Szef Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś poinformował w maju o skierowaniu przez NIK do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez premiera Mateusza Morawieckiego.
Zawiadomienie dotyczy też szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Michała Dworczyka, szefa Ministerstwa Aktywów Państwowych Jacka Sasina oraz szefa Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji Mariusza Kamińskiego. Sprawa ma związek z organizacją wyborów korespondencyjnych, które zostały zarządzone na 10 maja ubiegłego roku.
- Chciałem zwrócić uwagę, że kontrole przeprowadzili kontrolerzy z dużym doświadczeniem, o dużym profesjonalizmie, którzy gwarantują obiektywność, rzetelność wykonanej pracy. To nie była kontrola prezesa, tylko to była kontrola poszczególnych departamentów - przekonywał Marian Banaś na wtorkowym posiedzeniu sejmowej Komisji ds. Kontroli Państwowej.
Prezes NIK podkreślał, że "Najwyższa Izba Kontroli jest niezależnym, konstytucyjnym organem, profesjonalnym". - Dbamy o to, by nasza praca była na jak najwyższym poziomie i to się dzieje - zaznaczył.
- Najwyższa Izba Kontroli trzyma się faktów, pracuje na dokumentach i wyniki opracowuje na podstawie czterech podstawowych kryteriów: legalności, gospodarności, celowości i rzetelności. Tego się trzymaliśmy. Sprawdzamy, czy działania instytucji są zgodne z prawem, czy pieniądze publiczne są wydawane gospodarnie. Na tej podstawie wydajemy oceny i formułujemy wnioski - wyjaśnił Marian Banaś.
Prezes NIK zapowiedział, że wkrótce ma ukazać się książka, w której ma być opisana jego działalność "na rzecz państwa i niepodległej Polski" w latach 70. i 80.
- Rozpocząłem drugą, która będzie zawierała wszystkie szczegóły dotyczące mojej pracy w rządach: Jana Olszewskiego, pierwszego i drugiego rządu Prawa i Sprawiedliwości. Wszystkiego się państwo dowiecie, jeśli chodzi o szczegóły, jak te niuanse wyglądały - dodał. Przypomnijmy: w latach 2005-2008 i 2015-2016 Marian Banaś był podsekretarzem stanu w Ministerstwie Finansów, do 2019 r. pełnił funkcję sekretarza stanu, a 2019 r. ministra finansów. Był też szefem Służby Celnej i Krajowej Administracji Skarbowej.
Prezes NIK odniósł się również do incydentu związanego z jego synem, Jakubem, który jest jego doradcą społecznym.
- 25 maja ogłosiliśmy zwołanie konferencji, na której miały być złożone zawiadomienia do prokuratury, a dzień wcześniej o godz. 23 został wysłany mail do prawie wszystkich delegatów NIK, że rzekomo mój syn ma popełnić samobójstwo. Rano o godz. 6 policja pojawiła się u mojej żony i mojego syna. Sami państwo oceńcie, czy to była metoda zastraszenia prezesa na dwie godziny przed ogłoszoną konferencją, czy to był jedynie przypadek - komentował Marian Banaś.
Głos w trakcie posiedzenia zabrał również Bogdan Skwarka, dyrektor departamentu administracji publicznej w NIK. Jak stwierdził, chciałby zdementować to, że "nikt nie brał pod uwagę, że był trudny okres pandemii".
- To nie jest prawda. Świetnie sobie zdawaliśmy sprawę, jaka jest sytuacja, nie żyjemy na bezludnej wyspie, wielu kontrolerów chorowało, ale nie może być takiej sytuacji, że tak trudny okres jak pandemia usprawiedliwia naruszanie przepisów prawa. Co by było, gdyby zwykły Kowalski powiedział, że jest pandemia i może naruszać prawo? - stwierdził Skwarka.
Przedstawiciel NIK podkreślił, że Najwyższa Izba Kontroli "nie neguje tego, że wybory prezydenckie powinny się odbyć", ale doszło do "naruszenia prawa" przy wydaniu przez premiera Mateusza Morawieckiego decyzji z 16 kwietnia 2020 r. o organizacji wyborów kopertowych. Bogdan Skwarka zaznaczył, że szef rządu de facto "zarządził drukowanie kart do głosowania" i "wszedł w prerogatywy Państwowej Komisji Wyborczej".