek mailowych Dworczyka i innych polityków. Rzecznik rządu Piotr Müller podkreślił, że skala ataków jest jednak szersza i dotyczy nie tylko Dworczyka. W ubiegłą środę odbyło się w tej sprawie tajne posiedzenie Sejmu.

Oświadczenie ws. cyberataków wydał również Jarosław Kaczyński, prezes PiS oraz wicepremier ds. bezpieczeństwa. Kaczyński stwierdził, że analizy polskich służb specjalnych oraz naszych sojuszników pozwalają na jednoznaczne stwierdzenie, że atak cybernetyczny został przeprowadzony z terenu Federacji Rosyjskiej.

Polskie władze przekazały już informację o cyberatakach na polityków do NATO, Komisji Europejskiej, innych państw członkowskich UE oraz do gabinetu szefa Rady Europejskiej.

Więcej o: