- Bezpośrednim powodem złożenia tego wniosku były wybory kopertowe, wszyscy nimi żyjemy, ta sprawa wymaga głębokiego wyjaśnienia - mówił poseł KO Sławomir Nitras, przedstawiciel wnioskodawców.
- Administracja państwowa, pan premier Morawiecki, pan minister Dworczyk, jako szef kancelarii premiera, podejmowali czynności, które były prawnie zastrzeżone dla innych organów, w tym przypadku dla Państwowej Komisji Wyborczej. To jest nie tylko próba przeprowadzenia nielegalnych wyborów, ale to jest absolutnie przestępstwo przeciwko wyborom i w tym sensie próba pewnego rodzaju zamachu stanu, wystąpienia przeciwko przepisom Konstytucji, przepisom prawa - dodał Nitras.
Poseł Koalicji Obywatelskiej stwierdził, że "wybory korespondencyjne są wystarczającym powodem, by ten rząd podał się do dymisji". Nitras przekonywał, że Michał Dworczyk "przygotowywał nielegalne decyzje premierowi, decyzje nakazujące Poczcie Polskiej i Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych przygotowanie wyborów".
- Jest odpowiedzialny za utajenie ekspertyz prawnych, przygotowanych przez KPRM, które wprost mówiły, że te działania są nielegalne - dodał poseł KO.
Sławomir Nitras zaznaczył, że kolejnym argumentem za odwołaniem Michała Dworczyka jest tzw. afera mailowa, czyli wyciek służbowej korespondencji urzędnika.
- Dymisja ministra Dworczyka pozwoli wprowadzić odrobinę profesjonalizmu, mniej harcerstwa, mniej pewności siebie, takiego trochę jeżdżenia na oklep, a przywróci powagę w sposobie traktowania państwa przez najważniejszych urzędników - mówił Nitras.
Michał Dworczyk nie brał udziału w posiedzeniu komisji. W jego zastępstwie pojawił się minister - członek rady ministrów, przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów Łukasz Schreiber.
- Pan minister chciał wziąć udział, natomiast z przyczyn niezależnych i obowiązków, które ma, nie mógł przybyć - przekonywał.
- To, co przemawiało za decyzjami, które były podjęte w ubiegłym roku, stał oczywiście art. 127 Konstytucji. Posłowie i ministrowie składają przysięgę na wierność konstytucji. Ciągłość władzy, która mogła być zachwiana w związku z działaniami, mającymi na celu destabilizację sytuacji w państwie i odsunięcie terminu wyboru prezydenta RP, właśnie groziła przerwaniem ciągłości władzy - stwierdził Łukasz Schreiber. Dodał, że rząd chciał uniknąć "kryzysu konstytucyjnego" a "sytuacja była ekstraordynaryjna".
Minister PiS argumentował, że wprowadzenie w ubiegłym roku stanu klęski żywiołowej, czego domagała się opozycja, byłoby środkiem niewspółmiernym do zaistniałych wówczas okoliczności. Dodał, że stworzyłoby to "supergroźny" precedens, który mógłby zostać w przyszłości wykorzystany do przekładania terminu wyborów w celu utrzymania władzy. Przypomniał, że opozycja domagała się zmiany terminu wyborów po to, aby móc wymienić kandydata, który uzyskiwał niskie notowania sondażowe. Chodzi o Małgorzatę Kidawę-Błońską, która ostatecznie została zastąpiona przez Rafała Trzaskowskiego.
Według ministra Schreibera "decyzje prezesa Rady Ministrów miały podstawę prawną".
W trakcie posiedzenia posłowie opozycji komentowali m.in. brak obecności Michała Dworczyka. - Nie popisał się podstawową sprawnością harcerską, jaką bez wątpienia jest odwaga. Bał się przyjść tutaj i spojrzeć nam w oczy, odpowiadać sam na pytania, przysłał pana - mówił do Łukasza Schreibera poseł KO Konrad Frysztak.
- Uważam, że nieobecność pana ministra Dworczyka to jest po prostu skandal, traktujemy to jako unikanie odpowiedzialności - stwierdziła Paulina Hennig-Kloska z Polski 2050.
Ostatecznie komisja negatywnie zaopiniowała wniosek KO o odwołanie szefa KPRM. Za wnioskiem opowiedziało się 14 posłów, przeciw było 18.
Teraz wnioskiem o odwołanie ministra Michała Dworczyka zajmie się Sejm na posiedzeniu plenarnym.