Jakub Banaś: "NIK stanowi realne zagrożenie dla hegemonii PiS". Mówił też o "szeryfie z Piekielnika"

- Według mojej wiedzy niecałe dwa tygodnie temu odbyło się spotkanie z udziałem kluczowych decydentów oraz człowieka od brudnej roboty medialnej, na którym zapadała decyzja Kaczyńskiego: zniszczyć Banasia wszelkimi możliwymi środkami - powiedział w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" Jakub Banaś, syn prezesa NIK Mariana Banasia oraz jego doradca społeczny. Jak dodał, ma nadzieję, że już wkrótce "lekceważąca pogarda" wobec jego ojca zmieni się w "trwożliwy podziw".

W wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej" Jakub Banaś stwierdził, że "spodziewa się wszystkiego, co służyć będzie medialnemu show pod tytułem 'ostateczne rozwiązanie sprawy Banasia'".

- Zarzuty wobec ojca, mnie, innych osób z jego otoczenia, zatrzymania w świetle kamer - to wszystko jest bardzo możliwe, aby zdyskredytować ostatecznie Mariana Banasia w oczach opinii publicznej. [...] Wydarzenia ostatnich tygodni przekonały już chyba nawet najbardziej nieprzekonanych, że Banaś nie jest zblatowany z PiS, a NIK może być obiektywnym kontrolerem władzy. Z drugiej strony PiS prześladuje Banasia i naszą rodzinę w odwecie za to, że Marian Banaś nie poddał się kontroli partii - powiedział syn prezesa Najwyższej Izby Kontroli i jego doradca społeczny.

Zobacz wideo NIK skontrolowała organizację wyborów korespondencyjnych. "Nawet sytuacje nadzwyczajne nie mogą stanowić powodu do odstąpienia od zasady praworządności"

Jakub Banaś: Kaczyński dobrze czuje politykę i rozumie, że wybory kopertowe to był dopiero początek

W opinii Jakuba Banasia partia rządząca obawia się PiS obawia się "NIK z Banasiem jako szefem, który zerwał się z łańcucha". - Innymi słowy: PiS chce przejąć NIK. Dlaczego? Bo to po pierwsze ostatnia niezależna od partii, licząca się instytucja państwowa, więc - zgodnie z logiką partii z mentalnymi źródłami w PRL-u - trzeba ją sobie podporządkować. Po drugie: NIK w przeciwieństwie do rozbitej opozycji stanowi realne zagrożenie dla hegemonii politycznej i narracyjnej PiS. Ta realność objawiła się w skutkach publikacji raportu o tzw. wyborach kopertowych - ocenił. Podkreślił też, że działania NIK nie są prywatną zemstą jego ojca za śledztwo ws. oświadczeń majątkowych Mariana Banasia, które białostocka prokuratura prowadzi od 2019 r. 

Zapytany, czy relacje między szefem NIK a PiS można określić jako wojnę, odparł: "Jeśli wojna to jednostronna", tłumacząc, że to PiS atakuje Mariana Banasia, który "robi to co ma robić jako niezależny, Prezes NIK, państwowiec". Dodał, że NIK "z pancernym Marianem na czele" potrzebna jest jeszcze do skutecznej kontroli wydatkowania 700 mld złotych, które Polska otrzyma w ramach unijnych funduszy. "'Bóg, honor, ojczyzna' to przykrywka do realnej, brutalnej walki o bardzo realną górę kasy - stwierdził. 

"Mam nadzieję, że ci wszyscy tacy czyści, te potencjalne święte krowy, będą się bać szeryfa z Piekielnika"

Według Jakuba Banasia "niecałe dwa tygodnie temu odbyło się spotkanie z udziałem kluczowych decydentów oraz człowieka od brudnej roboty medialnej, na którym zapadała decyzja Kaczyńskiego: zniszczyć Banasia wszelkimi możliwymi środkami". - Mimo iż uczestnicy doskonale wiedzieli, że na Mariana Banasia nic nie ma. Uważam, iż najbliższe dni będą kluczowe dla sprawy Mariana Banasia - wskazał.

Pytany o to, dlaczego "PiS miałoby przystąpić do rozprawy z Banasiem właśnie teraz", syn szefa NIK argumentował, że Kaczyński jest "dobrym strategiem" i wie, że "z każdym kolejnym opublikowanym przez NIK raportem będzie tracić słupki poparcia". Co więcej, jego zdaniem "PiS boi się wyników kontroli Ostrołęki, afery GetBack, SKOK-u Wołomin, Polskiej Fundacji Narodowej, Orlenu czy zakupu respiratorów i maseczek". 

W opinii Jakuba Banasia, dotychczas wobec Mariana Banasia w PiS "dominowała lekceważąca pogarda". Jak mówił, potrzeba było niemal dwóch lat "rekolekcji", by szef NIK "przeszedł przemianę, odbył długą wewnętrzną podróż i zaczął działać".

- Wierzę, że wkrótce ta lekceważąca pogarda zamieni się w trwożliwy podziw. Mam nadzieję, że ci wszyscy tacy czyści, transparentni, te potencjalne święte krowy, będą się bać szeryfa z Piekielnika, a jednocześnie podziwiać go, że postawił się Kaczyńskiemu, przetrwał i skutecznie walczy o swoje ideały to jest o silne państwo, a nie Polskę zamienioną w prywatny, partyjny folwark jak za komuny. Jestem pewny, że Banaś - jeżeli pozostanie na stanowisku prezesa NIK - będzie wyskakiwać z każdej z lodówki, stanie się sennym koszmarem ludzi PiS zamieniających Polskę w kiepsko zarządzany, przaśny, partyjny folwark - podkreślił Jakub Banaś.

Marian Banaś kontra PiS

25 maja prezes NIK Marian Banaś poinformował o złożeniu do prokuratury zawiadomień o możliwości popełnienia przestępstwa przez premiera Mateusza Morawieckiego oraz trzech ministrów jego rządu: Michała Dworczyka (szef KPRM), Mariusza Kamińskiego (minister spraw wewnętrznych i administracji) i Jacka Sasina (wicepremier i minister aktywów państwowych). To efekt kontroli, którą w ostatnich miesiącach izba prowadziła w sprawie organizacji ubiegłorocznych wyborów prezydenckich, które miały odbyć się w formie korespondencyjnej. Z ustaleń kontrolerów NIK wynika, że przygotowania do przeprowadzenia wyborów rozpoczęto bez odpowiedniej podstawy prawnej. 

Z kolei 1 czerwca Marian Banaś złożył zawiadomienie do prokuratury na Jarosława Kaczyńskiego w związku z tym, co prezes PiS mówił o nim w wywiadach. Przypomnijmy, wicepremier stwierdził niedawno, że Banaś nie powinien być szefem NIK, bo toczą się wobec niego "poważne śledztwa". - To jest stanowisko dla ludzi, którzy są poza jakimkolwiek podejrzeniem, całkowicie czystych. Jeśli ktoś ma jakiekolwiek kłopoty w tej sferze, jeśli jest mocno skoncentrowany na sprawach materialnych, to nie powinien być prezesem NIK - powiedział Kaczyński.

W poniedziałek szef NIK opublikował oświadczenie dotyczące wniosku o upublicznienie materiałów zgromadzonych w jego sprawie przez CBA i prokuraturę. Jak podkreślił, zdecydował się na to "ze względu na sytuację i okoliczności, w jakich się w tej chwili znajduje". 

"Od niemal dwóch lat zespół funkcjonariuszy Centralnego Biura Antykorupcyjnego i prokuratury zbiera dowody na popełnienie przeze mnie rzekomych przestępstw, o których tak chętnie informuje się i szeroko komentuje w mediach. Szykanowani są moi bliscy, dzieci, żona, synowa, nawet moje wnuki były świadkami czynności operacyjnych służb w domu syna. Moi byli współpracownicy, znajomi oraz ich firmy są obiektem przeszukań przez funkcjonariuszy CBA" - napisał Marian Banaś.

Śledztwo dotyczące oświadczeń majątkowych Mariana Banasia, byłego szefa Krajowej Administracji Skarbowej i ministra finansów w rządzie Mateusza Morawieckiego, prowadzi od 2019 r. Prokuratura Regionalna w Białymstoku. Zawiadomienie złożyli m.in. Centralne Biuro Śledczych i Generalny Inspektor Informacji Finansowej. Śledztwo prowadzone jest "w sprawie", a nie "przeciw". Oznacza to, że prezesowi Najwyższej Izby Kontroli Marianowi Banasiowi nie przedstawiono żadnych zarzutów.

Więcej o: