Jacek Gądek poprosił posła i wiceprzewodniczącego Platformy Obywatelskiej o ocenę wtorkowego głosowania ws. RPO. Dziennikarz zapytał, czy po głosowaniu Jarosława Gowina i części jego posłów na prof. Marcina Wiącka "nic już nie jest takie samo".
- Tak. To jest przejście cienkiej czerwonej linii. Gdzieś Jarosław Gowin wokół tej linii balansował. Myślę, że Gowin i pozostałe osiem osób zdawało sobie sprawę, że głosowanie jest przegrane, że pani senator Staroń to głosowanie wygra. Dokładnie przecież znają PiS i wiedzą, jakie tam mechanizmy rządzą. Mimo to zdecydowali się głosować na profesora Wiącka, dając świadectwo sprzeciwu wobec tego, co robi PiS. Ja uważam, że w sensie pewnego zaufania, relacji, mamy do czynienia z bardzo dużym pęknięciem. Nic nie będzie takie samo, bo dziewięciu posłów, w tym jeden z wiceministrów rządu, o ile dobrze pamiętam, po prostu nie zagłosowało zgodnie z decyzją władz klubu - powiedział gość Porannej Rozmowy Gazeta.pl.
Siemoniak stwierdził, że "to nie jest jakieś tam głosowanie nad drobną poprawką". - To jest powołanie kandydata na ważny urząd państwowy i tu widać, że wicepremier rządu PiS-u i jego ludzie zamanifestowali swoje zdanie. Przypomnę, że jeszcze wcześniej desygnowali kandydata, pana profesora Konopczyńskiego, który został w ciągu kilku godzin w ogóle zmieciony jako kandydat przez PiS, więc ja sądzę, że ten proces rozpadu Zjednoczonej Prawicy... czasami ta szczelina powiększa się na styku PiS - Zbigniew Ziobro, a wczoraj się mocno powiększyła na linii PiS - Jarosław Gowin i jego ludzie - powiedział poseł.