Ireneusz Raś i Paweł Zalewski zostali wykluczeni z Platformy Obywatelskiej. Rzecznik PO Jan Grabiec przyznał, że powodem tej decyzji było "działanie na szkodę Platformy, polegające na wielokrotnym kwestionowaniu decyzji władz partii". O usunięcie polityków zawnioskował sam przewodniczący PO Borys Budka.
Na antenie Polsat News Zalewski zdążył już odnieść się do decyzji władz partii.
- To rzeczywiście zły wieczór, ale takie jest życie. Jestem bardzo zaskoczony, bo nikt ze mną nie rozmawiał i nie poinformował mnie, że procedura usunięcia mnie z partii - wraz z posłem Rasiem - została wszczęta. Nikt nie przedstawił mi zarzutów, nie dał możliwości obrony. Otrzymałem jedynie telefon od sekretarza generalnego PO Marcina Kierwińskiego, który poinformował mnie o tej decyzji. Ale nawet i on nie był w stanie przedstawić mi zarzutów. Powiedział jedynie, że zostaną one sformułowane w uzasadnieniu, które otrzymam - mówił były już poseł PO.
- Jeżeli usuniecie dwóch posłów to jedyny wniosek, jaki przewodniczący Borys Budka wyciągnął z kryzysu, w którym się znajdujemy, to znaczy, że moja ocena przywództwa w partii była słuszna. Słuszne było również moje wezwanie o nowe otwarcie programowe, ideowa, ale także personalne - podkreślił Zalewski. Mówiąc o "nowym personalnym otwarciu" zaznaczył, że w jego opinii wybory przewodniczącego partii powinny zostać przeprowadzane jeszcze w tym roku. - Standardy, które wprowadził pan przewodniczący Budka, nie powodują zwiększenia zaufania wyborców do PO - wskazał.
O ocenie Zalewskiego Platforma Obywatelska znajduje się "w bardzo złym stanie". - W wyniku tego, że w partii nie toczy się wewnętrzna dyskusja, zdecydowałem, by zacząć mówić o tym publicznie. Z nicniemówienia nic się nie zrobi. Nie jestem politykiem, który w ważnych sprawach milczy - mówił w Polsat News.
Polityka zapytano też o to, czy wraz z usunięciem dwóch konserwatywnych posłów, Platforma "skręciła w lewo".
- Skręciła w lewo już jakiś czas temu. To proces, przed którym przestrzegałem. Z partii centrowej, o dwóch silnych skrzydłach, staliśmy się ugrupowaniem, które nie jest atrakcyjne jako partner polityczny. Było to widać podczas głosowanie nad ratyfikacją Funduszem Odbudowy - tłumaczył Zalewski. - Moim celem było wzmocnienie PO jako silnej partii centrum. Ale nie ukrywałem, że powinna ona stworzyć blok wyborczy z Szymonem Hołownią i PSL-em. Uważam, że taki silny centrowy blok jest potrzebny. Ale do takiej konstrukcji musi przystąpić silna, wiarygodna PO - dodał.
Zalewski stwierdził też, że "nie szuka miejsca poza PO" i zamierza porozmawiać o swojej sytuacji z politykami tej partii.
- Dla mnie bardzo ważne są głosy moich koleżanek i kolegów, również tych, którzy podpisali list w sprawie sytuacji w partii. Ważne dla mnie jest, jak oni widzą mnie w PO. Będę teraz z nimi rozmawiał. Dostaję wiele sygnałów solidarności, również od wyborców. Zobaczymy co dalej, ale decyzje nie będą podejmowane dzisiaj - wskazał.