Wiceminister infrastruktury Marcin Horała (PiS) skomentował decyzję Najwyższej Izby Kontroli na antenie Radia Zet. Zdaniem polityka "winić należy tych, którzy zrobili wszystko, by wybory storpedować, a nie tych, którzy zrobili wszystko, by wybory się odbyły". Wiceminister stwierdził, że "nie widzi żadnego powodu" do dymisji w rządzie po doniesieniach NIK do prokuratury.
Horała podkreślił, że jeśli mamy wnioskować, że NIK to poważna instytucja i w związku z tym to, co robi jest zgodne z prawem i prawdziwe, to takie domniemanie należy rozciągnąć również na Kancelarię Prezesa Rady Ministrów i premiera. - Najwyższa Izba Kontroli również może nie mieć czasem racji, czy się mylić - powiedział.
Polityk dodał, że tak naprawdę nie znamy dokładnych zarzutów NIK, ale "na ile możemy domniemywać, to są dość bezpodstawne". Powiedział, że w sprawie wyborów kopertowych stało się dużo złego, ale nie ze strony najwyższych funkcjonariuszy publicznych, tylko polityków samorządowych.
- Na początku była sytuacja, że obowiązuje kodeks wyborczy ten sam, co od lat, zbliżają się wybory, w związku z tym wójt, burmistrz, prezydent powinien przydzielić urzędników wyborczych, udostępnić lokale itd. i oni zapowiedzieli, że będą sabotować. […] Mieliśmy sytuację, w której samorządowcy odmówili wykonania obowiązków, więc wiadomo, że wybory były zagrożone. […] Były ustawy covidowe, które mówiły o specjalnych działaniach, aktach prawnych, które należy podejmować, by podtrzymać funkcje państwa - ocenił.
Najwyższa Izba Kontroli skierowała we wtorek do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez premiera Mateusza Morawieckiego, szefa KPRM Michała Dworczyka oraz ministrów Mariusza Kamińskiego i Jacka Sasina. Doniesienie dotyczy naruszenia prawa w trakcie przygotowań do przeprowadzenia wyborów kopertowych, które miały się odbyć 10 maja ubiegłego roku. Wybory się ostatecznie nie odbyły, ale na ich przygotowanie wydano ponad 76 mln zł.
Zawiadomienie NIK jest wynikiem kontroli, której wnioski zostały przedstawione na początku maja bieżącego roku. Marian Banaś ogłosił, że Izba negatywnie oceniła proces organizacji wyborów. Tłumaczył, że od momentu podpisania przez premiera decyzji o organizacji wyborów do ich planowanego terminu, jedynym organem, który mógł organizować i przygotować wybory była Państwowa Komisja Wyborcza.
Po ujawnieniu raportu, NIK złożyła do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez zarządy Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych (PWPW) oraz Poczty Polskiej - organów, które zgodnie z decyzją premiera miały odpowiadać za organizację wyborów. PWPW rozpoczęła drukowanie kart wyborczych, a Poczta Polska przygotowania do dostarczenia ich do wyborców.