Zgodnie z orzeczeniem sędzi Danuty Kachnowicz z Sądu Okręgowego w Warszawie, w wyniku akcji prokuratury oraz CBA Wojciech Kwaśniak miał doznać "wstydu, upokorzenia oraz cierpień psychicznych", informuje "Gazeta Wyborcza". Były wiceszef Komisji Nadzoru Finansowego w grudniu 2018 roku został wyprowadzony z domu w kajdankach. Następnie przewieziono go skutego do szpitala w związku ze złym stanem zdrowia, a później w konwoju do Szczecina. Tam poddano go rewizji osobistej, przypomniała sędzia.
Decyzją sądu, Wojciech Kwaśniak za szkody wyrządzone przez służby oraz prokuraturę otrzyma 15 tysięcy złotych zadośćuczynienia. Sąd potwierdził, że były urzędnik doznał wspomnianych krzywd, jednak obniżył wysokość rekompensaty (Kwaśniak chciał 250 tys. zł). Kachnowicz argumentowała, że "zadośćuczynienie musi być proporcjonalne do stopnia zamożności społeczeństwa", a w Polsce "nie obowiązują stawki europejskie".
Szkoda finansowa w postaci ponad rocznego zakazu pracy w Narodowym Banku Polskim, zdaniem sądu, nie miała natomiast w związku z zatrzymaniem, ponieważ została wydana dopiero po odmowie aresztowania Kwaśniaka. Mecenas byłego urzędnika zapowiedział już, że pomimo przyznania jego klientowi racji przez sąd, do wyroku wniesiona zostanie apelacja.
Do zatrzymania byłego przewodniczącego KNF Andrzeja Jakubiaka, byłego wiceprzewodniczącego KNF Wojciecha Kwaśniaka oraz pięciu innych byłych urzędników doszło 6 grudnia 2018 roku nad ranem. 7 grudnia prokuratura zdecydowała o zastosowaniu wobec wszystkich urzędników środków w postaci zakazu kontaktowania się między sobą, poręczeń majątkowych czy dozorów policyjnych. Jeszcze wieczorem tego samego dnia wszyscy byli na wolności.
Po zatrzymaniach Prokuratura Krajowa informowała, że przestępstwa popełnione przez Jakubiaka, Kwaśniaka oraz pozostałych urzędników miały polegać na niedopełnieniu obowiązków podczas badań nad nieprawidłowościami w SKOK Wołomin, podczas gdy to właśnie Kwaśniak miał wykryć problemy. Kiedy prowadził w tej sprawie czynności w 2014 roku, został ciężko pobity, a zleceniodawcą miał być jeden z członków rady nadzorczej SKOK-u Wołomin, o czym informowała "Gazeta Wyborcza".
W lutym 2019 roku szczeciński sąd orzekł, że zatrzymania urzędników były działaniem bezzasadnym. - Cieszę się, że niezawisły sąd w sposób jednoznaczny dokonał oceny skandalicznych działań prokuratury. Wcześniej mówiłem, że ja w tej sprawie nie miałem się czego wstydzić i, że na koniec to te osoby, które doprowadziły do tego skandalu będą się wstydzić - mówił wówczas dla Gazeta.pl były urzędnik.
Kwaśniak przez kilka miesięcy leczył się po wspomnianym pobiciu, co spowolniło działania KNF w sprawie SKOK Wołomin. To właśnie za te powolne działanie w styczniu 2021 roku prokuratura w Szczecinie skierowała do sądu akt oskarżenia. Wówczas w wydanym oświadczeniu urzędnik podkreślił, że jest niewinny.