Krzysztof Malinowski napisał w poniedziałek (31 maja) na Twitterze, że założył zbiórkę nie dlatego, że był chory na białaczkę, ale dlatego, że potrzebował pieniędzy na leczenie psychiatryczne.
Krzysztof Malinowski publikował w mediach społecznościowych informacje na temat śmiertelnej choroby. Informował, że potrzebuje 6,5 tysiąca funtów, co daje około 30 tysięcy złotych, na sfinansowanie leczenia. "Dzień dobry. Nazywam się Krzysztof Malinowski. Mam 45 lat. Właściwie od dziecka choruję na różne choroby, z którymi radziłem sobie sam. Tym razem nie jestem w stanie tego robić. Nigdy nie prosiłem nikogo o pomoc i teraz też nie chciałem, ale po długich prośbach bliskich mi osób postanowiłem to zrobić głównie dla nich no i zawalczyć jeszcze raz o siebie. Potrzebuję polecieć do USA na eksperymentalną terapię, która jest dla mnie ostatnią szansą. Wyczerpałem już wszelkie możliwości leczenia białaczki, która mnie zabija. Chemioterapia, ani transfuzja krwi nie pomogły. Koszt terapii opłaca mi strona brytyjska, ale pobyt muszę sfinansować sam. Potrzebna kwota to 6500 funtów (około 30000 PLN) Z góry dziękuję za każdą pomoc. Krzysztof" - brzmiał opis zbiórki na stronie zrzutka.uk, która wystartowała w lipcu 2020 roku.
W 2021 roku Krzysztof Malinowski ponownie zwrócił się o pomoc, tym razem na stronie zrzutka.pl. "Dzień dobry. Nie zdobyłbym się ponownie na prośbę o pomoc, gdyby nie prośba moich synów. Potrzebuję pilnie zebrać pieniądze na pobyt w USA. 18 maja br. mam badanie CT jamy brzusznej w USA, w Columbus. Kwota zbiórki wraz z tym, co posiadam, w całości zostanie przeznaczona na badanie, przelot do USA i pobyt. Proszę o pomoc. Dziękuję wszystkim." - pisał. Wówczas udało mu się zebrać 25 630 złotych z 25 tysięcy potrzebnej kwoty.
Ze względu na nagranie, na którym Malinowski w czasie swojej rzekomej choroby prowadził w lutym 2020 roku w Londynie kampanię prezydencką Małgorzacie Kidawie-Błońskiej, pojawiły się wątpliwości co do jego choroby. Do wyjaśnień wielokrotnie wzywał go na Twitterze Krzysztof Lisek polityk z Platformy Obywatelskiej, który domagał się od asystenta Kidawy-Błońskiej opublikowania pieczątek z paszportu, biletów lotniczych i dokumentacji medycznej.
"Wiele osób bardzo się zawiedzie, ale muszę napisać prawdę. Leczę się psychiatrycznie. Nie miałem pieniędzy i zbiórki pozwoliły mi przeżyć. Wszystkich przepraszam. Proszę nie atakować mojej rodziny. Czuję się z tym bardzo źle. W miarę możliwości będę oddawał każdą złotówkę" - napisał Malinowski na Twitterze 31 maja, zanim zablokował swoje konto.
Małgorzata Kidawa-Błońska, 27 maja usunęła Malinowskiego z funkcji swojego asystenta. Zarówno ona, jak i Krzysztof Lisek, zapowiadają, że sprawa trafi do prokuratury - podaje portal Salon24.
Zrzutka.pl skierowała 31 maja do Prokuratury Rejonowej w Wałczu zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.
Tego dnia wicemarszałkini Sejmu Magdalena Kidawa-Błońska napisała na Twitterze, że czuje się oszukana i rozczarowana. Podkreśliła, że stara się pomagać ludziom i również w tym przypadku zachęcała do wsparcia zbiórki. Gdy jednak prawda wyszła na jaw, napisała, że "jest wstrząśnięta, jak można tak oszukać innych". Napisała również, że Malinowski "wyrządził ogromną krzywdę przede wszystkim osobom, które naprawdę potrzebują pomocy".