Policzyliśmy. Lidia Staroń ma dużą szansę na wygraną w Senacie. Ale krąży też sensacyjny scenariusz

Jacek Gądek
Dla opozycji - paradoksalnie - korzystne jest, aby kandydatka PiS Lidia Staroń wygrała głosowanie w Senacie i została Rzeczniczką Praw Obywatelskich. Senatorka ma na to wielką szansę. Zdecyduje dwóch senatorów z partii Jarosława Gowina i koło, któremu szefuje sama Lidia Staroń.
Zobacz wideo Siemoniak o powrocie Tuska do PO: Być może powinniśmy zmienić dla niego statut

Układ sił w stuosobowym Senacie jest równie ciekawy co w Sejmie. I wynika z niego, że Staroń jest na drodze do wygranej. Cała ta kalkulacja jest stworzona przy założeniu, że Jarosław Kaczyński nie zechce sam doprowadzić do porażki Staroń - taki sensacyjny wariant krąży bowiem wśród polityków na Wiejskiej. Dlaczego? O tym na samym końcu.

Przeczytaj także: Kaczyński nie zdołał "obejść" Gowina. Najważniejsze ws. wyboru RPO kryje się w szczegółach

"Gowinowcy" w Senacie

Klub PiS w Senacie liczy 48 senatorów. Ale - co ważne - dwóch to politycy Porozumienia Jarosława Gowina. PiS chce ich "wyrwać" Gowinowi. To Józef Zając i Tadeusz Kopeć. Wedle naszych informacji Kopeć na pewno poprze Staroń. Z kolei Zając wysyła sprzeczne sygnały (krytykuje brak prawniczego wykształcenia Staroń), ale jego głos nie jeszcze dla Staroń stracony.

Tadeusz Kopeć był członkiem PO od 2001 r. Przez dwie kadencje rządów PO był w PO. Gdy Bronisław Komorowski przegrywał wybory prezydenckie w 2015 r., co zwiastowało utratę przez PO władzy, to Kopeć odszedł z Platformy. Jest konserwatystą. Jego głos Lidia Staroń ma w kieszeni.

Józef Zając ma z kolei 74 lata i - poza polityką - jest prorektorem Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Chełmie - to jego główna działalność. Wcześniej był związany z PSL-em, ale ludowców zdradził, gdy… PSL straciło władzę, czyli tuż po wyborach 2015 r. Przeszedł do partii Jarosława Gowina. Skąd ta wolta? W Senacie można usłyszeć proste wyjaśnienie: Zając to etatowy rektor, a skoro Gowin został w rządzie PiS w 2015 r. ministrem nauki i szkolnictwa wyższego, to Zając popędził do partii Gowina, by mieć nad sobą parasol wicepremiera. Zając jest zresztą matematykiem i kalkulować potrafi. Zając publicznie mówi, że "decyzję podejmie w ostatniej chwili, po przeanalizowaniu wszystkich argumentów" i krytykuje brak prawniczego wykształcenia Lidii Staroń, oddając jej jednocześnie, że jest jednak zaangażowana społecznie. Jego głos stoi pod znakiem zapytania, ale mimo wszystko można zaryzykować, że zagłosuje "za".

Kandydatka PiS ma już zatem 48 głosów (1 tym jeden, Zająca, obarczony sporą niepewnością). To jest baza poparcia dla Lidii Staroń. Kandydatka PiS musi jednak wyjść poza nią, aby wygrać głosowanie i to większością bezwzględną: mieć więcej głosów "za" niż wszystkich innych.

Lidia Staroń sama na siebie, Kwiatkowski też "za"

Klucz do wyboru Staroń leży w Kole Senatorów Niezależnych. Liczy ono trzy "szable", a przewodniczącą jest - tak, tak - sama Lidia Staroń. Obok są Krzysztof Kwiatkowski i Wadim Tyszkiewicz.

Czy Lidia Staroń może zagłosować sama na siebie? Owszem - może. Senatorka tak bardzo chce zostać RPO, że zrobi to, jeśli tylko będzie mieć cień podejrzenia, że jej głos będzie istotny. Jej głos na samą siebie to zatem kolejny - 49. już - głos za jej kandydaturą. By uniknąć - mówiąc językiem Jarosława Kaczyńskiego - absmaku, może co prawda zrezygnować z oddania głosu w ogóle, ale to oznaczać będzie, że obniży pułap wymaganych głosów z 51 do 50, co też będzie dla niej korzystne. Zatem: Lidia Staroń zagłosuje na siebie albo nie weźmie udziału w głosowaniu - efekt będzie podobny, bo sobie tym pomoże.

W jej kole jest też wspomniany Krzysztof Kwiatkowski - były polityk PO i były prezes NIK. Póki co Kwiatkowski publicznie radzi partiom opozycyjnym, by odczepiły się od decyzji członków jego koła. - Nasze koło nie jest objęte paktem senackim - podkreślał. Według niego decyzja jego i Wadima Tyszkiewicza (drugiego z członków koła) będzie uzależniona od rzeczowej rozmowy z Lidią Staroń.

Włóżmy te - wygłaszane profesjonalnym językiem polityki - opowieści Kwiatkowskiego jednak między bajki. Głosowanie Kwiatkowskiego będzie wynikać z kalkulacji, a wpływ na pewno też będzie mieć fakt, że bardzo dobrze się znają. Co prawda jeśli Staroń zostanie wybrana na RPO, to ich koło się rozpadnie, bo musi liczyć minimum trzy osoby, a byłoby zredukowane do dwóch. Ale - podkreślmy - jeśli Kwiatkowski zagłosowałby przeciw Staroń, to ich koło i tak by się rozpadło. Dlaczego? Marzeniem życia Lidii Staroń jest zostać RPO, więc jak mogłaby z człowiekiem, który to jej marzenie niszczył, dalej tworzyć wspólne koło w Senacie? To niemożliwe, zwłaszcza że Staroń bywa emocjonalna.

Krzysztof Kwiatkowski zatem najprawdopodobniej poprze Lidię Staroń. O wiele mniej prawdopodobne jest, by nie wziął udziału w głosowaniu - oba zachowania i tak pomogą Lidii Staroń wygrać głosowanie.

Z Wadimem Tyszkiewiczem - też zasiadający w jednym kole ze Staroń - sytuacja jest nieco inna. To zresztą zadziwiające: w jednym kole jest Tyszkiewicz, który PiS-u dosłownie nienawidzi, i Staroń, która z PiS-em od dawna de facto jest w aliansie. Posiadanie koła daje jednak przywileje, które spajają nawet tak różne osoby. Wadim Tyszkiewicz - takie są kalkulacje w PiS i nasze też - najpewniej nie weźmie udziału w głosowaniu. Takie umycie rąk jest też pomocne w walce Staroń, bo obniża pułap głosów wymaganych do jej wygranej.

Lidia Staroń ma już 50 na 99. I wygrywa

Podsumujmy: do tej pory Lidia Staroń ma 48 głosów klubu PiS (w tym dwóch "gowinistów") i 1 głos samej Staroń (jeśli uzna, że to pomocne, to odda głos na siebie). Niemal pewny jest 1 głos Krzysztofa Kwiatkowskiego. A Wadim Tyszkiewicz nie weźmie udziału w głosowaniu. To wedle dzisiejszej wiedzy najbardziej prawdopodobny scenariusz. Już w tym momencie Lidia Staroń ma zatem 50 głosów "za" przy 99 głosujących senatora - to oznacza, że wygrywa i zostaje RPO.

Ale patrzmy dalej. Też jest ciekawie.

PSL KP: przeciw, a nawet za

Klub PSL Koalicji Polskiej liczy trzech senatorów i jest rozdarty.

Andrzej Bober to stary ludowiec - zrobi, o co poprosi go prezes partii Władysław Kosiniak-Kamysz.

Michał Kamiński - bardzo daleko mu do Lidii Staroń, ale z drugiej strony jest on przyjacielem Romana Giertycha i jego wielkim politycznym sojusznikiem. Gdyby Staroń wygrała, to Giertych mógłby - i to z namaszczeniem od Donalda Tuska - startować na senatora w wyborach uzupełniających w Olsztynie. Skąd pochodzi żona Giertycha? Z Olsztyna. Wedle wstępnych sondaży mecenas miałby szansę wygrać te wybory, a że jest zwierzęciem politycznym, to w Senacie byłby najbardziej hardym wrogiem PiS-u. Zatem Michałowi Kamińskiemu na rękę byłaby wygrana Staroń w Senacie, choć jednak bez pomocy samego Kamińskiego. Sam Kamiński nie może jednak ruszyć palcem, by pomóc Staroń, więc będzie głosował "przeciw" niej.

Jan Filip Libicki "za" Staroń nie będzie. Albo "przeciw", albo nie weźmie udziału w głosowaniu. Zrobi to, o co poprosi go prezes Kosiniak-Kamysz - zwłaszcza, że przy okazji poprzedniego głosowania nad wyborem RPO, gdy kandydatem PiS był poseł Bartłomiej Wróblewski, Libicki nadszarpnął zaufanie Kosiniaka do siebie. Teraz już będzie się trzymał linii swojego szefa w partii. Nie jest wykluczone, że Bober bądź Libicki - jego droga jest zresztą nieco podobna do Staroń, bo wcześniej byli w Platformie i są konserwatystami - nie wezmą udziału w głosowaniu nad kandydaturą Lidii Staroń, co pomogłoby jej w wygranej.

PSL jest tu w kłopotliwej sytuacji, bo ludowcy negocjowali układ: nasz RPO, wasz prezes IPN. PiS tymczasem - mimo zaawansowanych rozmów o tym - postanowiło przeforsować swoją kandydatkę na RPO. Ludowcy dostali zatem policzek od PiS.

Niemniej z kalkulacji wynika, że Lidia Staroń zgromadzi 50 głosów przy niepełnej (99-98) frekwencji. I zostanie nową RPO. Opozycja będzie krytykować taki wybór, ale jednocześnie brać się do roboty przy wyborach uzupełniających do Senatu w Olsztynie, gdzie startować może np. Roman Giertych albo Szymon Hołownia i - to pewne - opozycja te wybory wygra. Zatem spodziewana porażka ws. Staroń będzie mieć dla opozycji słodki smak.

Zastrzeżenie: o ile Jarosław Kaczyński sam nie zechce przegranej Staroń

Wśród polityków na Wiejskiej krąży domysł, że oto Jarosław Kaczyński może sam doprowadzić do przegranej Lidii Staroń w głosowaniu w Senacie. Jakie miałyby być motywy? W tej wersji głosowanie w Sejmie nad Lidią Staroń miało być sprawdzianem, czy uda się Jarosławowi Kaczyńskiemu stworzyć stabilną większość bez posłów Jarosława Gowina. Test wykonano, wynik okazał się negatywny. Nie da się "obejść" Gowina, bo wciąż trwa przy nim 10 posłów. I to nawet, jeśli - z okazjonalną pomocą posłów Konfederacji - udało się wygrać głosowanie ws. Staroń. Taki jest najważniejszy polityczny wniosek.

Ale spójrzmy dalej. Wygrana Staroń w Senacie oznacza kolejne - po sukcesie opozycji w wyborach na prezydenta Rzeszowa - niechybne zwycięstwo opozycji: tym razem w wyborach na senatora w Olsztynie, który zastąpi Staroń w Senacie. PiS otwiera zatem drzwi Romanowi Giertychowi, Szymonowi Hołowni bądź innemu politykowi opozycji drzwi do parlamentu. A to PiS-owi nie służy.

Do porażki kandydatki PiS na RPO Lidii Staroń może doprowadzić już w zasadzie tylko PiS, sabotując głosowanie nad nią w Senacie. Póki co jednak nie ma z Nowogrodzkiej sygnałów, aby centrala PiS chciała utopić własną kandydatkę.

Więcej o: