W środę na niejawnym posiedzeniu Sejmie premier Mateusz Morawiecki przedstawił informację w sprawie działań cybernetycznych wymierzonych w Polskę. Głos zabierali też: wicepremier do spraw bezpieczeństwa Jarosław Kaczyński oraz pełnomocnik rządu do spraw cyberbezpieczeństwa Janusz Cieszyński.
Tajna część posiedzenia Sejmu odbyła się bez udziału publiczności i przedstawicieli prasy, radia i telewizji. Posłowie nie mogli mieć przy sobie telefonów komórkowych oraz innych urządzeń rejestrujących obraz i dźwięk. Nie mogli też wnieść torebek i teczek.
- Posiedzenie nie powiększyło mojej wiedzy ani o jotę, większą wiedzę można zdobyć w internecie i w tym, co się dzieje teraz, w informacjach - skomentował w czwartek w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz.
Jak ocenił, "sprawa jest poważna, zlikwidowano Ministerstwo Cyfryzacji, nie ma w Polsce agencji bezpieczeństwa cyfrowego, nie ma określonych procedur, działania strategicznego". - W kwestii bezpieczeństwa w cyberprzestrzeni jesteśmy jak dzieci we mgle - zaznaczył.
- Wydaje się, że coś w najbliższych dniach może się wydarzyć - powiedział Kosiniak-Kamysz, dodając, że posiedzenie było "rozbrojeniem bomby, która może za chwilę wybuchnąć".
Według prezesa PSL chodziło o pokazanie, że rząd "panuje nad sytuacją".