Małgorzata Kidawa-Błońska przekazała podczas rozmowy z dziennikarzem RMF FM, Robertem Mazurkiem, że razem z innymi członkami Platformy Obywatelskiej złożyli się na kaucję za Sławomira Nowaka. - Ja i wiele moich koleżanek, i wielu kolegów złożyliśmy się. Każdy dawał taką kwotę, jaką mógł - powiedziała wicemarszałek Sejmu.
Posłanka Platformy Obywatelskiej wyjaśniła, dlaczego razem innymi politykami i polityczkami złożyła się na kaucję dla Sławomira Nowaka. - Chcieliśmy pokazać, że każdy człowiek w naszym kraju powinien mieć proces sprawiedliwy i szybki - nie może być tak, że przez tyle miesięcy ktoś jest w zawieszeniu i nie ma nawet szansy wpłacić kaucji, bo cały jego majątek został zajęty - powiedziała Kidawa-Błońska.
- To jest już wiele miesięcy, chciałabym, żeby ta sprawa jak najszybciej trafiła do sądu - podkreśliła. Przy okazji odniosła się także do zmian, jakie partia rządząca wprowadziła w sądownictwie. - To, co wydarzyło się teraz, oddaliło nas od szybkich spraw i szybkiego podejmowania decyzji - zauważyła. I dodała, że "nie możemy powiedzieć o żadnej dobrej rzeczy, która wydarzyłaby się w sądach w ostatnich latach".
Sławomir Nowak, były minister transportu, jest podejrzewany o korupcję. Prokuratura uważa, że w czasie, gdy był szefem Państwowej Służby Dróg Samochodowych na Ukrainie (Ukrawtodor), nielegalnie przyjmował pieniądze przy zamówieniach na budowę dróg, jeśli sąd udowodni, że były minister złamał prawo, grozi mu nawet do 15 lat pozbawiania wolności, jednak Nowak nie przyznaje się do winy.
Niecały rok temu, w lipcu 2020 roku Sławomir Nowak trafił do aresztu śledczego, w którym przebywał do kwietnia bieżącego roku. Wówczas Sąd Okręgowy w Warszawie zdecydował o nieprzedłużeniu aresztu o kolejne trzy miesiące, jednak decyzja ta została zaskarżona przez prokuraturę i 2 czerwca Sąd Apelacyjny w Warszawie orzekł, że były minister ma wrócić do aresztu lub wpłacić poręczenie majątkowe w wysokości 1 mln złotych do 18 czerwca. Rodzina wpłaciła kwotę dzień przed wyznaczonym terminem.