Nocne głosowania w Sejmie. Wnioski o odwołanie Terleckiego, Kamińskiego, Sasina i Dworczyka odrzucone

Po północy Sejm głosował nad wnioskami o odwołanie wicemarszałka Sejmu Ryszarda Terleckiego, szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego, ministra aktywów państwowych Jacka Sasina i szefa KPRM Michała Dworczyka. Każdy z tych wniosków został przez posłów ostatecznie odrzucony. Głosowania poprzedziły burzliwe debaty.

Sejm głosował po północy nad dwoma wnioskami o odwołanie wicemarszałka Sejmu Ryszarda Terleckiego. Pierwszy z nich złożyła grupa posłów Lewicy i Polski 2050, drugi - Koalicja Obywatelska.

- Ryszard Terlecki dał się w ostatnich latach poznać jako symbol złych standardów zarządzania parlamentem i lekceważenia praw opozycji - przekonywał poseł Polski 2050 Tomasz Zimoch.

- Można by wspomnieć wydarzenia z sali kolumnowej z grudnia 2016 r. Złożył pan zeznania, w których stwierdził pan wprost, że salę zorganizowano wówczas tak, aby nie dopuścić posłów opozycji do stołu prezydialnego. W listopadzie 2020 r. wicemarszałek Terlecki nie stanął w obronie posłanki Barbary Nowackiej, wobec której policja użyła gazu łzawiącego. Nie stanął także w obronie posłanki Magdaleny Biejat - wyliczał Zimoch. Przypomniał też m.in., że Terlecki został ukarany przez komisję etyki za słowa "puknij się w czoło".

- Pan jest tylko twarzą pewnej choroby, która dotknęła Prawo i Sprawiedliwość, choroby, która toczy całą waszą formację. Kiedyś mieliście hasło: pokora, praca, umiar. Zamieniliście je na: arogancja, nepotyzm i rozpasanie - mówił Krzysztof Śmiszek z Lewicy, zwracając się do wicemarszałka Sejmu.

Ryszard TerleckiDebata nad odwołaniem Terleckiego. Biejat o "kimś znacznie ważniejszym"

 - Pan wicemarszałek Terlecki stał się symbolem waszej pogardy dla każdego, kto ma inne zdanie. Dla każdego, kto śmie myśleć inaczej, niż chce tego obecna władza - twierdził podczas debaty przewodniczący Platformy Obywatelskiej Borys Budka.  Jak dodał, Prawo i Sprawiedliwości ani razu nie odcięło się od kontrowersyjnych wypowiedzi Ryszarda Terleckiego. Budka wspomniał w tym kontekście o wpisie wicemarszałka Sejmu, który zasugerował liderce białoruskiej opozycji Swiatłanie Cichanouskiej, by ta szukała pomocy w Moskwie. - Wy zawsze brniecie w zaparte i bronicie rzeczy nie do obrony - podkreślił szef PO.

- Wiem, że mamy dziś mówić o Ryszardzie Terleckim. Ale chciałbym powiedzieć o kimś znacznie ważniejszym. O Białorusinach i Białorusinkach, którzy nadal dzielnie walczą o swoje prawa. Chcę mówić o Swiatłanie Cichanouskiej, która pomimo całej machiny propagandowej i strachu przed represjami, była w stanie przekonać do siebie ogromną większość społeczeństwa białoruskiego i wygrać I turę wyborów prezydenckich - przypomniała posłanka Lewicy Magdalena Biejat.

- Od sierpnia ubiegłego roku aresztowano, torturowano i prześladowano tysiące ludzi. I niech to wybrzmi w tej sali. Teraz na Białorusi umierają ludzie, 500 km od Warszawy, a nie na drugim końcu świata. Dlatego chciałabym uczcić ofiary białoruskiego reżimu minutą ciszy - dodała polityczka, a posłowie przychylili się do jej prośby.

Końcowym akcentem debaty było wystąpienie samego Terleckiego. Odnosząc się do swojego wpisu o Swietłanie Cichanouskiej zaznaczył, że sam będąc na Białorusi, spotykał się z liderami tamtejszej opozycji. 

- Natomiast czym innym było, gdy osoba, która weszła do polityki, jawnie i otwarcie opowiada się po stronie sporu politycznego w Polsce i deklaruje udział w antyrządowym przedsięwzięciu, który organizuje wiceprzewodniczący opozycyjnej partii. To nie jest odpowiednia rola dla osoby, która pozyskuje poparcie dla swojego narodu w walce z dyktaturą. I właśnie to było powodem tego, przyznam ostrego, wystąpienia. Gdy spotkałem się z panią Cichanouską w Wilnie, wyjaśniłem to jeszcze raz. To nie jest odpowiednia rola dla osoby, która pozyskuje poparcie dla swojego narodu w walce z dyktaturą - stwierdził Terlecki. 

W pierwszym głosowaniu przeciwko odwołaniu Ryszarda Terleckiego było 235 posłów, za 211, wstrzymał się jeden, a nie głosowało 13. W drugim (ws. wniosku Koalicji Obywatelskiej) przeciwko zagłosowało 236 parlamentarzystów, za było 212, a 12 nie wzięło udziału w głosowaniu.

Zobacz wideo Trybunał Stanu dla Morawieckiego? Arłukowicz: Przyjdzie czas, że sprawiedliwość wróci na właściwe tory (wypowiedź z 27 maja)

Wniosek o odwołanie Mariusza Kamińskiego

Sejm w czwartek po północy głosował także nad wyrażeniem wotum nieufności wobec szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego, ministra aktywów państwowych Jacka Sasina i szefa KPRM Michała Dworczyka.

- Wybory kopertowe to podstawa naszego wniosku. Raport Najwyższej Izby Kontroli nie pozostawia żadnych złudzeń. Pan Mariusz Kamiński wraz z panem Jackiem Sasinem, panem ministrem Dworczykiem i wreszcie panem Morawieckim naruszyli prawny i konstytucyjny porządek Rzeczypospolitej - przekonywał Marcin Kierwiński z Koalicji Obywatelskiej.

- Pan minister Kamiński dołączył do niechlubnego panteonu PiS-owskich urzędników, którzy już nie raz złamali i prawo, i konstytucję. Wziął udział w wielkim marnotrawstwie publicznych pieniędzy. Minister, którego rolą, którego obowiązkiem jest dbać o interesy ekonomiczne kraju, uczestniczył w procederze rabowania budżetu państwa - dodał.

- Prawdziwą winą, którą ponosi pan wobec społeczeństwa polskiego, jest to, co Policja robiła z protestującymi. Z protestującymi przedsiębiorcami i protestującymi kobietami - wskazywała Barbara Nowacka z KO.

Minister Mariusz Kamiński przekonywał, że decyzje dotyczące organizacji wyborów kopertowych były w pełni legalne. - W czarnym scenariuszu groziła nam sytuacja, że nasze państwo pozostanie bez prezydenta: zakończy się kadencja funkcjonującego prezydenta, nie można przeprowadzić wyborów – nie ma w Polsce prezydenta - mówił szef MSWiA.

W obronie szefa MSWiA stanął m.in. premier Mateusz Morawiecki. - Padło tutaj bardzo wiele kalumnii, oskarżeń pod adresem pana ministra Kamińskiego. Służby podległe panu ministrowi Kamińskiemu odegrały fundamentalną i bardzo pozytywną rolę w zabezpieczeniu życia społecznego w czasie największej tragedii ostatnich lat, COVID-19. Policjanci dbali oto, żeby utrzymać porządek publiczny w czasie, kiedy nielegalne demonstracje, podsycane zresztą z tej strony sceny politycznej, doprowadzały – bo to trzeba podkreślać, szanowni państwo – do wielu zgonów kilka tygodni później - twierdził szef rządu.

Wniosek o odwołanie Jacka Sasina

- Jacek Sasin, minister aktywów państwowych, odpowiada za każdego nominata partyjnego, który zasiada w spółkach Skarbu Państwa - tak wniosek o odwołanie Jacka Sasina uzasadniał szef klubu KO Cezary Tomczyk.

- Mąż Jadwigi Emilewicz – Orlen. Córka posła Cymańskiego – Energa. Syn posła Smolińskiego – Energa. Brat poseł Golińskiej – Energa. Szwagierka ministra Sasina  – lotnisko Lublin. Partnerka Daniela Obajtka – tu idziemy prawie na rekord – cztery rady nadzorcze. Ale uwaga, momencik, są lepsi. Są lepsi. Żona posła Sobolewskiego – pięć rad nadzorczych. Pekao, Anwil, lotnisko Go-leniów, KGHM, Orlen Paliwa. Rzeczywiście rekord. Mąż posłanki Solidarnej Polski Szczudło – wice-prezes PGNiG Obrót Detaliczny. Żona Zbigniewa Ziobry – dyrektor w Link4, PZU. Na koniec partnerka europosła Tarczyńskiego – rada nadzorcza spółki zajmującej się produkcją ma-szyn pneumatycznych

- wyliczał Tomczyk.

- W każdym normalnym państwie – w każdym – Jacek Sasin wraz z ministrami zasiadłby na ławie oskarżonych, dlatego że wydał 70 mln na wybory, które się nie odbyły - dodał szef klubu KO.

Argumenty opozycji odrzucała partia rządząca. - Wniosek o wyrażenie wotum nieufności wobec wiceprezesa Rady Ministrów Jacka Sasina jest wyrazem sprzeciwu wobec działań ministra. Ale jest to sprzeciw wobec działań rządu Prawa i Sprawiedliwości, ponieważ premier Jacek Sasin realizuje politykę gospodarowania majątkiem Skarbu Państwa, pomnażania jego aktywów - przekonywał poseł PiS Marek Suski.

Jak stwierdził, politykom opozycji chodzi o to, "żeby było tak, jak było". - Żeby różne prywatne, może nawet i mafijne, spółki zarabiały ogromne pieniądze - przekonywał Suski z mównicy sejmowej.

- Chcieliście w Polsce chaosu. Chcieliście doprowadzić do takiej sytuacji, że w Polsce nie będzie prezydenta. Bo wy żywicie się tylko chaosem. Wy tylko w chaosie dobrze się czujecie - odpowiadał opozycji Jacek Sasin. Jak stwierdził, wartość spółek Skarbu Państwa za rządów PiS wzrosła.

- Nigdy nawet nie zbliżyliście się w czasie swoich rządów do takich wyników, mimo że tymi spółkami w czasie waszych rządów według waszego wyobrażenia zarządzali znakomici fachowcy. No jakoś im nie szło - dodał Sasin.

- Zabrakło jeszcze oskarżenia pana premiera Sasina o porażkę ze Słowacją, a jeśli chodzi o karnego dla Hiszpanii, to chyba też pan premier Sasin jest winny. Może jeszcze dzisiejszy mecz byście dodali, gdybyście ten wniosek pisali odpowiednio późno - ironizował premier Mateusz Morawiecki, nawiązując do środowego meczu Polska-Szwecja.

- Otóż dużo się mówi ostatnio, że jest u was kryzys przywództwa, nie sądziłem jednak, że przywołacie na pomoc pana Mariana Banasia [mowa o raportach NIK ws. wyborów kopertowych - red.]. Ale rozumiem, że to jest efekt tej samej waszej polityki, by robić wszystko, co jest przeciwko Prawu i Sprawiedliwości. Jakby sam Belzebub wystąpił przeciwko nam, to byście o przywitali jak brata zapewne - stwierdził szef rządu.

Wniosek o odwołanie Michała Dworczyka

Opozycja we wniosku o odwołanie szefa KPRM Michała Dworczyka wskazywała nawiązując do raportu NIK m.in., że Dworczyk podejmował działania dotyczące organizacji kopertowych "przekraczając swoje uprawnienia", co doprowadziło "do absolutnego chaosu wyborczego, konstytucyjnego i demokratycznego".

Politycy podnosili również kwestie wycieku e-maili z prywatnej skrzynki szefa KPRM. - Jeżeli to prawda, że minister polskiego rządu, człowiek odpowiedzialny za kluczowe projekty w administracji publicznej, polityk posiadający certyfikat bezpieczeństwa tak nonszalancko traktuje swoje hasła dostępu do skrzynki, to mamy do czynienia z ruiną powagi tego państwa. Jak to się stało, że nie został pan w tej sprawie nawet przesłuchany? - mówiła Marzena Okła-Drewnowicz z KO.

- O co tak naprawdę jest oskarżany minister Michał Dworczyk? Czy nie o to, że robił wszystko, tak jak rząd, by zachować ciągłość władzy? Czy nie o to, że nie sprzeniewierzył się przysiędze na konstytucję, którą składał i jako poseł, i jako minister? - bronił Dworczyka minister Łukasz Schreiber. Jak przekonywał, gdyby nie działania szefa KPRM, "to obok kryzysu, który uderzył w zdrowie i życie Polaków, obok kryzysu gospodarczego, mielibyśmy permanentny kryzys konstytucyjny".

- Czy należało zwlekać, odkładać te wybory? Absolutnie nie. W czasie pandemii trzeba działać zdecydowanie i szybko dla dobra wszystkich obywateli - tłumaczył na sejmowej mównicy szef KPRM Michał Dworczyk.

Premier Mateusz Morawiecki wskazywał m.in., że to minister Dworczyk właśnie w ostatnich kilku miesiącach "odpowiadał za skonstruowanie i wdrożenie bardzo skomplikowanego narodowego systemu szczepień". - Drugi temat, którym na pewno od 10 miesięcy minister Dworczyk kłuje w oczy i przeszkadza bardzo wielu za naszą wschodnią granicą, to konsekwentne upominanie się o wolną i demokratyczną Białoruś - przekonywał szef rządu.

Przeciwko odwołaniu Mariusza Kamińskiego było 235 posłów, za 212, wstrzymał się jeden, a nie głosowało 12. Odwołanie Jacka Sasina poparło 213 posłów (w tym jedna posłanka klubu PiS Małgorzata Janowska), 235 było przeciw, a 12 nie głosowało.

Przeciwko odwołaniu Michała Dworczyka zagłosowało 237 posłów, 210 było za, a nie głosowało 13.

Więcej o: