Pytana o to, dlaczego chce zostać Rzecznikiem Praw Obywatelskich, Staroń wskazała, że "pomaga ludziom od 20 lat". Dodała, że RPO posiada "narzędzia" - choćby zespół prawników - dzięki którym tę pomoc można jeszcze zintensyfikować.
Po tym jak wysunięty przez Porozumienie prof. Marek Konopczyński nie uzyskał poparcia PiS, Jarosław Gowin wsparł prof. Marcina Wiącka, którego kandydaturę na stanowisko RPO wysunęła opozycja. Jak mówiła Staroń, jeszcze do niedawna Gowin przekonywał, że to właśnie ona jest "naturalną kandydatką" na nowego RPO. Jednocześnie przyznała, że nie ma do Gowina żalu o to, że ostatecznie wsparł Wiącka. - Właściwie powinnam opowiadać, jak wygląda zaplecze polityki. Ale to nie o mnie chodzi. Chodzi o ludzi, o których walczyłam przez wszystkie lata. Dla mnie nieważne były funkcje. Byłam odważna, skuteczna i merytoryczna - przekonywała.
- Gowin zachował się nie fair wobec ludzi i wobec danego słowa. Przez pół roku i on i osoby z jego partii nie tylko mnie namawiali, ale i chodzili do Senatu, sprawdzali, czy będzie poparcie - i przede wszystkim ustalili to [poparcie - red.] z PiS-em - tłumaczyła w Polsat News.
W kontekście lidera Porozumienia wspomniała też o "brudnym planie, który miał uderzyć w PiS, a nie w nią". - Gowin zapewniał, że będę miała poparcie nie tylko PiS-u, ale i opozycji. Byłam pewna, że jest poważnym człowiekiem - mówiła. Lidia Staroń zdradziła też, że później Gowin zadzwonił do niej i zasugerował, by zrezygnowała, ponieważ udało się "zebrać" większość dla kandydatury Wiącka.
- Chciałam natychmiast zrezygnować, bo to nie jest moja walka. Ale parlamentarzyści, którzy obok mnie siedzieli, powiedzieli, że to jest straszne, że to nie jest polityka. Przecież polityka to troska o dobro wspólne, politycy powinni być wzorem - podkreśliła, zaznaczając, że nie zamierza wycofać się kandydowania o urząd RPO.
Posiedzenie Sejmu, na którym ma się odbyć głosowanie nad kandydatem na Rzecznika Praw Obywatelskich, jest zaplanowane na 15 czerwca. O to stanowisko ubiegają się zgłoszona przez PiS Lidia Staroń oraz prof. Marcin Wiącek, którego kandydaturę wysunęły KO, PSL, Lewica Polska 2050, a później wsparło ją Porozumienie. Kandydatury musi jeszcze zaopiniować sejmowa komisja sprawiedliwości.
Zgodnie z konstytucją, Rzecznika Praw Obywatelskich powołuje Sejm za zgodą Senatu. Wybór jest konieczny, bo we wrześniu ubiegłego roku upłynęła kadencja dotychczasowego RPO Adama Bodnara. Zgodnie z ustawą, nadal pełni swój urząd do czasu powołania przez parlament następcy. 15 kwietnia Trybunał Konstytucyjny orzekł, że przepis ustawy, który na to zezwala, jest niekonstytucyjny. Straci on moc w połowie lipca.
Dotychczas Senat odrzucił dwie kandydatury, które uzyskały poparcie większości sejmowej - w obu przypadkach byli to posłowie partii rządzącej. Najpierw senatorowie nie wyrazili zgody, by nowym Rzecznikiem Praw Obywatelskich został Piotr Wawrzyk, a później wyrazili podobne stanowisko, gdy o nominację ubiegał się Bartłomiej Wróblewski.