W grudniu ubiegłego roku rozpoczęła się akcja szczepienia Polaków przeciwko COVID-19. Rząd, m.in. premier Mateusz Morawiecki oraz minister zdrowia Adam Niedzielski, zachęcali rodaków, aby, jak tylko nadejdzie dzień rejestracji ich rocznika, zapisywali się i przyjmowali preparat.
W połowie miesiąca ówczesny wiceminister aktywów państwowych Janusz Kowalski stwierdził w programie "Newsroom" WP, że - przynajmniej na razie - nie zamierza zaszczepić się przeciwko koronawirusowi. - Uważam, że jest to kwestia wolności i decyzji każdego człowieka. Mówię to w swoim imieniu. To jest moja decyzja. Każdy podejmuje je według własnego uznania i w zgodzie ze swoimi przekonaniami. Uważam, że polskie państwo nie może zmuszać nikogo do tego, żeby się zaszczepił. Nie decyduję ani o pana [redaktora - przyp. red.] zdrowiu, ani o zdrowiu tysięcy Polaków. To decyzja wolnościowa i proszę pozwolić mi na to, bym miał w tej sprawie własne zadanie - powiedział wówczas poseł Solidarnej Polski.
Okazało się jednak, że Janusz Kowalski nieco zmienił zdanie dotyczące szczepienia. We wtorek zamieścił na Twitterze zdjęcie sprzed Stadionu Narodowego, gdzie znajduje się punkt szczepień. Jednocześnie uderzył w prezydenta Warszawy, nazywając go "tym od Czajki". "Pierwsza dawka szczepionki przyjęta na Stadionie Narodowym. Perfekcyjna rządowa organizacja szczepień. Trzaskowski (ten od Czajki) powinien się uczyć!" - napisał Kowalski na portalu społecznościowym.
Skąd ta zmiana u Kowalskiego? - Bardzo skuteczna była reklama Cezarego Pazury. Skoro Kiler się nie boi, to i Kowalski się nie boi - wyjaśnił w rozmowie z Interią. - Wciąż uważam, że szczepienie to wybór każdego z nas. Jestem przeciwnikiem ograniczeń praw obywatelskich związanych z tzw. paszportami covidowymi. Moim wyborem było zaszczepienie się, ale szanuję wybory innych. Sądzę jednak, że jeśli nie ma przeciwwskazań medycznych, warto to zrobić - dodał.