Ujawniamy plan na powrót Romana Giertycha do polityki. Klucz tkwi w wyborze RPO

Jacek Gądek
Mecenas Roman Giertych mógłby wrócić do aktywnej polityki. Jak dowiaduje się Gazeta.pl, na opozycji opracowano plan powrotu. Giertych, z poparciem Donalda Tuska miałby startować jako kandydat na senatora w wyborach uzupełniających do Senatu w Olsztynie. Ale jest warunek konieczny: najpierw senatorka Lidia Staroń musiałaby zostać wybrana na nową RPO i zwolnić mandat, a o to będzie trudno.
Zobacz wideo Roman Giertych - dziś jedna z twarzy opozycji, kiedyś rządził z PiS-em [Puszka Polityczna]

Wedle naszych informacji opozycja zamówiła nawet pierwsze sondaże. Wynikało z nich, że Roman Giertych ma realną szanse wygrać batalię o mandat senatorski w Olsztynie. Jednym z atutów mecenasa jest fakt, że jego żona pochodzi właśnie z Olsztyna.

Giertycha miałby poprzeć Donald Tusk, z którym adwokat ma bardzo dobre relacje. Wedle naszych informacji ci dwaj politycy byli gotowi Giertycha wesprzeć w kampanii. PSL miałoby z kolei nie wystawiać konkurenta, zatem przeciwko Giertychowi stanęliby politycy Konfederacji, Prawa i Sprawiedliwości oraz Lewicy.

Z wewnętrznych sondaży wynikało zaś, że przy takiej konfiguracji Giertych "wziąłby mandat".

Wedle informacji Gazeta.pl z dwóch źródeł Giertych był zainteresowany możliwością startu w wyborach w Olsztynie. Nie udało nam się bezpośrednio z nim skontaktować. Adwokat chce wrócić do frontowej polityki od lat. Ale póki co bez powodzenia.

Trudnym do spełnienia warunkiem, by Giertych mógł startować w Olsztynie na senatora, jest to, że najpierw senatorka niezależna Lidia Staroń musiałaby zostać wybrana na Rzeczniczkę Praw Obywatelskich. PiS ustami szefa klubu prof. Ryszarda Terleckiego zapowiedziało, że Staroń będzie ich kandydatką. Sama Staroń bardzo chce kandydować, o czym Gazeta.pl pisała już kilka miesięcy temu.

O RPO powalczą zatem zapewne: Lidia Staroń i Marcin Wiącek, który jest kandydatem PSL, ale ze wsparciem Koalicji Obywatelskiej i być może - tu decyzji jeszcze nie ma - Lewicy. Co ważne: Porozumienie Jarosława Gowina poprzeć ma kandydata PSL, a nie PiS. Wcześniej Gowin, któremu PiS obiecało poparcie dla wskazanej przez niego osoby, planował namaścić Lidię Staroń, ale zdecydował się na prof. Marka Konopczyńskiego - ten jednak sam się wycofał, bo PiS go skreśliło. Gowin zatem - podkreślając swoją podmiotowość i sprawczość - chce opowiedzieć się za kandydatem PSL, a nie Staroń, którą teraz popiera PiS.

Wniosek z tej układanki jest taki: Lidia Staroń nie ma zapewnionej większości i w Sejmie może wygrać kandydat opozycji i "gowinowców".

Gdyby z Sejmu jednak wyszła zwycięsko Staroń, to jej kandydaturę musiałby zaakceptować Senat. I tu znów wynik głosowania byłby niepewny. Jedni z opozycji są przekonani, że senatorowie odrzuciliby jej kandydaturę, a inni że jednak by przeszła.

Gdyby kandydatura Staroń ostatecznie przeszła, zwolniłoby się jedno miejsce w Senacie i musiałyby się odbyć wybory uzupełniające w Olsztynie, w którym opozycja dominuje. I wtedy o to miejsce miałby zawalczyć Giertych.

Paradoksalnie dla Platformy Obywatelskiej i Polski 2050 wybór Lidii Staroń - kandydatki PiS - na Rzeczniczkę Praw Obywatelskich to szansa na małe zwycięstwo. Podobne do tego, którego cała opozycja oczekuje już w Rzeszowie - tu bowiem odbywają się wybory na prezydenta miasta, a faworytem jest Konrad Fijołek popierany przez opozycję (poza Konfederacją). - Giertych w Senacie z pewnością byłby gwiazdą, bo to polityczne zwierzę - słyszymy od polityka z opozycji.

Więcej o: