Prezes NIK Marian Banaś złożył do prokuratury doniesienia przeciwko premierowi Mateuszowi Morawieckiemu, trzem ministrom, Poczcie Polskiej oraz Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych dotyczące próby organizacji ubiegłorocznych wyborów kopertowych. Politycy mieli przekroczyć swoje uprawnienia, podpisując decyzję o ich organizacji. W środę Onet nieoficjalnie informował, że prokuratura nie ma zamiaru wszczynać śledztwa w tej sprawie. Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro w programie "Graffiti" Polsat News odpowiedział na pytanie Marcina Fijołka o zarzuty Najwyższej Izby Kontroli wobec premiera Mateusza Morawieckiego.
- Mam trudne relacje z premierem Morawieckim, nie zawsze nam po drodze, bardzo ostro spieraliśmy się jeśli chodzi o sprawy UE. Nie waham się krytycznie wypowiedzieć na temat jego działań, wtedy, gdy jest do tego powód. W tym wypadku bronię go z głębokim przekonaniem, postąpił słusznie. Chronił kraj przed anarchią, do której chciała doprowadzić opozycja - mówił szef resortu sprawiedliwości.
Zbigniew Ziobro dodał, że gdyby ostatecznie nie doszło do wyboru prezydenta, nie byłoby "wielu ustaw ratujących polską gospodarkę przed pandemią". Jego zdaniem nie byłoby także ustaw i działań, które pomogłyby ochronie zdrowia "w tej dramatycznej sytuacji" oraz "możliwości prowadzenia polityki zagranicznej". Ponadto zaznaczył, że będące w toku śledztwa dotyczą osób związanych z "aktualnym obozem władzy".
Na pytanie o sam raport NIK ws. wyborów korespondencyjnych minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro stwierdził: - Czym jest raport NIK? Zestawieniem wszystkich faktów, które były wcześniej znane, tylko z wyprowadzeniem wniosków, z którymi my się nie zgadzamy i nie zgodziła się wtedy prokuratura.
- Z pominięciem tego, że konstytucja nakazywała przeprowadzenie po 5 latach wyborów prezydenckich. Pandemia nie była sprawką premiera, podobnie jak i to, że opozycja namówiła prezydentów miast, do tego, by odmówili przeprowadzenia wyborów, do czego oni mieli narzędzia. Premier szukał rozwiązania - dodał.
Przypomnijmy, NIK przedstawiła na początku maja raport dot. organizacji wyborów korespondencyjnych, które 10 maja ubiegłego roku próbował przeprowadzić rząd. W raporcie stwierdzono, że najważniejsze osoby w państwie, podpisując decyzję o organizacji głosowania oraz rozpoczęciu drukowania pakietów wyborczych, przekroczyły swoje uprawnienia.
Szef NIK podkreślał, że przygotowywanie wyborów na podstawie decyzji administracyjnej "nie powinno mieć miejsca", ponieważ decyzja w tej sprawie należała do PKW. Izba złożyła do prokuratury powiadomienia ws. możliwości popełnienia przestępstwa przez zarządy Poczty Polskiej oraz Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych.
25 maja z kolei prezes Najwyższej Izby Kontroli poinformował, iż do prokuratury złożone zostały zawiadomienia wobec premiera Mateusza Morawieckiego, szefa KPRM Michała Dworczyka, ministra spraw wewnętrznych i administracji Mariusza Kamińskiego i ministra aktywów państwowych Jacka Sasina.
- W związku z wynikami kontroli, dotyczącej przygotowania i organizacji wyborów na prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, wyznaczonych na 10 maja 2020 roku, z wykorzystaniem głosowania korespondencyjnego, Najwyższa Izba Kontroli, mając na uwadze wagę stwierdzonych nieprawidłowości, kieruje do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez premiera Mateusza Morawieckiego, szefa KPRM Michała Dworczyka, ministra aktywów państwowych Jacka Sasina oraz ministra spraw wewnętrznych i administracji Mariusza Kamińskiego - przekazał Banaś podczas konferencji prasowej.